piątek, 9 października 2015

34. "Wspaniała gra, kochanie"

Był maj, pola na około Nory były całe w kwiatach. Ginny trenowała, odwiedzała bratanicę i młodych rodziców w Muszelce, pomagała w domu, spędzała czas z przyjaciółkami i czekała na powrót Harry'ego. On znowuż uczył się do egzaminów kończących drugi rok kursu aurorskiego. Była sobota, Londyn był skąpany w pięknym, majowym, popołudniowym słońcu, a w jednej z klimatycznych kawiarenek siedziało pięć przyjaciółek wesoło rozmawiając i popijając kawę.
- Hermiono, kiedy wesele? - zapytała podziwiając pierścionek Hanna - Ja bym już potańczyła.
- No to musisz jeszcze poczekać - roześmiała się brunetka - Na razie były zaręczyny, na ślub mamy jeszcze czas.
- To jeszcze nic nie ustaliliście?! - zapytała wyraźnie zdziwiona Parvati.
- Nie, na razie chcę, żeby Ron skończył kurs aurorski, wkręcił się do pracy, mamy czas - zarumieniła się Hermiona - dobra koniec o mnie, co u was?
- Cóż nigdy nie sądziłam, że szycie szat może być tak ciekawe. Naprawdę lubię moją pracę - powiedziała Parvati.
- Och, właśnie miałam pytać, uszyłabyś mi sukienkę na wesele George'a?
- Jasne, kiedy macie to wesele?
- W sierpniu - odpowiedziała Hermiona - i ja też bym prosiła jakąś sukienkę.
- Nie ma problemu, wpadnijcie jakoś na koniec czerwca, albo nawet na początku lipca to coś wymyślimy
- Jesteś wspaniała! - odpowiedziała Ginny.
- Och, nie ma o czym mówić - zaczerwieniła się Parvati - Co tam u Was?
- Nie długo czeka mnie ostatni mecz tego sezonu, a potem urlop.
- Och, to wspaniale! Kiedy? - zawołała Luna.
- Ostatni weekend maja.
- To przed moimi egzaminami! - zawołała radośnie Hanna - Znajdą się dla nas jeszcze jakieś miejsca na trybunach?
- Dla was zawsze! - uśmiechnęła się Ginny
- Wspaniale! Napisze z tego reportaż!
- Właśnie Luna, jak u Ciebie?
- Dobrze - uśmiechnęła się blondynka - Chyba idzie mi coraz lepiej. 
- Tak Luna, idzie Ci na prawdę super, czytam wszystkie twoje artykuły - Hermiona szczerze sie uśmiechnęła - Hanna, ty jeszcze nic nie mówiłaś.
- No cóż, ja nie mam aż tak ciekawie jak wy. Dalej nauka i nauka. Ale jest dobrze. Szybko mi minął ten pierwszy rok, na początku czerwca egzaminy i wakacje. 
- Właśnie! Kiedy macie urlop? - zapytała Parvati.
- Ja mam cały lipiec - odpowiedziała Hermiona.
- Ja też - odpowiada redaktorka
- I ja! - dodaje mulatka - To co robimy w te wakacje?
- Grecja? - odzywa się rudowłosa
- Brzmi cudownie!
- Teraz tylko trzeba to ugadać z naszymi facetami.
********
Maj minął wszystkim bardzo szybko i wielkimi krokami zbliżał się ostatni mecz sezonu. Mecz od którego zależało miejsce w tabeli Harpii, ale chyba nikt nie stresował się tak jak Ginny. Rudowłosa prosiła trenerkę o dłuższe treningi, a po treningach wracała wyczerpana do domu. Nadszedł ostatni piątek maja, a Harry i Ron byli w swoim niewielkim pokoju numer 19 i pakowali najpotrzebniejsze rzeczy, by wyjechać na weekend. 
- Ron, a gdzie my będziemy spać?
- U Hermiony.
- A jej rodzice się zgodzili?
- Tak, nawet są zadowoleni.
- A pomieścimy się tam?
- Tak, ja raczej będę spał z Hermioną a ty w gościnnym. Mam nadzieje, że się nie gniewasz. 
- No co ty stary! - Harry poklepał przyjaciela po ramieniu - W końcu to twoja narzeczona.
- Własnie, jak już mowa o narzeczonych, to w sprawie Ginny coś się zmieniło?
- Nie. 
********
Był już późny wieczór gdy na jednej z uliczek w Londynie ni stąd ni zowąd, pojawiło się dwóch mężczyzn. Wyższy z nich podszedł do najbliższego domu i zapukał do drzwi, po chwili otworzyła im wysoka, piękna brunetka.
- No nareszcie jesteście! - Hermiona przytuliła obu mężczyzn, a Ron pocałowała w policzek- Wchodźcie, moja mama przygotowała kolacje.
Weszli do dość dużego, skromnie, ale gustownie umeblowanego salonu, gdzie stał bogato zastawiony stół, a przy nim siedziała dwójka ludzi w średnim wieku.
- Jak miło was znowu widzieć chłopcy - uśmiechnęła się pani Granger - Bardzo was męczą w tej szkole?
- Mamo, to nie jest szkoła tylko kurs.
- Nie denerwuj się kochanie - powiedział pan Granger - No dobrze siadajcie, na pewno ta podróż was bardzo zmęczyła.
- Tato, teleportacja nie jest męcząca i zajmuje kilka sekund.
- Hermionko, dobrze wiesz, że nam nie jest to łatwo zrozumieć - odezwała się ponownie pani Granger - No w każdym bądź razie, chłopcy z pewnością jesteście głodni.
- Tak, ja bardzo - powiedział Ron.
- Ja też chętnie bym coś zjadł.
- No to siadajcie!
Po kolacji, gdy wychodzili na górę Hermiona powiedziała:
-Przepraszam, za nich, ale wiecie, oni tego nie potrafią zrozumieć.
- Hermiono! Oni są wspaniali!
- Dziękuję Harry - uśmiechnęła się czarownica - twój pokój jest na wprost. Dobranoc.
- Dziękuję, dobranoc. - powiedziawszy to Harry zauważył spojrzenia swoich przyjaciół i odezwał się ponownie - Uważajcie tam, nie chce być za wcześnie wujkiem,
- Odezwał się świętoszek - powiedział Ron i cała trójka wybuchnęła głośnym śmiechem.
********
Tymczasem w jednym z wielu pokoi wysokiego, pochylonego domu siedziała piękna rudowłosa dziewczyna. Ruda, pomimo ogromnych chęci, tej nocy nie mogła zasnąć. W jej głowie tłoczyło się tyle różnych myśli. Na pierwszym miejscu znajdował się jutrzejszy mecz. Zaraz za nim był Harry, jego czarne rozczochrane włosy, piękne, rozumne, zielone oczy i niewielka blizna w kształcie błyskawicy, jego czuły dotyk, jego ciepłe słowa, delikatne pocałunki i silne ramiona, to wszystko zaprzątało głowę Ginny bardzo często. "Zdecydowanie za często" pomyślała sobie i z dezaprobatą potrząsnęła głową. Jednak myśl powróciła bardzo szybko. Teraz kiedy go potrzebowała jego nie było i nie będzie go na meczu. Jedna niekontrolowana łza spłynęła jej po policzku, ale szybko ją otarła. Przecież nie może się rozkleić, musi być twarda. Co z tego, że dzień przed najważniejszym meczem nie miał czasu na rozmowę z nią. "Ginny Weasley nie zachowuj się jak rozwydrzona małolata" powiedział surowy głos w jej głowie. Tak, na pewno on ma dużo nauki, a ona doskonale da sobie radę bez niego. 
********
Następnego dnia Ginny wyjechała z domu dość wcześnie. Chciały z dziewczynami jeszcze pogadać i wspólnie się odstresować. Gdy wyszły na boisko były pewne, że wygrają, co zapewni im czwarte miejsce w tabeli. Ginny dosiadła miotły i wystartowała. Gra szła dziewczynom wspaniale. Ginny wbijała gol, za golem. Po ponad godzinnej grze Cho złapała znicza, a Harpie wygrały 300-100. Gdy Ginny wyszła z szatni ktoś zaklęciem zasłonił jej oczy, a chwilę po tym wylądowała u kogoś w ramionach. Pomimo, że nic nie widziała, wiedziała, że to Jego ramiona. Tylko w ramionach Harry'ego czuła się taka bezpieczna. Ciągle mając zasłonięte oczy lekko podniosła głowę i złożyła lekki pocałunek na ustach Harry'ego. Gdy rudowłosa odzyskała wzrok, zobaczyła to za czym tak tęskniła, a zobaczywszy, że są sami zmusiła się by zrobić obrażoną minę, 
- Czemu nic nie powiedziałeś?
- To miała być niespodzianka.
- To czemu nie przyjechałeś wczoraj?
- Chciałem, żebyś była wypoczęta i wyspana.
Chociaż Ginny próbowała dalej mieć obrażona minę, nie udało jej się. Po prostu musiała się uśmiechnąć.
- Masz mi coś do powiedzenia? - wyszeptała pomiędzy pocałunkami, a Harry składając pocałunek na jej szyi powiedział:
- Wspaniała gra, kochanie. 
_____________
Tak wiem, że mnie długo nie było, ale nauka, potem się jeszcze rozchorowałam i nie miałam siły na pisanie. Jednak teraz wracam ze zdwojoną siłą. Mam nadzieję, ze rozdział się podobał. Mam nadzieję, ze następny ukaże się w następny weekend, może nawet uda się coś wcześniej. Jednak proszę nie piszcie komentarzy "Kiedy następny", bo ja wchodzę na bloga najczęściej gdy zabieram się do pisania notki wiec nic wam to nie da, a ja wolałabym poczytać czy wam się podoba. 

