Po dłuższej chwili czułości Harry, nic nie mówiąc, przeteleportował ich do Nory. Gdy Ginny zobaczyła masę ludzi skupionych na ich podwórku spojrzała pytającym wzrokiem na swojego ukochanego, a on powiedział:
-No co? Balanga!
- Jaka Balanga?
- No cóż, rok temu, przeze mnie opuściłaś tradycyjną balange w pokoju wspólnym, więc w tym roku postanowiłem Ci to wynagrodzić
Dziewczyna rzuciła mu się na szyje i powiedziała:
- Jesteś przekochany!
- Wiem, wiem, ale chodź już, goście czekają!
Ginny chwyciła rękę okularnika i razem weszli na podwórze. Pierwszy przy nich znalazł się George, przytulił mocno swoją siostrę i powiedział:
- No siostra dałaś popis, nie ma co, moja krew!!
- Dzięki George!
- Ginny! Jestem baardzo dumna! Harpie pierwszy raz od dawna są tak wysoko w tabeli i myślę, że to dzięki tobie! - powiedziała szatynka mocno ją obejmując
- Och Cho! Dziękuję! Ale co by była warta nasza gra, gdybyś ty nie złapałą znicza jako pierwsza?
Zawodniczki roześmiały się i jeszcze raz mocno przytuliły. Ruda wyparzyła w tłumie swojego chłopaka i właśnie zaczęła iść w jego stronę, kiedy coś pociągnęło ją za nogawkę.
- Ciacia! Ciacia! - wołał Teddy usiłując skupić na sobie uwagę Ginny, dziewczyna zaśmiała się i wzięła malca na ręce.
- No co się dzieje szkrabie?
- A naucys mne tak grac ciacia? Tes bende móg tak grac?
- Wszystkiego Cię nauczymy jak tylko trochę podrośniesz! Obiecuję! - Ginny przyłapała się na tym, że nieświadomie powiedziała coś w swoim i Harry'ego imieniu, uśmiechnęła się sama do siebie - I kiedyś będziesz sławnym graczem!
- Takim jak ty ciacia?
- Nawet lepszym! - Weasley'ówna pocałowała chłopca w czoło i odłożyła go na Ziemie, a on radosny jak zawsze pobiegł w stronę wujostwa, by polatać na swojej miotełce,
Ginny natomiast rozejrzała się dookoła i postanowiła udać się w stronę skupionych, jak się okazało wokół kołyski, dziewczyn. Gdy podeszła dziewczyny przywitały ją ciepłymi uśmiechami, uściskami i gratulacjami, jednak to niespełna miesięczna Victorie była gwoździem programu. Młode kobietki nie mogły się na nią napatrzeć.
- Jakie ona ma ogromne oczy!
- I jak mądrze się rozgląda dookoła!
- Patrzcie na te maluśkie rączki!
- O jak pięknie się uśmiecha
- I jaka jest grzeczna!
- Faktycznie, jeszcze ani raz ie zapłakała!
Z tego typu komentarzy wyrwał dziewczyny dopiero Harry, który po rozdaniu wszystkim ognistego whiskey wzniósł toast za drużynę Harpi. Po toaście,przyjaciółki niestety nie mogły wrócić do swojego dawnego zajęcia, ponieważ, mała wraz z rodzicami udała się do swojego domku. Wtedy też większość starszych osób porozchodziła się do domów i zaczęła się prawdziwa balanga! Ognista whiskey lała się strumieniami, muzyka grała bardzo głośno, a wszyscy tańczyli. Ginny dawno się tak świetnie nie bawiła! Tańczyła jak szalona, a to z przyjaciółkami a to z przyjaciółmi, w wolnych chwilach obściskiwała się z Harrym oraz oczywiście piła. Zabawa trwała do świtu, wtedy, ledwo żywą już gospodynię Harry zaniósł do pokoju, Gdy dziewczyna została obudzona lekkim pocałunkiem, słońce było już wysoko na niebie. Harry, gdy zobaczył że jego kobieta otworzyła oczy pocałował ją nieco namiętniej, za co oberwał
- Co ty wyprawiasz?!
- Całuję swoją kobietę!
- Zwariowałeś?
- Nigdy nie miałaś nic przeciwko
- Ale dzisiaj głowa mi pęka i jest m niedobrze, nie mam do tego nastroju.
- Ktoś tu ma kaca!
- Wcale nie mam Ka..- By to udowodnić rudowłosa chciała wstać, ale zakręciło jej sie w głowie i opadła z powrotem na łóżko - No dobra, może trochę.
- Trochę bardzo! - roześmiał się Potter - A teraz wstawaj, twoja mama zrobiła obiad!
- Obiad? O niee, na samą myśl o jedzeniu mi niedobrze.
Harry jedynie się roześmiał,chwycił dziewczynę za rękę i zaciągnął na dół, tam przy stole siedziała już Hermiona, która była w bardzo podobnym stanie.
Dla obu dziewczyn był to baardzo trudny dzień, zresztą nie tylko dla nich, popołudniu przyjechałą reszta ekipy, każda z dziewczyn miała takie same objawy, a ich faceci doskonałą okazję, żeby się z nich ponabijać.
- A więc co pamiętacie z wczoraj? - zaczął Ron
- Oczywiście, że wszystko - powiedziała zdecydowanie Hermiona
- Nawet twój i Ginny popisowy taniec na stole? - zapytał ze śmiechem Dean, a dziewczyny wymieniły zdziwione spojrzenia!
- Ja to pamiętam! - Krzyknęła dumna z siebie Hanna - Dałyście czadu dziewczyny!
- Och to Hanna pamiętasz tez zapewne jak postanowiłaś zaśpiewać solo piosenkę? - zaśmiał się Seamus, a Hanna zrobiła wielkie oczy
- Jejku, aż tak było z nami źle? A ja co zrobiłam? - zapytała przerażona Parvati
- Ty nic takiego - powiedział Harry a dziewczyna odetchnęła z ulgą - Tylko urywałaś liście, powiększałaś je i przykladałaś ludziom do ciał, żeby zobaczyć w czym byłoby im najlepiej.
- O nie - zawołała ze śmiechem Luna
- Ty za to kochanie, chciałaś wchodzić na drzewa, żeby złapać gwiazdkę. - roześmiał się Neville.
- Ja już więcej nie pije! - zawołały wszystkie dziewczyny w tym samym momencie, po czym wszyscy wybuchnęli głośnym śmiechem.
_____________________________
Tak, wiem, wiem, zawiodłam was. Strasznie długo mnie tu nie było... zdecydowanie za długo i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Może poza kompletnym brakiem weny.Jednak mam nadzieje, że mi wybaczycie. Teraz postaram się dodawać rozdziały regularnie, ale nic nie obiecuje! Tym czasem, szczęśliwego nowego roku!!
