Wszyscy, a w szczególności Hermiona, byli bardzo szczęśliwi z powodu kolejnych zaręczyn w rodzinie. Następnego dnia narzeczeni pojechali do domu Hermiony, by Ron mógł poprosić jej rodziców o rękę córki. Niestety w środę Harry i Ron musieli wracać do szkoły aurorskiej, a cała reszta do pracy i obowiązków. Kwiecień dobiegł końca. Fleur była już w bardzo zaawansowanej ciąży i nie ruszała się z domu, a do nich przyjechała jej mama by pomóc jej gdy nadejdzie dzień porodu i na początku z maleństwem.
Był 2 maja. Druga rocznica Bitwy o Hogwart, a co za tym idzie śmierci Freda, Lupina i Tonks. Pani Weasley na ten dzień przygotowała wieńce, które chciała złożyć na grobach zmarłych. Molly jak zawsze wstała wcześnie, by przygotować śniadanie dla męża, zanim ten wyjdzie do pracy. Jej spokojną pracę przerwał jednak trzask teleportacji, a chwilę po dźwięku w kuchni pojawił się zmęczony, ale szczęśliwy Bill.
- Jesteście dziadkami! - krzyknął, a w tym momencie w kuchni pojawił się pan Weasley - Fleur urodziła zdrową i śliczną córeczkę, Victoire.
- To wspaniale! A jak ma się Fleur?
- Jest zmęczona, poród trwał bardzo długo, ale też bardzo szczęśliwa.
- To teraz niech odpocznie, odwiedzimy was wieczorem.
- Okej, a ja wracam do moich kobiet. Zawiadomicie resztę?
- Jasne, leć. Wszystkich poinformujemy.
Bill deportował się zza bramy, a Molly i Artur rzucili się sobie ze szczęścia w ramiona.
********
Gdy Ginny zeszła na dół dość mocno się zdziwiła widokiem taty w kuchni.
- Co się stało? - zapytała od progu, bo wiedziała, że musiał być naprawdę ważny powód tego, że tata wziął sobie wolne.
- Jesteś ciocią.
- Fleur urodziła?! - rodzice w odpowiedzi kiwnęli głowami - To wspaniale! Chłopczyk czy dziewczynka. Jak dali na imię? Jak się czuję Fleur? Kiedy możemy ich odwiedzić?!
Pani Weasley radośnie się zaśmiała:
- Dziewczyna, Victoire. Fleur jest zmęczona, bo poród trwał bardzo długo, ale wszystko w porządku i z nią i z małą. Wieczorem idziemy ich odwiedzić.
- Ojej, to cudownie. Idąc na trening kupie jakiś drobiazg dla malutkiej ode mnie i Harry'ego. Tak więc, wybaczcie, ale muszę się zbierać.
********
Po treningu Ginny rozmawiała z dziewczynami w szatni, a gdy zostały tylko ona, Cho i Zoe, najstarsza zapytała:
- Dziewczyny, idziemy gdzieś na kawę?
- Przepraszam, ja dzisiaj nie mogę, idźcie same. Mam uroczystość rodzinną - zostałam ciocią,
- Oh, to świetnie pozdrów od nas Fleur - powiedziała Cho, a Ginny deportowała się do domu.
W domu była juz prawie cała rodzina i wszyscy szykowali siebie oraz prezenty na wyjazd do Muszelki. Ginny wyciągnęła pluszaka, którego kupiła dla bratanicy i poszła się przebrać.
O siedemnastej wszyscy już byli na miejscu, gdzie w ślicznym kojcu leżała malutka, śliczna dziewczynka, a obok niej w wygodnym fotelu czuwała jej matka, zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Kazdy bardzo chciał zobaczyć najmłodszą członkinie klanu Weasley'ów, pogratulować młodym rodzicom i zostawić podarunek. Najmłodsza członkini rodziny dostała naprawdę dużo prezentów: ubranka, pluszaki, kocyki, zabaweczki, dekoracje do pokoju. Wszyscy zgromadzeni stali zachwyceni wokół kojca, a Teddy nie mogąc znaleźć wujka Harry'ego, podszedł do Ginny pociągnął ją za rękę i powiedział:
- Ciociaa.. co tam jest?
- Tam jest Victoire,córeczka Billa i Fleur - powiedziała rudowłosa, a następnie podniosła szkraba tak by mógł zobaczyć dziewczynkę. - Widzisz?
-Tak..., ale dlaczego ona jest taka mała?
- Bo dopiero co się urodziła, też taki byłeś.
-A kiedy będę się mógł z nią bawić?
- Za kilka lat - uśmiechnęła się Ginny
- Za kilka lat? - powiedział zawiedziony dwulatek - to strasnie długoo...
Na to rudowłosa i stojące obok niej kobiety wybuchnęły śmiechem.
Po około godzinie wszyscy zasiedli do stołu, a chwilę później wstali młodzi rodzice, a Bill powiedział:
- Korzystając z tego, ze jesteśmy w prawie pełnym składzie. Chcielibyśmy poprosić Charliego i Gabrielle na rodziców chrzestnych naszej córeczki.
Wszyscy zaczęli klaskać, ale gospodarz ich uciszył i przemówił ponownie:
- Jednak jest jeszcze jedna sprawa, mniej wesoła. Dzisiaj jest druga rocznica Bitwy o Hogwart, dlatego też Victoire będzie miała na drugie imię Nimfadora. Chciałbym też wznieść toast za wszystkich poległych i walczących w tej Bitwie.
W ogromnym salonie zalęgła cisza, dopiero po kilku minutach wszyscy podnieśli kieliszki do toastu.
********
Wrócili do Nory bardzo późno, ale Ginny znalazła jeszcze czas i energię na rozmowę ze swoim chłopakiem.
- Harry! - powiedziała do dwukierunkowego lusterka.
- Ginny, jest bardzo późno.. -odpowiedział po chwili okularnik.
- Tak, wiem
- Czemu Cię nie było o 20?
- Byliśmy w Muszelce.
- Oh.. coś z Fleur?
- Hm... w zasadzie tak... urodziła.
- To wspaniale! Czemu nic nam wcześniej nie powiedzieliście?
- Myślałam, ze rodzice się tym zajęli - powiedziała zmieszana
- Nic się nie stało - uśmiechnął się przyszły auror - Jak sie mają młodzi rodzice?
- Są szczęśliwi jak nigdy!
- Kiedyś też tacy będziemy - powiedział Harry - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziała ruda - i cieszę się, ze już za kilka tygodni będziemy razem.
- Ja też Ginny.