wtorek, 15 września 2015

33. Druga rocznica

Wszyscy, a w szczególności Hermiona, byli bardzo szczęśliwi z powodu kolejnych zaręczyn w rodzinie. Następnego dnia narzeczeni pojechali do domu Hermiony, by Ron mógł poprosić jej rodziców o rękę córki. Niestety w środę Harry i Ron musieli wracać do szkoły aurorskiej, a cała reszta do pracy i obowiązków. Kwiecień dobiegł końca. Fleur była już w bardzo zaawansowanej ciąży i nie ruszała się z domu, a do nich przyjechała jej mama by pomóc jej gdy nadejdzie dzień porodu i na początku z maleństwem.
Był 2 maja. Druga rocznica Bitwy o Hogwart, a co za tym idzie śmierci Freda, Lupina i Tonks. Pani Weasley na ten dzień przygotowała wieńce, które chciała złożyć na grobach zmarłych. Molly jak zawsze wstała wcześnie, by przygotować śniadanie dla męża, zanim ten wyjdzie do pracy. Jej spokojną pracę przerwał jednak trzask teleportacji, a chwilę po dźwięku w kuchni pojawił się zmęczony, ale szczęśliwy Bill.
- Jesteście dziadkami! - krzyknął, a w tym momencie w kuchni pojawił się pan Weasley - Fleur urodziła zdrową i śliczną córeczkę, Victoire.
- To wspaniale! A jak ma się Fleur?
- Jest zmęczona, poród trwał bardzo długo, ale też bardzo szczęśliwa.
- To teraz niech odpocznie, odwiedzimy was wieczorem.
- Okej, a ja wracam do moich kobiet. Zawiadomicie resztę?
- Jasne, leć. Wszystkich poinformujemy.
Bill deportował się zza bramy, a Molly i Artur rzucili się sobie ze szczęścia w ramiona.
********
Gdy Ginny zeszła na dół dość mocno się zdziwiła widokiem taty w kuchni.
- Co się stało? - zapytała od progu, bo wiedziała, że musiał być naprawdę ważny powód tego, że tata wziął sobie wolne.
- Jesteś ciocią.
- Fleur urodziła?! - rodzice w odpowiedzi kiwnęli głowami - To wspaniale! Chłopczyk czy dziewczynka. Jak dali na imię? Jak się czuję Fleur? Kiedy możemy ich odwiedzić?!
Pani Weasley radośnie się zaśmiała:
- Dziewczyna, Victoire. Fleur jest zmęczona, bo poród trwał bardzo długo, ale wszystko w porządku i z nią i z małą. Wieczorem idziemy ich odwiedzić.
- Ojej, to cudownie. Idąc na trening kupie jakiś drobiazg dla malutkiej ode mnie i Harry'ego. Tak więc, wybaczcie, ale muszę się zbierać.
********
Po treningu Ginny rozmawiała z dziewczynami w szatni, a gdy zostały tylko ona, Cho i Zoe, najstarsza zapytała:
- Dziewczyny, idziemy gdzieś na kawę?
- Przepraszam, ja dzisiaj nie mogę, idźcie same. Mam uroczystość rodzinną - zostałam ciocią,
- Oh, to świetnie pozdrów od nas Fleur - powiedziała Cho, a Ginny deportowała się do domu.
W domu była juz prawie cała rodzina i wszyscy szykowali siebie oraz prezenty na wyjazd do Muszelki. Ginny wyciągnęła pluszaka, którego kupiła dla bratanicy i poszła się przebrać.
O siedemnastej wszyscy już byli na miejscu, gdzie w ślicznym kojcu leżała malutka, śliczna dziewczynka, a obok niej w wygodnym fotelu czuwała jej matka, zmęczona, ale bardzo szczęśliwa. Kazdy bardzo chciał zobaczyć najmłodszą członkinie klanu Weasley'ów, pogratulować młodym rodzicom i zostawić podarunek. Najmłodsza członkini rodziny dostała naprawdę dużo prezentów: ubranka, pluszaki, kocyki, zabaweczki, dekoracje do pokoju. Wszyscy zgromadzeni stali zachwyceni wokół kojca, a Teddy nie mogąc znaleźć wujka Harry'ego, podszedł do Ginny pociągnął ją za rękę i powiedział:
- Ciociaa.. co tam jest?
- Tam jest Victoire,córeczka Billa i Fleur - powiedziała rudowłosa, a następnie podniosła szkraba tak by mógł zobaczyć dziewczynkę. - Widzisz?
-Tak..., ale dlaczego ona jest taka mała?
- Bo dopiero co się urodziła, też taki byłeś.
-A kiedy będę się mógł z nią bawić?
- Za kilka lat - uśmiechnęła się Ginny
- Za kilka lat? - powiedział zawiedziony dwulatek - to strasnie długoo...
Na to rudowłosa i stojące obok niej kobiety wybuchnęły śmiechem.
Po około godzinie wszyscy zasiedli do stołu, a chwilę później wstali młodzi rodzice, a Bill powiedział:
- Korzystając z tego, ze jesteśmy w prawie pełnym składzie. Chcielibyśmy poprosić Charliego i Gabrielle na rodziców chrzestnych naszej córeczki.
Wszyscy zaczęli klaskać, ale gospodarz ich uciszył i przemówił ponownie:
- Jednak jest jeszcze jedna sprawa, mniej wesoła. Dzisiaj jest druga rocznica Bitwy o Hogwart, dlatego też Victoire będzie miała na drugie imię Nimfadora. Chciałbym też wznieść toast za wszystkich poległych i walczących w tej Bitwie.
W ogromnym salonie zalęgła cisza, dopiero po kilku minutach wszyscy podnieśli kieliszki do toastu.
********
Wrócili do Nory bardzo późno, ale Ginny znalazła jeszcze czas i energię na rozmowę ze swoim chłopakiem. 
- Harry! - powiedziała do dwukierunkowego lusterka.
- Ginny, jest bardzo późno.. -odpowiedział po chwili okularnik.
- Tak, wiem
- Czemu Cię nie było o 20?
- Byliśmy w Muszelce.
- Oh.. coś z Fleur?
- Hm... w zasadzie tak... urodziła.
- To wspaniale! Czemu nic nam wcześniej nie powiedzieliście?
- Myślałam, ze rodzice się tym zajęli - powiedziała zmieszana
- Nic się nie stało - uśmiechnął się przyszły auror - Jak sie mają młodzi rodzice?
- Są szczęśliwi jak nigdy!
- Kiedyś też tacy będziemy - powiedział Harry - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też - odpowiedziała ruda - i cieszę się, ze już za kilka tygodni będziemy razem.
- Ja też Ginny.