Harry i Ginny - bo marzenia się spełniają
Jej największym marzeniem był ON, a także gra w Quidditch'a i szczęśliwa rodzina. Jego marzeniem był pełen miłości dom i praca jako auror. Czy razem uda im się to osiągnąć?
środa, 28 grudnia 2016
piątek, 9 października 2015
34. "Wspaniała gra, kochanie"
Był maj, pola na około Nory były całe w kwiatach. Ginny trenowała, odwiedzała bratanicę i młodych rodziców w Muszelce, pomagała w domu, spędzała czas z przyjaciółkami i czekała na powrót Harry'ego. On znowuż uczył się do egzaminów kończących drugi rok kursu aurorskiego. Była sobota, Londyn był skąpany w pięknym, majowym, popołudniowym słońcu, a w jednej z klimatycznych kawiarenek siedziało pięć przyjaciółek wesoło rozmawiając i popijając kawę.
- Hermiono, kiedy wesele? - zapytała podziwiając pierścionek Hanna - Ja bym już potańczyła.
- No to musisz jeszcze poczekać - roześmiała się brunetka - Na razie były zaręczyny, na ślub mamy jeszcze czas.
- To jeszcze nic nie ustaliliście?! - zapytała wyraźnie zdziwiona Parvati.
- Nie, na razie chcę, żeby Ron skończył kurs aurorski, wkręcił się do pracy, mamy czas - zarumieniła się Hermiona - dobra koniec o mnie, co u was?
- Cóż nigdy nie sądziłam, że szycie szat może być tak ciekawe. Naprawdę lubię moją pracę - powiedziała Parvati.
- Och, właśnie miałam pytać, uszyłabyś mi sukienkę na wesele George'a?
- Jasne, kiedy macie to wesele?
- W sierpniu - odpowiedziała Hermiona - i ja też bym prosiła jakąś sukienkę.
- Nie ma problemu, wpadnijcie jakoś na koniec czerwca, albo nawet na początku lipca to coś wymyślimy
- Jesteś wspaniała! - odpowiedziała Ginny.
- Och, nie ma o czym mówić - zaczerwieniła się Parvati - Co tam u Was?
- Nie długo czeka mnie ostatni mecz tego sezonu, a potem urlop.
- Och, to wspaniale! Kiedy? - zawołała Luna.
- Ostatni weekend maja.
- To przed moimi egzaminami! - zawołała radośnie Hanna - Znajdą się dla nas jeszcze jakieś miejsca na trybunach?
- Dla was zawsze! - uśmiechnęła się Ginny
- Wspaniale! Napisze z tego reportaż!
- Właśnie Luna, jak u Ciebie?
- Dobrze - uśmiechnęła się blondynka - Chyba idzie mi coraz lepiej.
- Tak Luna, idzie Ci na prawdę super, czytam wszystkie twoje artykuły - Hermiona szczerze sie uśmiechnęła - Hanna, ty jeszcze nic nie mówiłaś.
- No cóż, ja nie mam aż tak ciekawie jak wy. Dalej nauka i nauka. Ale jest dobrze. Szybko mi minął ten pierwszy rok, na początku czerwca egzaminy i wakacje.
- Właśnie! Kiedy macie urlop? - zapytała Parvati.
- Ja mam cały lipiec - odpowiedziała Hermiona.
- Ja też - odpowiada redaktorka
- I ja! - dodaje mulatka - To co robimy w te wakacje?
- Grecja? - odzywa się rudowłosa
- Brzmi cudownie!
- Teraz tylko trzeba to ugadać z naszymi facetami.
********
Maj minął wszystkim bardzo szybko i wielkimi krokami zbliżał się ostatni mecz sezonu. Mecz od którego zależało miejsce w tabeli Harpii, ale chyba nikt nie stresował się tak jak Ginny. Rudowłosa prosiła trenerkę o dłuższe treningi, a po treningach wracała wyczerpana do domu. Nadszedł ostatni piątek maja, a Harry i Ron byli w swoim niewielkim pokoju numer 19 i pakowali najpotrzebniejsze rzeczy, by wyjechać na weekend.
- Ron, a gdzie my będziemy spać?
- U Hermiony.
- A jej rodzice się zgodzili?
- Tak, nawet są zadowoleni.
- A pomieścimy się tam?
- Tak, ja raczej będę spał z Hermioną a ty w gościnnym. Mam nadzieje, że się nie gniewasz.
- No co ty stary! - Harry poklepał przyjaciela po ramieniu - W końcu to twoja narzeczona.
- Własnie, jak już mowa o narzeczonych, to w sprawie Ginny coś się zmieniło?
- Nie.
********
Był już późny wieczór gdy na jednej z uliczek w Londynie ni stąd ni zowąd, pojawiło się dwóch mężczyzn. Wyższy z nich podszedł do najbliższego domu i zapukał do drzwi, po chwili otworzyła im wysoka, piękna brunetka.
- No nareszcie jesteście! - Hermiona przytuliła obu mężczyzn, a Ron pocałowała w policzek- Wchodźcie, moja mama przygotowała kolacje.
Weszli do dość dużego, skromnie, ale gustownie umeblowanego salonu, gdzie stał bogato zastawiony stół, a przy nim siedziała dwójka ludzi w średnim wieku.
- Jak miło was znowu widzieć chłopcy - uśmiechnęła się pani Granger - Bardzo was męczą w tej szkole?
- Mamo, to nie jest szkoła tylko kurs.
- Nie denerwuj się kochanie - powiedział pan Granger - No dobrze siadajcie, na pewno ta podróż was bardzo zmęczyła.
- Tato, teleportacja nie jest męcząca i zajmuje kilka sekund.
- Hermionko, dobrze wiesz, że nam nie jest to łatwo zrozumieć - odezwała się ponownie pani Granger - No w każdym bądź razie, chłopcy z pewnością jesteście głodni.
- Tak, ja bardzo - powiedział Ron.
- Ja też chętnie bym coś zjadł.
- No to siadajcie!
Po kolacji, gdy wychodzili na górę Hermiona powiedziała:
-Przepraszam, za nich, ale wiecie, oni tego nie potrafią zrozumieć.
- Hermiono! Oni są wspaniali!
- Dziękuję Harry - uśmiechnęła się czarownica - twój pokój jest na wprost. Dobranoc.
- Dziękuję, dobranoc. - powiedziawszy to Harry zauważył spojrzenia swoich przyjaciół i odezwał się ponownie - Uważajcie tam, nie chce być za wcześnie wujkiem,
- Odezwał się świętoszek - powiedział Ron i cała trójka wybuchnęła głośnym śmiechem.
********
Tymczasem w jednym z wielu pokoi wysokiego, pochylonego domu siedziała piękna rudowłosa dziewczyna. Ruda, pomimo ogromnych chęci, tej nocy nie mogła zasnąć. W jej głowie tłoczyło się tyle różnych myśli. Na pierwszym miejscu znajdował się jutrzejszy mecz. Zaraz za nim był Harry, jego czarne rozczochrane włosy, piękne, rozumne, zielone oczy i niewielka blizna w kształcie błyskawicy, jego czuły dotyk, jego ciepłe słowa, delikatne pocałunki i silne ramiona, to wszystko zaprzątało głowę Ginny bardzo często. "Zdecydowanie za często" pomyślała sobie i z dezaprobatą potrząsnęła głową. Jednak myśl powróciła bardzo szybko. Teraz kiedy go potrzebowała jego nie było i nie będzie go na meczu. Jedna niekontrolowana łza spłynęła jej po policzku, ale szybko ją otarła. Przecież nie może się rozkleić, musi być twarda. Co z tego, że dzień przed najważniejszym meczem nie miał czasu na rozmowę z nią. "Ginny Weasley nie zachowuj się jak rozwydrzona małolata" powiedział surowy głos w jej głowie. Tak, na pewno on ma dużo nauki, a ona doskonale da sobie radę bez niego.
********
Następnego dnia Ginny wyjechała z domu dość wcześnie. Chciały z dziewczynami jeszcze pogadać i wspólnie się odstresować. Gdy wyszły na boisko były pewne, że wygrają, co zapewni im czwarte miejsce w tabeli. Ginny dosiadła miotły i wystartowała. Gra szła dziewczynom wspaniale. Ginny wbijała gol, za golem. Po ponad godzinnej grze Cho złapała znicza, a Harpie wygrały 300-100. Gdy Ginny wyszła z szatni ktoś zaklęciem zasłonił jej oczy, a chwilę po tym wylądowała u kogoś w ramionach. Pomimo, że nic nie widziała, wiedziała, że to Jego ramiona. Tylko w ramionach Harry'ego czuła się taka bezpieczna. Ciągle mając zasłonięte oczy lekko podniosła głowę i złożyła lekki pocałunek na ustach Harry'ego. Gdy rudowłosa odzyskała wzrok, zobaczyła to za czym tak tęskniła, a zobaczywszy, że są sami zmusiła się by zrobić obrażoną minę,
- Czemu nic nie powiedziałeś?
- To miała być niespodzianka.
- To czemu nie przyjechałeś wczoraj?
- Chciałem, żebyś była wypoczęta i wyspana.
Chociaż Ginny próbowała dalej mieć obrażona minę, nie udało jej się. Po prostu musiała się uśmiechnąć.
- Masz mi coś do powiedzenia? - wyszeptała pomiędzy pocałunkami, a Harry składając pocałunek na jej szyi powiedział:
- Wspaniała gra, kochanie.
_____________
Tak wiem, że mnie długo nie było, ale nauka, potem się jeszcze rozchorowałam i nie miałam siły na pisanie. Jednak teraz wracam ze zdwojoną siłą. Mam nadzieję, ze rozdział się podobał. Mam nadzieję, ze następny ukaże się w następny weekend, może nawet uda się coś wcześniej. Jednak proszę nie piszcie komentarzy "Kiedy następny", bo ja wchodzę na bloga najczęściej gdy zabieram się do pisania notki wiec nic wam to nie da, a ja wolałabym poczytać czy wam się podoba.
wtorek, 15 września 2015
33. Druga rocznica
Wszyscy, a w szczególności Hermiona, byli bardzo szczęśliwi z powodu kolejnych zaręczyn w rodzinie. Następnego dnia narzeczeni pojechali do domu Hermiony, by Ron mógł poprosić jej rodziców o rękę córki. Niestety w środę Harry i Ron musieli wracać do szkoły aurorskiej, a cała reszta do pracy i obowiązków. Kwiecień dobiegł końca. Fleur była już w bardzo zaawansowanej ciąży i nie ruszała się z domu, a do nich przyjechała jej mama by pomóc jej gdy nadejdzie dzień porodu i na początku z maleństwem.
Był 2 maja. Druga rocznica Bitwy o Hogwart, a co za tym idzie śmierci Freda, Lupina i Tonks. Pani Weasley na ten dzień przygotowała wieńce, które chciała złożyć na grobach zmarłych. Molly jak zawsze wstała wcześnie, by przygotować śniadanie dla męża, zanim ten wyjdzie do pracy. Jej spokojną pracę przerwał jednak trzask teleportacji, a chwilę po dźwięku w kuchni pojawił się zmęczony, ale szczęśliwy Bill.
- Jesteście dziadkami! - krzyknął, a w tym momencie w kuchni pojawił się pan Weasley - Fleur urodziła zdrową i śliczną córeczkę, Victoire.
- To wspaniale! A jak ma się Fleur?
- Jest zmęczona, poród trwał bardzo długo, ale też bardzo szczęśliwa.
- To teraz niech odpocznie, odwiedzimy was wieczorem.
- Okej, a ja wracam do moich kobiet. Zawiadomicie resztę?
- Jasne, leć. Wszystkich poinformujemy.
Bill deportował się zza bramy, a Molly i Artur rzucili się sobie ze szczęścia w ramiona.
********
Gdy Ginny zeszła na dół dość mocno się zdziwiła widokiem taty w kuchni.
- Co się stało? - zapytała od progu, bo wiedziała, że musiał być naprawdę ważny powód tego, że tata wziął sobie wolne.
- Jesteś ciocią.
- Fleur urodziła?! - rodzice w odpowiedzi kiwnęli głowami - To wspaniale! Chłopczyk czy dziewczynka. Jak dali na imię? Jak się czuję Fleur? Kiedy możemy ich odwiedzić?!
Pani Weasley radośnie się zaśmiała:
- Dziewczyna, Victoire. Fleur jest zmęczona, bo poród trwał bardzo długo, ale wszystko w porządku i z nią i z małą. Wieczorem idziemy ich odwiedzić.
- Ojej, to cudownie. Idąc na trening kupie jakiś drobiazg dla malutkiej ode mnie i Harry'ego. Tak więc, wybaczcie, ale muszę się zbierać.
********
Po treningu Ginny rozmawiała z dziewczynami w szatni, a gdy zostały tylko ona, Cho i Zoe, najstarsza zapytała:
- Dziewczyny, idziemy gdzieś na kawę?
- Przepraszam, ja dzisiaj nie mogę, idźcie same. Mam uroczystość rodzinną - zostałam ciocią,
- Oh, to świetnie pozdrów od nas Fleur - powiedziała Cho, a Ginny deportowała się do domu.
W domu była juz prawie cała rodzina i wszyscy szykowali siebie oraz prezenty na wyjazd do Muszelki. Ginny wyciągnęła pluszaka, którego kupiła dla bratanicy i poszła się przebrać.