niedziela, 6 września 2015

32. Świąteczne Wesele

Marzec minął równie szybko jak się pojawił, a co za tym idzie powróciły regularne treningi Quidditcha, oraz zbliżały się Święta. W tym roku Wielkanoc zapowiadała się dość nietypowo. Bowiem w Lany Poniedziałek, 24 kwietnia, miał się odbyć ślub Kate Wening. W środę przed świętami przyjechali Harry i Ron, oraz Hermiona sprowadziła się do Nory by pomóc w przygotowaniach. Od środy wszystkie kobiety siedziały kuchni piekąc ciasta i szykując dania na święta. W sobotę przyjechali rodzice Hermiony, Charlie, Bill, Fleur, Percy, Audrey, Andromena i Teddy.
Następnego dnia wstali bardzo wcześnie i wszyscy zaczęli szukać ukrytych w ogrodzie jajek. No prawie wszyscy. Fleur ze względu na to że jest w dziewiątym miesiącu ciąży siedziała na wygodnym fotelu i przypatrywała się wszystkiemu z uśmiechem. Najwięcej jajek odnalazł oczywiście młody Lupin, za co dostał ogromne czekoladowe jajko i maskotkę Wielkanocnego Zająca. Po zabawie zasiedli do zastawionego na podwórku stołu i siedzieli tam przy wesołych rozmowach do obiadu. Po posiłku zagrali mecz Mini Quidditcha, a wieczorem rozpalili ognisko. 
Następnego dnia kobiety, tradycyjnie, od samego rana szykowały się na wesele. W końcu o czternastej były gotowe i mogli ruszyć w drogę do domu Weningów, pod Londynem.
Fleur miała na sobie błękitną sukienkę, uroczo podkreślającą jej pokaźny ciążowy brzuszek. Angelina ubrała luźną pudrową sukienkę, a Audrey opiętą sukienkę do ziemi. Hermiona założyła kolorową, wzorzystą sukienkę, a Ginny miała na sobie śliczną szarą sukienkę do kolan. 
Chwilę po tym jak pojawili się na miejscu rozpoczął się ślub. Kate w białej, długiej sukni wyglądała jak księżniczka, tym bardziej, ze na włosach miała mały diadem, do którego przytwierdzony był welon. Eliza we wrzosowej sukience idealnie spełniała się w roli druhny. Cała ceremonia była piękna, a matka panny młodej co chwilę ocierała łzy wzruszenia. Po ślubie zaczęło się wspaniałe wesele. Wszyscy tańczyli, jedynie zmieniając partnerów i partnerki. Po kilku godzinach tańców muzyka przestała grać, a na podwyższeniu pojawił się Ron. Wszyscy zrobili zdziwione miny, a on powiedział:
- Z tego miejsca chciałbym coś powiedzieć mojej dziewczynie - tłum wypchnął Hermione do przodu, a gdy stała na przeciwko rudzielca on kontynuował - A tak właściwie o coś poprosić.
W tym momencie klęknął na jedno kolano, a z kieszeni wyjął niewielkie pudełeczko, a otworzywszy je powiedział:
- Hermiono, czy dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
W oczach Hermiony pojawiły się łzy wzruszenia, jednak promiennie się uśmiechnęła, otarła spływającą po policzku łzę i powiedziała:
- Tak! - Ron wstał, dziewczyna wyciągnęła rękę, on nałożył na nią pierścionek zaręczynowy, a potem ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku, a wszyscy goście zaczęli klaskać.
Ginny spojrzała wymownie na Harry'ego, ale on się jedynie uśmiechnął, pocałował ją i wyszeptał:
- Cierpliwości, kochanie.
Wesele skończyło się nad ranem i wszyscy zmęczeni ale szczęśliwi wrócili do domów,
______________________
Tak, wiem, ze pisałam, ze będzie w piątek, ale mi się nie udało. Niestety zaczął się rok szkolny nauka i te sprawy więc mam mniej czasu. Nowy rozdział pojawi się w następny weekend, nie wiem dokładnie w który dzień, więc proszę nie piszcie komentarzy "kiedy nowy rozdział?". Dziekuję za wszystkie komentarze i zapraszam do komentowania :) 