O siedemnastej wszyscy już byli na miejscu, gdzie w ślicznym kojcu leżała malutka, śliczna dziewczynka, a obok niej w wygodnym fotelu czuwała jej matka, zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Kazdy bardzo chciał zobaczyć najmłodszą członkinie klanu Weasley'ów, pogratulować młodym rodzicom i zostawić podarunek. Najmłodsza członkini rodziny dostała naprawdę dużo prezentów: ubranka, pluszaki, kocyki, zabaweczki, dekoracje do pokoju. Wszyscy zgromadzeni stali zachwyceni wokół kojca, a Teddy nie mogąc znaleźć wujka Harry'ego, podszedł do Ginny pociągnął ją za rękę i powiedział:
- Ciociaa.. co tam jest?
- Tam jest Victoire,córeczka Billa i Fleur - powiedziała rudowłosa, a następnie podniosła szkraba tak by mógł zobaczyć dziewczynkę. - Widzisz?
-Tak..., ale dlaczego ona jest taka mała?
- Bo dopiero co się urodziła, też taki byłeś.
-A kiedy będę się mógł z nią bawić?
- Za kilka lat - uśmiechnęła się Ginny
- Za kilka lat? - powiedział zawiedziony dwulatek - to strasnie długoo...
Na to rudowłosa i stojące obok niej kobiety wybuchnęły śmiechem.
Po około godzinie wszyscy zasiedli do stołu, a chwilę później wstali młodzi rodzice, a Bill powiedział:
- Korzystając z tego, ze jesteśmy w prawie pełnym składzie. Chcielibyśmy poprosić Charliego i Gabrielle na rodziców chrzestnych naszej córeczki.
Wszyscy zaczęli klaskać, ale gospodarz ich uciszył i przemówił ponownie:
- Jednak jest jeszcze jedna sprawa, mniej wesoła. Dzisiaj jest druga rocznica Bitwy o Hogwart, dlatego też Victoire będzie miała na drugie imię Nimfadora. Chciałbym też wznieść toast za wszystkich poległych i walczących w tej Bitwie.
W ogromnym salonie zalęgła cisza, dopiero po kilku minutach wszyscy podnieśli kieliszki do toastu.
********
Wrócili do Nory bardzo późno, ale Ginny znalazła jeszcze czas i energię na rozmowę ze swoim chłopakiem.
- Harry! - powiedziała do dwukierunkowego lusterka.
- Ginny, jest bardzo późno.. -odpowiedział po chwili okularnik.
- Tak, wiem
- Czemu Cię nie było o 20?
- Byliśmy w Muszelce.
- Oh.. coś z Fleur?
- Hm... w zasadzie tak... urodziła.
- To wspaniale! Czemu nic nam wcześniej nie powiedzieliście?
- Myślałam, ze rodzice się tym zajęli - powiedziała zmieszana
- Nic się nie stało - uśmiechnął się przyszły auror - Jak sie mają młodzi rodzice?
- Są szczęśliwi jak nigdy!
- Kiedyś też tacy będziemy - powiedział Harry - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziała ruda - i cieszę się, ze już za kilka tygodni będziemy razem.
- Ja też Ginny.
niedziela, 6 września 2015
32. Świąteczne Wesele
Marzec minął równie szybko jak się pojawił, a co za tym idzie powróciły regularne treningi Quidditcha, oraz zbliżały się Święta. W tym roku Wielkanoc zapowiadała się dość nietypowo. Bowiem w Lany Poniedziałek, 24 kwietnia, miał się odbyć ślub Kate Wening. W środę przed świętami przyjechali Harry i Ron, oraz Hermiona sprowadziła się do Nory by pomóc w przygotowaniach. Od środy wszystkie kobiety siedziały kuchni piekąc ciasta i szykując dania na święta. W sobotę przyjechali rodzice Hermiony, Charlie, Bill, Fleur, Percy, Audrey, Andromena i Teddy.
Następnego dnia wstali bardzo wcześnie i wszyscy zaczęli szukać ukrytych w ogrodzie jajek. No prawie wszyscy. Fleur ze względu na to że jest w dziewiątym miesiącu ciąży siedziała na wygodnym fotelu i przypatrywała się wszystkiemu z uśmiechem. Najwięcej jajek odnalazł oczywiście młody Lupin, za co dostał ogromne czekoladowe jajko i maskotkę Wielkanocnego Zająca. Po zabawie zasiedli do zastawionego na podwórku stołu i siedzieli tam przy wesołych rozmowach do obiadu. Po posiłku zagrali mecz Mini Quidditcha, a wieczorem rozpalili ognisko.
Następnego dnia kobiety, tradycyjnie, od samego rana szykowały się na wesele. W końcu o czternastej były gotowe i mogli ruszyć w drogę do domu Weningów, pod Londynem.
Fleur miała na sobie błękitną sukienkę, uroczo podkreślającą jej pokaźny ciążowy brzuszek. Angelina ubrała luźną pudrową sukienkę, a Audrey opiętą sukienkę do ziemi. Hermiona założyła kolorową, wzorzystą sukienkę, a Ginny miała na sobie śliczną szarą sukienkę do kolan.
Chwilę po tym jak pojawili się na miejscu rozpoczął się ślub. Kate w białej, długiej sukni wyglądała jak księżniczka, tym bardziej, ze na włosach miała mały diadem, do którego przytwierdzony był welon. Eliza we wrzosowej sukience idealnie spełniała się w roli druhny. Cała ceremonia była piękna, a matka panny młodej co chwilę ocierała łzy wzruszenia. Po ślubie zaczęło się wspaniałe wesele. Wszyscy tańczyli, jedynie zmieniając partnerów i partnerki. Po kilku godzinach tańców muzyka przestała grać, a na podwyższeniu pojawił się Ron. Wszyscy zrobili zdziwione miny, a on powiedział:
- Z tego miejsca chciałbym coś powiedzieć mojej dziewczynie - tłum wypchnął Hermione do przodu, a gdy stała na przeciwko rudzielca on kontynuował - A tak właściwie o coś poprosić.
W tym momencie klęknął na jedno kolano, a z kieszeni wyjął niewielkie pudełeczko, a otworzywszy je powiedział:
- Hermiono, czy dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
W oczach Hermiony pojawiły się łzy wzruszenia, jednak promiennie się uśmiechnęła, otarła spływającą po policzku łzę i powiedziała:
- Tak! - Ron wstał, dziewczyna wyciągnęła rękę, on nałożył na nią pierścionek zaręczynowy, a potem ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku, a wszyscy goście zaczęli klaskać.
Ginny spojrzała wymownie na Harry'ego, ale on się jedynie uśmiechnął, pocałował ją i wyszeptał:
- Cierpliwości, kochanie.