wtorek, 1 września 2015

31. Urodziny Rona

Mijały kolejne dni i tygodnie, chłopaki wrócili do szkoły, Hermiona do rodziców, a Ginny pomagała pani Weasley w pracach domowych. Tak właśnie minął im styczeń i większość lutego. Niestety w tym roku Harry i Ron nie dostali wolnego na Walentynki, więc pary musiały się zadowolić przesyłeczkami. Kilka dni po walentynkach, Ginny siedziała spokojnie w swoim pokoju wyczekując na rozmowę z Harry'm, gdy weszła Hermiona.
- Ginny, możemy porozmawiać?
- Tak, jasne.
- Ale to będzie długa rozmowa - powiedziała brunetka spoglądając na wyciągnięte lusterko.
- Okej, dam tylko znać Harry'emu. 
Pięć minut później, gdy rudowłosa wyjaśniła wszystko swojemu chłopakowi, przyjaciółki zaczęły rozmowę.
- No słucham, co mi chcesz powiedzieć? 
- Wiktor Krum jest w Anglii...
- No i...?
- No i on... kupuje mi kwiaty i tak dalej...
- Hermiono, ale ty go nie kochasz?!
- Nie! Ginny! Ja kocham twojego brata, to było dla mnie zwykłe nastoletnie zauroczenie, jak dla Harry'ego Cho, a Rona Lavender.
- No to w czym problem?
- No... dla niego to chyba nie było... zwykłe zauroczenie.
- Jak to?!
- No... on był już wtedy dorosły... i zapewne dojrzały...
- O Merlinie! Skąd on wie, ze pracujesz w Ministerstwie?
- Od Deana..., oczywiście nie mam mu tego za złe, nie mógł wiedzieć, ze z tego wyjdą takie rzeczy.
- Jakie dokładnie rzeczy?
- No cóż...zaprasza mnie na kawę, do kina, na spacer..kupuje kwiaty i upominki..
- Na nic się nie zgadzasz nic nie przyjmujesz?
- Oczywiście, że nie Ginny, alee... hmm... Ron dawno nie robił nic w tym stylu...
- No tak i chyba tu jest problem, mówiłaś Wiktorowi, ze masz chłopaka>
- Tak, oczywiście!
- Jak zareagował?
- Zapytał kiedy on mnie gdzieś ostatnio zaprosił...
- Na Merlina! To przebiegły! Do kiedy on będzie w Anglii?
- Do września?
- Coś wymyślimy! Mogę poinformować o wszystkim Harry'ego, przy najbliższej okazji na rozmowę w cztery oczy? To wiele ułatwi.
- Jasne, Kocham Cię Ginny!
- Wiem, ja Ciebie też Mionka! 
********
Kilka dni po rozmowie dziewczyn odbyło się przyjęcie z okazji dwudziestych urodzin Rona. Chłopak miał urodziny 1 marca, a przyjęcie było zaplanowane na sobotę po urodzinach. Tak więc 4 marca w Norze, od samego rana trwały gorączkowe przygotowania. Oprócz najbliższej rodziny bowiem mieli się też pojawić przyjaciele solenizanta i Weningowie. 
Sobotnie przyjęcie zaczęło się o szesnastej i zabawa trwała w najlepsze. Ron dostał dużo wspaniałych prezentów; nowe ubrania, gadżety, notesy itp. Po odśpiewaniu "sto lat" i złożeniu życzeń wszyscy zasiedli do stołu gdzie wesoło rozmawiali i co chwilę wybuchali śmiechem. Po ponad dwóch godzinach siedzenia przy stole w ogrodzie zabrzmiała muzyka i wiele par poderwało się do tańca. Po kilku tańcach Ginny w końcu udało się wyrwać Harry'ego na krótką rozmowę w cztery oczy.
- Harry, musisz przekonać Rona, żeby się oświadczył Hermionie!
- Dlaczego?
- Krum jest w Anglii i wyraźnie "zaleca się" do Hermiony.
- Przecież ona kocha Rona.
- Tak, ale nie ma pewności czy on kocha ją i żaliła się, że dawno o nią nie zabiegał. Wyszedł z założenia, ze jak ją zdobył to będzie jego. 
- I zaręczyny pomogą?
- Tak! Zaręczyny udowodnią Hermionie, ze Ron ją kocha, pomogą odczepić od niej Kruma. Wspaniale by było jakby Ron się na prawdę postarał z oświadczynami, ale nie może też zbyt długo czekać.
- Okej, spróbuje przemówić mu do rozsądku.
- Dziękuję, jesteś kochany - powiedziała rudowłosa i pocałowała okularnika, po czym wrócili do tańca.
Impreza trwała do późnej nocy, a gdy w końcu się skończyła i Harry i Ron udali się do pokoju, młodszy powiedział:
- Stary, musisz się oświadczyć Hermionie.
- Harry, gadaliśmy o tym nie raz, skąd ta nagła zmiana planu?
- Nie zmieniam żadnego planu, moje oświadczyny będą kiedy indziej, po prostu Krum jest w Anglii i podrywa Hermione!
- O Merlinie, zabije dziada!
- Spokojnie, ona nie ulega, ale oświadczyny pomogą.
- Ciekawe jak!
- Ginny zrobiła mi o tym długi wykład, ale w skrócie chodzi o to, ze upewnią ją w twoich uczuciach do niej, a on raczej ma tyle honoru, żeby się odczepić od zaręczonej dziewczyny.
- Okeej coś wymyślę!
- A i to mają być romantyczne zaręczyny, ale nie możesz zbyt długo czekać.
- To mi nie ułatwia sprawy, ale dam rade!
_________________
Przepraszam, ze tak póżno, ale ostatnio miałam niezłe urwanie głowy. Oprócz tego zaczął się rok szkolny, więc posty będą raz w tygodniu. W tym tygodniu jednak będzie jeszcze jeden post. Myślę, że w piątek :)