Wesele skończyło się nad ranem i wszyscy zmęczeni ale szczęśliwi wrócili do domów,
______________________
Tak, wiem, ze pisałam, ze będzie w piątek, ale mi się nie udało. Niestety zaczął się rok szkolny nauka i te sprawy więc mam mniej czasu. Nowy rozdział pojawi się w następny weekend, nie wiem dokładnie w który dzień, więc proszę nie piszcie komentarzy "kiedy nowy rozdział?". Dziekuję za wszystkie komentarze i zapraszam do komentowania :)
wtorek, 1 września 2015
31. Urodziny Rona
Mijały kolejne dni i tygodnie, chłopaki wrócili do szkoły, Hermiona do rodziców, a Ginny pomagała pani Weasley w pracach domowych. Tak właśnie minął im styczeń i większość lutego. Niestety w tym roku Harry i Ron nie dostali wolnego na Walentynki, więc pary musiały się zadowolić przesyłeczkami. Kilka dni po walentynkach, Ginny siedziała spokojnie w swoim pokoju wyczekując na rozmowę z Harry'm, gdy weszła Hermiona.
- Ginny, możemy porozmawiać?
- Tak, jasne.
- Ale to będzie długa rozmowa - powiedziała brunetka spoglądając na wyciągnięte lusterko.
- Okej, dam tylko znać Harry'emu.
Pięć minut później, gdy rudowłosa wyjaśniła wszystko swojemu chłopakowi, przyjaciółki zaczęły rozmowę.
- No słucham, co mi chcesz powiedzieć?
- Wiktor Krum jest w Anglii...
- No i...?
- No i on... kupuje mi kwiaty i tak dalej...
- Hermiono, ale ty go nie kochasz?!
- Nie! Ginny! Ja kocham twojego brata, to było dla mnie zwykłe nastoletnie zauroczenie, jak dla Harry'ego Cho, a Rona Lavender.
- No to w czym problem?
- No... dla niego to chyba nie było... zwykłe zauroczenie.
- Jak to?!
- No... on był już wtedy dorosły... i zapewne dojrzały...
- O Merlinie! Skąd on wie, ze pracujesz w Ministerstwie?
- Od Deana..., oczywiście nie mam mu tego za złe, nie mógł wiedzieć, ze z tego wyjdą takie rzeczy.
- Jakie dokładnie rzeczy?
- No cóż...zaprasza mnie na kawę, do kina, na spacer..kupuje kwiaty i upominki..
- Na nic się nie zgadzasz nic nie przyjmujesz?
- Oczywiście, że nie Ginny, alee... hmm... Ron dawno nie robił nic w tym stylu...
- No tak i chyba tu jest problem, mówiłaś Wiktorowi, ze masz chłopaka>
- Tak, oczywiście!
- Jak zareagował?
- Zapytał kiedy on mnie gdzieś ostatnio zaprosił...
- Na Merlina! To przebiegły! Do kiedy on będzie w Anglii?
- Do września?
- Coś wymyślimy! Mogę poinformować o wszystkim Harry'ego, przy najbliższej okazji na rozmowę w cztery oczy? To wiele ułatwi.
- Jasne, Kocham Cię Ginny!
- Wiem, ja Ciebie też Mionka!
********
Kilka dni po rozmowie dziewczyn odbyło się przyjęcie z okazji dwudziestych urodzin Rona. Chłopak miał urodziny 1 marca, a przyjęcie było zaplanowane na sobotę po urodzinach. Tak więc 4 marca w Norze, od samego rana trwały gorączkowe przygotowania. Oprócz najbliższej rodziny bowiem mieli się też pojawić przyjaciele solenizanta i Weningowie.
Sobotnie przyjęcie zaczęło się o szesnastej i zabawa trwała w najlepsze. Ron dostał dużo wspaniałych prezentów; nowe ubrania, gadżety, notesy itp. Po odśpiewaniu "sto lat" i złożeniu życzeń wszyscy zasiedli do stołu gdzie wesoło rozmawiali i co chwilę wybuchali śmiechem. Po ponad dwóch godzinach siedzenia przy stole w ogrodzie zabrzmiała muzyka i wiele par poderwało się do tańca. Po kilku tańcach Ginny w końcu udało się wyrwać Harry'ego na krótką rozmowę w cztery oczy.
- Harry, musisz przekonać Rona, żeby się oświadczył Hermionie!
- Dlaczego?
- Krum jest w Anglii i wyraźnie "zaleca się" do Hermiony.
- Przecież ona kocha Rona.
- Tak, ale nie ma pewności czy on kocha ją i żaliła się, że dawno o nią nie zabiegał. Wyszedł z założenia, ze jak ją zdobył to będzie jego.
- I zaręczyny pomogą?
- Tak! Zaręczyny udowodnią Hermionie, ze Ron ją kocha, pomogą odczepić od niej Kruma. Wspaniale by było jakby Ron się na prawdę postarał z oświadczynami, ale nie może też zbyt długo czekać.
- Okej, spróbuje przemówić mu do rozsądku.
- Dziękuję, jesteś kochany - powiedziała rudowłosa i pocałowała okularnika, po czym wrócili do tańca.
Impreza trwała do późnej nocy, a gdy w końcu się skończyła i Harry i Ron udali się do pokoju, młodszy powiedział:
- Stary, musisz się oświadczyć Hermionie.
- Harry, gadaliśmy o tym nie raz, skąd ta nagła zmiana planu?
- Nie zmieniam żadnego planu, moje oświadczyny będą kiedy indziej, po prostu Krum jest w Anglii i podrywa Hermione!
- O Merlinie, zabije dziada!
- Spokojnie, ona nie ulega, ale oświadczyny pomogą.
- Ciekawe jak!
- Ginny zrobiła mi o tym długi wykład, ale w skrócie chodzi o to, ze upewnią ją w twoich uczuciach do niej, a on raczej ma tyle honoru, żeby się odczepić od zaręczonej dziewczyny.
- Okeej coś wymyślę!
- A i to mają być romantyczne zaręczyny, ale nie możesz zbyt długo czekać.
- To mi nie ułatwia sprawy, ale dam rade!
_________________
Przepraszam, ze tak póżno, ale ostatnio miałam niezłe urwanie głowy. Oprócz tego zaczął się rok szkolny, więc posty będą raz w tygodniu. W tym tygodniu jednak będzie jeszcze jeden post. Myślę, że w piątek :)
środa, 26 sierpnia 2015
+ Listy
Hejka! Jest to rozdział specjalny, nie wnoszący nic specjalnego do fabuły, więc jeśli nie macie ochoty czytać czterech listów, możecie to pominąć. Jednak tym rozdziałem chciałabym wam podziękować za 2000 wyświetleń! Co prawda nie planowałam extra rozdziału po 2000 wyświetleń, ale ponieaż po 1000 nic nie dodałam, z powodu braku weny, to dodaje teraz. Dziękuję i zapraszam!
_______________________________
_______________________________
Kochany Harry!
Może i to głupie, że pisze ten list, ponieważ codziennie rozmawiamy przez dwukierunkowe lusterka, ale czuję potrzebę NAPISANIA, kilku słów.
W zasadzie, to chce Ci powiedzieć tylko jedno: Kocham Cię, Z tym wiąże się już cała reszta. To, że tęsknie, że pragnę. Tęsknie za twoim zielonymi oczami, w których spojrzeniu kocham się upajać, tęsknie za twoją rozczochraną czupryną, tęsknie za silnymi ramionami w których czuje się bezpieczniejsza niż gdziekolwiek indziej. Tęsknie za twoim umięśnionym torsem, na którym kocham się budzić i czując twój równomierny oddech na mojej głowie. Tęsknie za usypianiem w twoich ramionach. Tęsknie za twoim delikatnym i czułym dotykiem na mojej skórze. Tęsknie za smakiem twoich ust. Tęsknie za każdym milimetrem twojego ciała - tęsknie za Tobą.
Kończę ten list, bo stwierdzam, że się za bardzo rozpędziłam. Wyszedł z tego przepełniony romantyzmem list, niczym od psychofanki.
Na zawsze Twoja
Ginny
Najukochańsza Ginny!
Cieszę się, że napisałaś ten list, też postanowiłem napisać do Ciebie kilka słów, które czuje zawsze, ale nie zawsze mam odwagę Ci to powiedzieć, w obawie, ze ktoś usłyszy.
Ja też Cię kocham, najmocniej na świecie. Nie potrafię porównać tej miłości do niczego innego co znam. Kocham Cię całą. Kocham kiedy się uśmiechasz, a twoje piękne oczy aż błyszczą ze szczęścia. Nie lubię gdy się denerwujesz, szczególnie z mojego powodu, ale wtedy też Cię kocham. Gdy twoje oczy płoną jak żywy ogień Kocham kiedy się zawstydzasz i rumienisz. Robisz wtedy taką minę niewinnej dziewczynki, a twoje policzki są tak rozkosznie zaczerwienione. Kocham Cię nawet gdy jesteś smutna, lecz boli mnie serce gdy twoje oczy są pozbawione koloru jak w czasie smutku. Po prostu, kocham Cię zawsze, taką jaka jesteś i mógłbym na Ciebie patrzeć całymi dniami.
Dziękuję, że jesteś i mam nadzieje, że będziesz zawsze.
Twój, kochający
Harry
Drogi Harry!
Piszę ten list, bo jesteś dla mnie jak brat i czuję potrzebę by powiedzieć Ci o kilku sprawach.
Dobrze wiesz, ze ty i Ginny jesteście dla mnie bardzo ważni. Obaj w nieco inny sposób, ale jednak. Dlatego też to piszę. Znam Ginny jak nikt, wiem co czuje i o czym marzy pomimo, ze jej o to nie pytam. Zresztą z Tobą mam podobnie. Widze i wiem, że jesteście bardzo szczęśliwi, co mnie bardzo cieszy. Dajesz Ginny wszystkoco masz najlepszego, ale jej do pełnego szczęścia brakuje jednego: pierścionka.
Tak Harry, Ginny bardzo chcę, żebyś się jej oświadczył. Wie, ze ją kochasz, ale chce mieć pewność, potwierdzenie. Wiem, ze jesteś na kursie i nie masz czasu myśleć o ślubie itp, ale przemyśl to co Ci napisałam i pamiętaj oświadczyny to nie od razu ślub.
Hermiona
P.S. Nie mów o tym liście ani Ginny ani Ronowi! Chce żyć!
Droga Hermiono!
Ty też jesteś dla mnie jak siostra, co nie raz podkreślałem zazdrosnemu Ronowi. Dziękuję Ci za list.
Wiem, ze Ginny tego chce, ja też chce, żeby zawsze była ze mną, ale chyba nie jestem jeszcze gotowy na następny krok. Wiem, że zaręczyny nie oznaczają, ze musimy wziąć ślub za trzy dni, ale ja po oświadczynach nie chciałbym czekać zbyt długo. Mam nadzieję, że Ginny wytrzyma, myślę że rok, może trochę więcej.
Napisałaś, ze wiesz co czujemy bez pytań, ja mam to samo z tobą i Ronem i dobrze wiem, że chcesz, żeby on Ci się oświadczył. Nie będę nic mówił w jego imieniu, ale myślę, że nie karze Ci już długo czekać. Bądź cierpliwa, a myślę, że i ty i Ginny wszystkiego się doczekacie.
Harry.
wtorek, 25 sierpnia 2015
30. Boże Narodzenie
Po meczu chłopaki znowu wyjechali do szkoły aurorskiej, Ginny trenowała, a Hermiona przeprowadziła się do rodziców. Gy pojawiała się Norze to na krótko i cały czas rozmawiała z Ginny. Rudowłosa spędzała dużo czasu Cho, a Harpie zagrały jeszcze jeden mecz, ale na tym nie było Harry'ego, a drużyna przegrała.
W taki właśnie sposób minął im październik i listopad. Po ostatnim treningu przed przerwą zimową Ginny poszła z Cho na kawę. Dziewczyny rozmawiały o wszystkim i o niczym, gdy nawinął się temat świat i sylwestra.
- Jakie macie plany na sylwestra?
- Rok temu bardzo nam się spodobał mugolski sylwester i w tym roku też idziemy.
- To wspaniale, z kim idziecie?
- My, Ron, Hermiona, George, Angelina, Neville, Luna, Dean, Hanna, Seamus, Parvati, Padma, Michael, Lee, Katie, Eliza z Rupertem, Kate z Louisem i szwagierka mojego brata - Gabrielle z Fabienem.
- Woow! Dużo was!
- Taak.., a wy co planujecie?
- No właśnie nic - odpowiedziała szukająca ze smutkiem w oczach.
- To chodźcie z nami!
- Ale macie jeszcze miejsca?
- Tak. Mieli iść z nami Bill i Fleur, ale jednak nie idą, a mają już zajęte miejsce.
- To wspaniale! Jutro dam Ci znać co na to Roger, ale myślę, ze się zgodzi.
- Mam nadzieję - uśmiechnęła się rudowłosa.
********
Gdy Ginny weszła do kuchni usłyszała rozmowę Hermiony z panią Weasley.
- Dziękuję pani bardzo! Jest pani wspaniała!
- Ależ nie ma za co! Z chęcią poznamy twoich rodziców złociutka.