środa, 26 sierpnia 2015

+ Listy

Hejka! Jest to rozdział specjalny, nie wnoszący nic specjalnego do fabuły, więc jeśli nie macie ochoty czytać czterech listów, możecie to pominąć. Jednak tym rozdziałem chciałabym wam podziękować za 2000 wyświetleń! Co prawda nie planowałam extra rozdziału po 2000 wyświetleń, ale ponieaż po 1000 nic nie dodałam, z powodu braku weny, to dodaje teraz. Dziękuję i zapraszam!
_______________________________
Kochany Harry!
Może i to głupie, że pisze ten list, ponieważ codziennie rozmawiamy przez dwukierunkowe lusterka, ale czuję potrzebę NAPISANIA, kilku słów.
W zasadzie, to chce Ci powiedzieć tylko jedno: Kocham Cię, Z tym wiąże się już cała reszta. To, że tęsknie, że pragnę. Tęsknie za twoim zielonymi oczami, w których spojrzeniu kocham się upajać, tęsknie za twoją rozczochraną czupryną, tęsknie za silnymi ramionami w których czuje się bezpieczniejsza niż gdziekolwiek indziej. Tęsknie za twoim umięśnionym torsem, na którym kocham się budzić i czując twój równomierny oddech na mojej głowie. Tęsknie za usypianiem w twoich ramionach. Tęsknie za twoim delikatnym i czułym dotykiem na mojej skórze. Tęsknie za smakiem twoich ust. Tęsknie za każdym milimetrem twojego ciała - tęsknie za Tobą. 
Kończę ten list, bo stwierdzam, że się za bardzo rozpędziłam. Wyszedł z tego przepełniony romantyzmem list, niczym od psychofanki. 
Na zawsze Twoja
Ginny

Najukochańsza Ginny!
Cieszę się, że napisałaś ten list, też postanowiłem napisać do Ciebie kilka słów, które czuje zawsze, ale nie zawsze mam odwagę Ci to powiedzieć, w obawie, ze ktoś usłyszy.
Ja też Cię kocham, najmocniej na świecie. Nie potrafię porównać tej miłości do niczego innego co znam. Kocham Cię całą. Kocham kiedy się uśmiechasz, a twoje piękne oczy aż błyszczą ze szczęścia. Nie lubię gdy się denerwujesz, szczególnie z mojego powodu, ale wtedy też Cię kocham. Gdy twoje oczy płoną jak żywy ogień Kocham kiedy się zawstydzasz i rumienisz. Robisz wtedy taką minę niewinnej dziewczynki, a twoje policzki są tak rozkosznie zaczerwienione. Kocham Cię nawet gdy jesteś smutna, lecz boli mnie serce gdy twoje oczy są pozbawione koloru jak w czasie smutku. Po prostu, kocham Cię zawsze, taką jaka jesteś i mógłbym na Ciebie patrzeć całymi dniami. 
Dziękuję, że jesteś i mam nadzieje, że będziesz zawsze. 
Twój, kochający
Harry

Drogi Harry!
Piszę ten list, bo jesteś dla mnie jak brat i czuję potrzebę by powiedzieć Ci o kilku sprawach.
Dobrze wiesz, ze ty i Ginny jesteście dla mnie bardzo ważni. Obaj w nieco inny sposób, ale jednak. Dlatego też to piszę. Znam Ginny jak nikt, wiem co czuje i o czym marzy pomimo, ze jej o to nie pytam. Zresztą z Tobą mam podobnie. Widze i wiem, że jesteście bardzo szczęśliwi, co mnie bardzo cieszy. Dajesz Ginny wszystkoco masz najlepszego, ale jej do pełnego szczęścia brakuje jednego: pierścionka.
Tak Harry, Ginny bardzo chcę, żebyś się jej oświadczył. Wie, ze ją kochasz, ale chce mieć pewność, potwierdzenie. Wiem, ze jesteś na kursie i nie masz czasu myśleć o ślubie itp, ale przemyśl to co Ci napisałam i pamiętaj oświadczyny to nie od razu ślub.
Hermiona
P.S. Nie mów o tym liście ani Ginny ani Ronowi! Chce żyć!

Droga Hermiono!
Ty też jesteś dla mnie jak siostra, co nie raz podkreślałem zazdrosnemu Ronowi. Dziękuję Ci za list. 
Wiem, ze Ginny tego chce, ja też chce, żeby zawsze była ze mną, ale chyba nie jestem jeszcze gotowy na następny krok. Wiem, że zaręczyny nie oznaczają, ze musimy wziąć ślub za trzy dni, ale ja po oświadczynach nie chciałbym czekać zbyt długo. Mam nadzieję, że Ginny wytrzyma, myślę że rok, może trochę więcej. 
Napisałaś, ze wiesz co czujemy bez pytań, ja mam to samo z tobą i Ronem i dobrze wiem, że chcesz, żeby on Ci się oświadczył. Nie będę nic mówił w jego imieniu, ale myślę, że nie karze Ci już długo czekać. Bądź cierpliwa, a myślę, że i ty i Ginny wszystkiego się doczekacie. 
Harry. 

wtorek, 25 sierpnia 2015

30. Boże Narodzenie

Po meczu chłopaki znowu wyjechali do szkoły aurorskiej, Ginny trenowała, a Hermiona przeprowadziła się do rodziców. Gy pojawiała się Norze to na krótko i cały czas rozmawiała z Ginny. Rudowłosa spędzała dużo czasu Cho, a Harpie zagrały jeszcze jeden mecz, ale na tym nie było Harry'ego, a drużyna przegrała.
W taki właśnie sposób minął im październik i listopad. Po ostatnim treningu przed przerwą zimową Ginny poszła z Cho na kawę. Dziewczyny rozmawiały o wszystkim i o niczym, gdy nawinął się temat świat i sylwestra. 
- Jakie macie plany na sylwestra?
- Rok temu bardzo nam się spodobał mugolski sylwester i w tym roku też idziemy.
- To wspaniale, z kim idziecie? 
- My, Ron, Hermiona, George, Angelina, Neville, Luna, Dean, Hanna, Seamus, Parvati, Padma, Michael, Lee, Katie, Eliza z Rupertem, Kate z Louisem i szwagierka mojego brata - Gabrielle z Fabienem.
- Woow! Dużo was!
- Taak.., a wy co planujecie?
- No właśnie nic - odpowiedziała szukająca ze smutkiem w oczach.
- To chodźcie z nami!
- Ale macie jeszcze miejsca?
- Tak. Mieli iść z nami Bill i Fleur, ale jednak nie idą, a mają już zajęte miejsce.
- To wspaniale! Jutro dam Ci znać co na to Roger, ale myślę, ze się zgodzi. 
- Mam nadzieję - uśmiechnęła się rudowłosa.
********
Gdy Ginny weszła do kuchni usłyszała rozmowę Hermiony z panią Weasley.
- Dziękuję pani bardzo! Jest pani wspaniała!
- Ależ nie ma za co! Z chęcią poznamy twoich rodziców złociutka.
W tym momencie Ginny postanowiła się wtrącić
-Rodzice Hermiony będą u nas na świętach? - obie kobiety potwierdziły skinieniem głowy - To wspaniale! Ile nas w takim razie będzie?
- Hmm.... my, Andromena z Teddy'm, rodzice Hermiony, rodzice Audrey, rodzice Fleur z Gabrielle, rodzice Angeliny z jej bratem. To chyba wszyscy, czyli dwadzieścia pięć osób. 
- To wspaniale! Jak jest tyle osób święta są... weselsze,
- Tak to prawda.
- Hermiono wracasz do rodziców?
- Nie, za kilka dni mają przyjechać chłopaki, potem rodzice, a tu przyda się każda para rąk do pracy.
- To wspaniale.
Dziewczyny ostatnio rzadko się widywały, więc zdążyły się za sobą stęsknić i poszły się nagadać do pokoju. Relacjonowały sobie ostatnie dni, cieszyły się ze świąt, ogółem rozmawiały jak zwykle rozmawiają najlepsze przyjaciółki. W pewnym momencie rudowłosa powiedziała:
- Bardzo możliwe, że pójdą z nami na Sylwestra jeszcze Cho i Roger
- To super! Właśnie ciekawi mnie czemu Bill i Fleur zrezygnowali!
- Może stwierdzili, że jesteśmy dla nich zbyt młodzi i piękni. - zaśmiała się Ginny, a po chwili obie głośno się śmiały.
********
Kilka dni przed świętami do domu zawitali Harry i Ron, a przygotowania zaczęły się pełną parą. Dziewczyny pod czujnym okiem pani Weasley gotowały, piekły, prały i sprzątały a faceci pod dyktaturą pana Weasley'a dekorowali dom i sprzątali podwórze.
W dniu świąt od samego rana wszyscy elegancko ubrani siedzieli w salonie i czekali na przyjazd gości. Koło dziesiątej pojawili się Hermiona i Ron prowadząc ze sobą starsze małżeństwo, wyraźnie zafascynowane wszechobecną magią, Państwo Granger bardzo radośni powitali się z całą rodziną Weasley'ów, zamieniając kilka słów z państwem Weasley, Harry'm i Ginny.
Około godziny piętnastej zgromadzili się już wszyscy goście i można było zasiąść do uroczystego obiadu. W czasie posiłku wesoło rozmawiali, a gdy na talerzach już nic nie zostało, a wszyscy wygodnie się rozsiedli, Bill chwycił swoją żonę za rękę, wstali i powiedział:
- Chciałbym wszystkim oznajmić, a szczególnie moim i Fleur rodzicom, ze spodziewamy się dziecka. Fleur jest w pod koniec czwartego miesiąca ciąży. - W tym momencie po pokoju przebiegł szmer zachwytu i wszyscy zaczęli gratulować przyszłym rodzicom. Gdy w salonie zapanowała względna cisza odezwał się Teddy, który siedział na kolanach u swojego chrzestnego:
- A co to znaczy, ze ktoś jest w cionzy? -
- To znaczy, że u kogoś w brzuszku rośnie nowy dzidziuś - powiedziałą spokojnie Ginny, wskazując malcowi na jego brzuch.
- To ja tes kiedyś będę móg?
Wszyscy zaczęli się śmiać, a malec zaczął płakać
- No już szkrabie - powiedział Harry z uśmiechem - Ty nie będziesz mógł, w ciąże zachodzą mamusie.
- A skod sie bieze to dziecko w bzusku mamy?
- Jak dwójka ludzi się bardzo mocno kocha, to w pewnym momencie w brzuszku mamusi zaczyna jak roślinka rosnąć dzieciaczek, wiesz - uśmiechnęła się znowu Ginny.
- A jak dziecko potem z tamtond wychoci?
- U mamusi w brzuszku, tu u dołu, robi się taka dziurka przez którą wychodzi maluszek.
- To cemu, ty ciocia, nie mas w bzusku dziecka? - zapytał malec, a Harry'emu i Ginny odebrało mowę, na szczęście na ratunek przyszłą Andromena.
- Bo ciocia i wujek są jeszcze za młodzi.
- Aha -  uśmiechnął się mały Lupin.
********
Wszyscy goście wrócili do domów następnego dnia wieczorem. Hermiona długo zastanawiała się czy zostać czy wrócić z rodzicami, ale w końcu postanowiła,że zostanie do odjazdu chłopaków. 30 grudnia przyjechały Kate i Eliza z chłopakami i w Norze zrobił się jeszcze większy ruch. Następnego dnia od rana dziewczyny biegały i szykowały się na wieczór. Przyjechały też Fleur i Gabrielle z chłopakami, więc w Norze sześć dziewczyn przymierzało co raz to nowe kreacje, szukając dodatków i próbując upinać włosy, a między nimi kręciła się przyszła matka,pomagając w przygotowaniach do zabawy. Faceci siedzieli w tym czasie spokojnie grając w karty. Tak jak rok temu byli umówieni z pozostałymi na 17 i piętnaście minut wcześniej dziewczyny zeszły gotowe na dół, a ich partnerów aż zatkało. Gabrielle miała na sobie dopasowaną, błękitną sukienkę, Eliza ubrała granatową sukienkę z błyszczącego materiału. Kate miała na sobie sukienkę w kolorze grejpfruta składającą się z wielu falban. Angelina ubrała kremową sukienkę w kształcie trapezu do kolan. Hermiona miała na sobie rozszerzaną sukienkę w szkocką kratę, a Ginny założyła śliczną, jasno granatową sukienkę do kolan. Pozosatałe dziewczyny, które czekały już na podwórzu też wyglądały pięknie. Parvati i Padma miały na sobie takie same sukienki, tylko Gryfonka miała pomarańczową, a Krukonka niebieską. Hanna miała na sobie prostą malinową sukienkę, Luna białą w drobne kolorowe kwiatuszki, Cho ubrała beżową sukienkę z koronkowymi wstawkami, a Katie fioletową obcisłą sukienkę do kolan.
Wszyscy razem teleportowali się do lokalu. Gdy byli na miejscu zajęli miejsca przy zarezerwowanym stoliku i ruszyli na parkiet. Przetańczyli cały wieczór, tradycyjnie zmieniając się w parach. Ginny o dziwo nie była ani trochę zazdrosna gdy jej chłopak poprosił do tańca Cho. W końcu nadszedł czas na przywitanie nowego, 2000 roku. Wszyscy wyszli przed lokal by obejrzeć sztuczne ognie i złożyć sobie życzenia. Ginny podeszła do Hermiony, przytuliła ją i wyszeptała:
- Żeby w końcu ten mój głupi brat złożyć Ci jakąś deklaracje i żebyś została moją bratową.
- I żeby Harry'emu nie zabrakło odwagi i pewności siebie by ci się oświadczyć, miejmy nadzieje, ze za nie długo.
Obie dziewczyny zasugerowały też chęć zaręczyn swoim partnerom w czasie życzeń, Ginny powiedziała:
- Żebyśmy zawsze byli razem.
- Będziemy.
- Zawsze tak mówisz, ale na tym się kończy.
- I na oficjalne deklaracje przyjdzie jeszcze czas. Teraz musi Ci wystarczyć zwykłe: Kocham Cię. - powiedział Harry i pocałował dziewczynę, a ona między pocałunkami wyszeptała:
- Ja Ciebie też.
Po życzeniach wszyscy wrócili do lokalu i bawili się do białego rana.