W tym momencie Ginny postanowiła się wtrącić
-Rodzice Hermiony będą u nas na świętach? - obie kobiety potwierdziły skinieniem głowy - To wspaniale! Ile nas w takim razie będzie?
- Hmm.... my, Andromena z Teddy'm, rodzice Hermiony, rodzice Audrey, rodzice Fleur z Gabrielle, rodzice Angeliny z jej bratem. To chyba wszyscy, czyli dwadzieścia pięć osób.
- To wspaniale! Jak jest tyle osób święta są... weselsze,
- Tak to prawda.
- Hermiono wracasz do rodziców?
- Nie, za kilka dni mają przyjechać chłopaki, potem rodzice, a tu przyda się każda para rąk do pracy.
- To wspaniale.
Dziewczyny ostatnio rzadko się widywały, więc zdążyły się za sobą stęsknić i poszły się nagadać do pokoju. Relacjonowały sobie ostatnie dni, cieszyły się ze świąt, ogółem rozmawiały jak zwykle rozmawiają najlepsze przyjaciółki. W pewnym momencie rudowłosa powiedziała:
- Bardzo możliwe, że pójdą z nami na Sylwestra jeszcze Cho i Roger
- To super! Właśnie ciekawi mnie czemu Bill i Fleur zrezygnowali!
- Może stwierdzili, że jesteśmy dla nich zbyt młodzi i piękni. - zaśmiała się Ginny, a po chwili obie głośno się śmiały.
********
Kilka dni przed świętami do domu zawitali Harry i Ron, a przygotowania zaczęły się pełną parą. Dziewczyny pod czujnym okiem pani Weasley gotowały, piekły, prały i sprzątały a faceci pod dyktaturą pana Weasley'a dekorowali dom i sprzątali podwórze.
W dniu świąt od samego rana wszyscy elegancko ubrani siedzieli w salonie i czekali na przyjazd gości. Koło dziesiątej pojawili się Hermiona i Ron prowadząc ze sobą starsze małżeństwo, wyraźnie zafascynowane wszechobecną magią, Państwo Granger bardzo radośni powitali się z całą rodziną Weasley'ów, zamieniając kilka słów z państwem Weasley, Harry'm i Ginny.
Około godziny piętnastej zgromadzili się już wszyscy goście i można było zasiąść do uroczystego obiadu. W czasie posiłku wesoło rozmawiali, a gdy na talerzach już nic nie zostało, a wszyscy wygodnie się rozsiedli, Bill chwycił swoją żonę za rękę, wstali i powiedział:
- Chciałbym wszystkim oznajmić, a szczególnie moim i Fleur rodzicom, ze spodziewamy się dziecka. Fleur jest w pod koniec czwartego miesiąca ciąży. - W tym momencie po pokoju przebiegł szmer zachwytu i wszyscy zaczęli gratulować przyszłym rodzicom. Gdy w salonie zapanowała względna cisza odezwał się Teddy, który siedział na kolanach u swojego chrzestnego:
- A co to znaczy, ze ktoś jest w cionzy? -
- To znaczy, że u kogoś w brzuszku rośnie nowy dzidziuś - powiedziałą spokojnie Ginny, wskazując malcowi na jego brzuch.
- To ja tes kiedyś będę móg?
Wszyscy zaczęli się śmiać, a malec zaczął płakać
- No już szkrabie - powiedział Harry z uśmiechem - Ty nie będziesz mógł, w ciąże zachodzą mamusie.
- A skod sie bieze to dziecko w bzusku mamy?
- Jak dwójka ludzi się bardzo mocno kocha, to w pewnym momencie w brzuszku mamusi zaczyna jak roślinka rosnąć dzieciaczek, wiesz - uśmiechnęła się znowu Ginny.
- A jak dziecko potem z tamtond wychoci?
- U mamusi w brzuszku, tu u dołu, robi się taka dziurka przez którą wychodzi maluszek.
- To cemu, ty ciocia, nie mas w bzusku dziecka? - zapytał malec, a Harry'emu i Ginny odebrało mowę, na szczęście na ratunek przyszłą Andromena.
- Bo ciocia i wujek są jeszcze za młodzi.
- Aha - uśmiechnął się mały Lupin.
********
Wszyscy goście wrócili do domów następnego dnia wieczorem. Hermiona długo zastanawiała się czy zostać czy wrócić z rodzicami, ale w końcu postanowiła,że zostanie do odjazdu chłopaków. 30 grudnia przyjechały Kate i Eliza z chłopakami i w Norze zrobił się jeszcze większy ruch. Następnego dnia od rana dziewczyny biegały i szykowały się na wieczór. Przyjechały też Fleur i Gabrielle z chłopakami, więc w Norze sześć dziewczyn przymierzało co raz to nowe kreacje, szukając dodatków i próbując upinać włosy, a między nimi kręciła się przyszła matka,pomagając w przygotowaniach do zabawy. Faceci siedzieli w tym czasie spokojnie grając w karty. Tak jak rok temu byli umówieni z pozostałymi na 17 i piętnaście minut wcześniej dziewczyny zeszły gotowe na dół, a ich partnerów aż zatkało. Gabrielle miała na sobie dopasowaną, błękitną sukienkę, Eliza ubrała granatową sukienkę z błyszczącego materiału. Kate miała na sobie sukienkę w kolorze grejpfruta składającą się z wielu falban. Angelina ubrała kremową sukienkę w kształcie trapezu do kolan. Hermiona miała na sobie rozszerzaną sukienkę w szkocką kratę, a Ginny założyła śliczną, jasno granatową sukienkę do kolan. Pozosatałe dziewczyny, które czekały już na podwórzu też wyglądały pięknie. Parvati i Padma miały na sobie takie same sukienki, tylko Gryfonka miała pomarańczową, a Krukonka niebieską. Hanna miała na sobie prostą malinową sukienkę, Luna białą w drobne kolorowe kwiatuszki, Cho ubrała beżową sukienkę z koronkowymi wstawkami, a Katie fioletową obcisłą sukienkę do kolan.
Wszyscy razem teleportowali się do lokalu. Gdy byli na miejscu zajęli miejsca przy zarezerwowanym stoliku i ruszyli na parkiet. Przetańczyli cały wieczór, tradycyjnie zmieniając się w parach. Ginny o dziwo nie była ani trochę zazdrosna gdy jej chłopak poprosił do tańca Cho. W końcu nadszedł czas na przywitanie nowego, 2000 roku. Wszyscy wyszli przed lokal by obejrzeć sztuczne ognie i złożyć sobie życzenia. Ginny podeszła do Hermiony, przytuliła ją i wyszeptała:
- Żeby w końcu ten mój głupi brat złożyć Ci jakąś deklaracje i żebyś została moją bratową.