niedziela, 23 sierpnia 2015

29. Pierwszy mecz

Chłopaki odjechali do szkoły, Hermiona chodziła do pracy i często odwiedzała rodziców, nie kiedy nawet zostawała na noc. Ginny natomiast trenowała i spędzała co raz więcej czasu z Cho i resztą drużyny, wszystkie dziewczyny bardzo polubiła. Tak minął im cały wrzesień i początek października, co raz bardziej zbliżał się termin pierwszego meczu, a dziewczyny miały co raz więcej treningów. Harry bardzo chciał być na pierwszym meczu swojej kobiety, prosił nawet o wolny weekend, ale nie dostał odpowiedzi. Późnym wieczorem 22 października do pokoju chłopaków wszedł Chris i powiedział:
- Wy jeszcze tutaj?! - przyjaciele posłali mu pytające spojrzenia - Mecz się sam nie obstawi! - uśmiechnął się instruktor, a Harry i Ron zrobili zdziwione miny. 
- Nie no żartuję, mecz się sam nie obstawi, ale tym razem poradzą sobie bez was, pozdrówcie ode mnie dziewczyny i nie pozdzierajcie sobie gardeł na kibicowaniu. - uśmiechnął się znowu i wyszedł.
Harry był w tym momencie chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Radość po prostu go roznosiła i nie wiedział co ze sobą zrobić. Przytulił Rona, zaczął skakać po pokoju i krzyczeć ze szczęścia. Gdy po chwili się uspokoił spakował torbę i razem deportowali się do Nory. Byli w domu już prawie o północy, więc wszyscy już spali. Harry poszedł do pokoju Billa i położył się spać. Nie chciał budzić Ginny, więc powstrzymał się przed wkroczeniem do jej pokoju i postanowił przywitać się z nią rano. Obudził się dość wcześnie, jednak nie wcześniej niż pani Weasley. Gdy zszedł do kuchni, pulchna kobieta już tam była. Harry przywitał się z nią i wytłumaczył skąd się wziął w Norze i czemu nic nie mówili, po czym wziął przygotowaną przez Molly tacę i poszedł do pokoju Ginny. Gdy otworzył drzwi dziewczyna smacznie spała, podszedł do jej łóżka na palcach, ułożył tacę na jej brzuchu i obudził ją pocałunkiem, Dziewczyna od razu otworzyła oczy i usta by wydać z siebie krzyk przerażenia. Jednak Harry, szybko i skutecznie uciszył ją kolejnym pocałunkiem. Gdy się od siebie oderwali, rudowłosa powiedziała:
- Co ty tu robisz? 
- Przyjechaliśmy na twój pierwszy mecz
- Czemu mi nic nie mówiłeś?
- Dowiedziałem się wczoraj wieczorem - Ginny przyciągnęła go do siebie i namiętnie pocałowała.
- Pójdziesz ze mną na spotkanie z dziewczynami i ich partnerami, po meczu by cieszyć się ze zwycięstwa lub rozpaczać po przegranej?
-  Z tobą na koniec świata - uśmiechnął się szarmancko Harry.
- Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, ale teraz jedz - pocałował ją w czoło i wyszedł.
********
Mecz miał być o piętnastej, więc już półgodziny przed rozpoczęciem cała rodzina Weasley'ów i przyjaciele byli już na trybunach, a Ginny z resztą dziewczyn z drużyny była w szatni. Mecz rozpoczął się punktualnie i Ginny szło wspaniale. Doskonale dogrywała się z Dolly i Sarah, a Harpie zdobywały gol za golem. Oprócz tego Zoe była bardzo dobrym obrońcą i przeciwna drużyna miała naprawdę trudno, W końcu po ponad godzinnej grze Cho złapała znicza i Harpie wygrały w pięknym stylu z wynikiem 330-150. 
Przy wyjściu z szatni czekały już rodziny i przyjaciele zawodniczek. Ginny odbierała gratulacje od szóstki przyjaciół, rodziny i oczywiście od dumnego Harry'ego. Reszta dziewczyn też stała w kręgu swoich rodzin i przyjaciół. Uwagę Ginny przykuła jednak Zoe z około dwuletnim chłopczykiem na ręku. Chwyciła swojego chłopaka za rękę i pociągnęła w stronę obrończyni, Gdy stanęli koło nich Zoe uśmiechnęła się promiennie i powiedziała:
- No tak, nie było jeszcze okazji, więc Ginny to jest mój mąż Stefan, a ten malec to mój synek Frank. Ginny przedstawiła Harry'ego, uścisnęła rękę bruneta i zaszczebiotała do malca:
- No co maluszku? Jesteś dumny z mamusi, co? - na co Frank wybuchnął głośnym śmiechem,
********
Chwilę później siódemka młodych kobiet wraz ze swoimi partnerami usiadła w jednym z pobliskich lokali. Ginny dowiedziała się że Vera i Judy to szwagierki, Dolly ma chłopaka, a Sarah od lipca jest mężatką, Dziewczyny cieszyły się ze zwycięstwa i zachwycały Frankiem, a panowie mieli czas aby trochę się poznać, Jednak z czasem towarzystwo zaczęło się trochę zawężać, Pierwsi wyszli Zoe, Stefan i Frank, bo malec zaczynał robić się co raz bardziej śpiący i głodny. Potem lokal opuściły pałkarki wraz ze swoimi mężami - Danielem i Alex'em. Później wyszła też Dolly z Matthew'em, a następnie Sarah z Brunem. Zostali już tylko Harry, Ginny, Cho i Roger. Rudowłosa pomimo wszystko obawiała się pierwszego spotkania Harry'ego z Cho po tylu latach, ale wszystko wypadło na prawdę dobrze. Zachowywali się jak starzy dobrzy znajomi "Czyli, nigdy nic między nimi nie było, albo najwyżej zwykłe, szczeniackie zauroczenie" pomyślała z ulgą Ginny. Siedzieli tak do bardzo późna. 
____________________
Tak, tak, wiem... dawno nie było rozdziału, ale zawsze coś mi przeszkadzało! Przepraszam! mam nadzieje, ze się spodobało :)