- I żeby Harry'emu nie zabrakło odwagi i pewności siebie by ci się oświadczyć, miejmy nadzieje, ze za nie długo.
Obie dziewczyny zasugerowały też chęć zaręczyn swoim partnerom w czasie życzeń, Ginny powiedziała:
- Żebyśmy zawsze byli razem.
- Będziemy.
- Zawsze tak mówisz, ale na tym się kończy.
- I na oficjalne deklaracje przyjdzie jeszcze czas. Teraz musi Ci wystarczyć zwykłe: Kocham Cię. - powiedział Harry i pocałował dziewczynę, a ona między pocałunkami wyszeptała:
- Ja Ciebie też.
Po życzeniach wszyscy wrócili do lokalu i bawili się do białego rana.
********
Kilka dni przed świętami do domu zawitali Harry i Ron, a przygotowania zaczęły się pełną parą. Dziewczyny pod czujnym okiem pani Weasley gotowały, piekły, prały i sprzątały a faceci pod dyktaturą pana Weasley'a dekorowali dom i sprzątali podwórze.
W dniu świąt od samego rana wszyscy elegancko ubrani siedzieli w salonie i czekali na przyjazd gości. Koło dziesiątej pojawili się Hermiona i Ron prowadząc ze sobą starsze małżeństwo, wyraźnie zafascynowane wszechobecną magią, Państwo Granger bardzo radośni powitali się z całą rodziną Weasley'ów, zamieniając kilka słów z państwem Weasley, Harry'm i Ginny.
Około godziny piętnastej zgromadzili się już wszyscy goście i można było zasiąść do uroczystego obiadu. W czasie posiłku wesoło rozmawiali, a gdy na talerzach już nic nie zostało, a wszyscy wygodnie się rozsiedli, Bill chwycił swoją żonę za rękę, wstali i powiedział:
- Chciałbym wszystkim oznajmić, a szczególnie moim i Fleur rodzicom, ze spodziewamy się dziecka. Fleur jest w pod koniec czwartego miesiąca ciąży. - W tym momencie po pokoju przebiegł szmer zachwytu i wszyscy zaczęli gratulować przyszłym rodzicom. Gdy w salonie zapanowała względna cisza odezwał się Teddy, który siedział na kolanach u swojego chrzestnego:
- A co to znaczy, ze ktoś jest w cionzy? -
- To znaczy, że u kogoś w brzuszku rośnie nowy dzidziuś - powiedziałą spokojnie Ginny, wskazując malcowi na jego brzuch.
- To ja tes kiedyś będę móg?
Wszyscy zaczęli się śmiać, a malec zaczął płakać
- No już szkrabie - powiedział Harry z uśmiechem - Ty nie będziesz mógł, w ciąże zachodzą mamusie.
- A skod sie bieze to dziecko w bzusku mamy?
- Jak dwójka ludzi się bardzo mocno kocha, to w pewnym momencie w brzuszku mamusi zaczyna jak roślinka rosnąć dzieciaczek, wiesz - uśmiechnęła się znowu Ginny.
- A jak dziecko potem z tamtond wychoci?
- U mamusi w brzuszku, tu u dołu, robi się taka dziurka przez którą wychodzi maluszek.
- To cemu, ty ciocia, nie mas w bzusku dziecka? - zapytał malec, a Harry'emu i Ginny odebrało mowę, na szczęście na ratunek przyszłą Andromena.
- Bo ciocia i wujek są jeszcze za młodzi.
- Aha - uśmiechnął się mały Lupin.
********
Wszyscy goście wrócili do domów następnego dnia wieczorem. Hermiona długo zastanawiała się czy zostać czy wrócić z rodzicami, ale w końcu postanowiła,że zostanie do odjazdu chłopaków. 30 grudnia przyjechały Kate i Eliza z chłopakami i w Norze zrobił się jeszcze większy ruch. Następnego dnia od rana dziewczyny biegały i szykowały się na wieczór. Przyjechały też Fleur i Gabrielle z chłopakami, więc w Norze sześć dziewczyn przymierzało co raz to nowe kreacje, szukając dodatków i próbując upinać włosy, a między nimi kręciła się przyszła matka,pomagając w przygotowaniach do zabawy. Faceci siedzieli w tym czasie spokojnie grając w karty. Tak jak rok temu byli umówieni z pozostałymi na 17 i piętnaście minut wcześniej dziewczyny zeszły gotowe na dół, a ich partnerów aż zatkało. Gabrielle miała na sobie dopasowaną, błękitną sukienkę, Eliza ubrała granatową sukienkę z błyszczącego materiału. Kate miała na sobie sukienkę w kolorze grejpfruta składającą się z wielu falban. Angelina ubrała kremową sukienkę w kształcie trapezu do kolan. Hermiona miała na sobie rozszerzaną sukienkę w szkocką kratę, a Ginny założyła śliczną, jasno granatową sukienkę do kolan. Pozosatałe dziewczyny, które czekały już na podwórzu też wyglądały pięknie. Parvati i Padma miały na sobie takie same sukienki, tylko Gryfonka miała pomarańczową, a Krukonka niebieską. Hanna miała na sobie prostą malinową sukienkę, Luna białą w drobne kolorowe kwiatuszki, Cho ubrała beżową sukienkę z koronkowymi wstawkami, a Katie fioletową obcisłą sukienkę do kolan.
Wszyscy razem teleportowali się do lokalu. Gdy byli na miejscu zajęli miejsca przy zarezerwowanym stoliku i ruszyli na parkiet. Przetańczyli cały wieczór, tradycyjnie zmieniając się w parach. Ginny o dziwo nie była ani trochę zazdrosna gdy jej chłopak poprosił do tańca Cho. W końcu nadszedł czas na przywitanie nowego, 2000 roku. Wszyscy wyszli przed lokal by obejrzeć sztuczne ognie i złożyć sobie życzenia. Ginny podeszła do Hermiony, przytuliła ją i wyszeptała:
- Żeby w końcu ten mój głupi brat złożyć Ci jakąś deklaracje i żebyś została moją bratową.
- I żeby Harry'emu nie zabrakło odwagi i pewności siebie by ci się oświadczyć, miejmy nadzieje, ze za nie długo.
Obie dziewczyny zasugerowały też chęć zaręczyn swoim partnerom w czasie życzeń, Ginny powiedziała:
- Żebyśmy zawsze byli razem.
- Będziemy.
- Zawsze tak mówisz, ale na tym się kończy.
- I na oficjalne deklaracje przyjdzie jeszcze czas. Teraz musi Ci wystarczyć zwykłe: Kocham Cię. - powiedział Harry i pocałował dziewczynę, a ona między pocałunkami wyszeptała:
- Ja Ciebie też.
Po życzeniach wszyscy wrócili do lokalu i bawili się do białego rana.
Subskrybuj:
Posty (Atom)