środa, 19 sierpnia 2015

28. Przyjęcie niespodzianka

Kolejne dni mijały dość spokojnie, Harry zaczął zajęcia pełną parą, a Ginny trenowała, niekiedy spotykała się z Cho lub innymi dziewczynami z drużyny, a wieczorami często rozmawiała z Hermioną, a później z ukochanym. Tak mijały im kolejne dni i co raz większymi krokami zbliżały się urodziny Hermiony. Dwa dni przed tym rudowłosa jak codziennie siedziała zamknięta w pokoju i rozmawiała ze swoim chłopakiem. W pewnym momencie Harry zapytał:
- Ginny, co robi Hermiona?
- Nie mam pojęcia, ale pewnie siedzi u siebie w pokoju. A co?
- Zaplanowaliśmy dla niej przyjęcie niespodziankę. W końcu za dwa dni kończy dwadzieścia lat.
- Czemu mi nic wcześniej nie powiedzieliście?
- Bo jak byś wiedziała wcześniej, to z przyjęcia niespodzianki zrobiło by się zwykłe przyjęcie - zaśmiał się okularnik, a Ginny zrobiła obrażoną miną - No już dobrze, mój ty rozgadany rudzielcu.
- No dobrze, co mam zrobić i gdzie to będzie?
- Ty masz tylko jedno, najważniejsze zadanie. Razem z Hermioną o 18 teleportować się do Neville'a gdzie my wszystko przygotujemy.
- Czyli macie wolny weekend?
- Tak, głównie dlatego, ze Hermiona chce zabrać w niedziele Rona do swoich rodziców. 
- Ojej, to wspaniale.
- Tak.
- A co z prezentem ode mnie?
- Nie martw się, zająłem się tym.
- Kocham Cię.
- Wiem.
- Tylko tyle?
- Tak.
- Zapamiętam to sobie Potter! - w tym momencie Harry wybuchnął głośnym śmiechem.
- W moim rudzielcu obudziła się dawna, waleczna Ginny? Nono! Do jutra Weasley.
Teraz to Ginny wesoło się zaśmiała, była tak nie zwykle szczęśliwa.
********
Następnego dnia Ginny musiała się bardzo pilnować, żeby nie wygadać się przed przyjaciółką "Harry miał racje, dobrze, że nie wiedziałam wcześniej" pomyślała kiedy prawie zdradziła tajemnice. Na szczęście pani Weasley wymyślała im różne zajęcia, więc 18 nadeszła dość szybko. O wyznaczonej godzinie Ginny chwyciła Hermionę za rękę i przeteleportowały się do domu Neville'a. Gdy tylko pojawiły się na podwórzu zauważyła przyjaciół ustawionych w dwóch rzędach, na przeciwko siebie. Ginny zajęła swoje miejsce, obok Harry'ego i zaczęli śpiewać "Sto lat".  Na przeciwko solenizantki, prostopadle do reszty, stał Ron z kwiatami w ręku, zasłaniając ogromny tort. Gdy skończyli śpiewać para rzuciła się sobie w ramiona i namiętnie pocałowała. Chwilę później Hermiona odbierała życzenia i prezenty od przyjaciół. Od Harry'ego i Ginny dostała książkę i pióro. Kilka minut później przyjaciele siedzieli z kawałkami torta w kółku, pary najczęściej siedziały wtulone. 
- Jak tam u was? - zapytała Ginny
- Świetnie Kurs nie jest bardzo trudny, a chodzę na niego z twoją siostrą, Parvati!
- Tak, ona chce być siostrą.
- Wspaniale, a chłopaki co u was?
- W miarę. - odpowiedział Ron
- Trudniej niż rok temu, ale nie ma źle.
- Ginny, kiedy masz pierwszy mecz? - zapytał Dean.
- Hm... chyba 23 października.
- To wspaniale.
- Taak, a jak w Ministerstwie.
- No u mnie okej. Pracuje z Rogerem Daviesem, spoko z niego gość.
- Który to? - zapytała Parvati
- Był z Fluer na balu. - powiedziała Ginny.
- Jak ty to pamiętasz?! - zawołała Hanna. 
- No cóż, jestem w drużynie z jego narzeczoną - przyjaciele posłali jej pytające spojrzenia.
- Z Cho- powiedzieli równocześnie Harry i Hermiona. 
- Szybko się zaręczyli - powiedział Seamus.
- Jest ode mnie dwa lata starsza! Idealny wiek! - zawołała Ginny.
- Czy to jakaś sugestia? Jeśli dobrze pamiętam Roger jest o rok straszy od Cho. - uśmiechnął się Harry i pocałował swoją zawstydzoną dziewczynę w policzek, a wszystkie dziewczyny wydały dźwięk oznaczający chyba wzruszenie. 
- Seamus, co u Ciebie? - zapytał po chwili Harry
- Dość luźna praca, przekazywanie listów i tak dalej.
- To fajnie, Luna jak Ci idzie pisanie? - zapytała Hermiona
- Całkiem dobrze, w poniedziałek będzie moja rubryka.
- To wspaniale! - powiedziała Hanna.
- Parvati, jak u Ciebie? - zapytała Luna
- Dobrze, szycie szat to przyjemna praca, a u Ciebie Neville.
- Kurs jest łatwy i przyjemny, więc jest fajnie.
- Jasne, dla mnie to by byłą czarna magia. - zawołał Ron, a wszyscy wybuchnęli śmiechem.
Gdy na dworze zrobiło się już chłodniej wszyscy weszli do obszernego salonu, gdzie z uśmiechem przywitała ich babcia Neville'a. 
- Dzień dobry, nie będę wam przeszkadzać bawcie się dobrze. - powiedziała pani Longbottom. 
Gdy staruszka zniknęła na górze, Neville puścił muzykę i zaczęli tańczyć. 
Gdy czwórka przyjaciół wróciła do Nory było już po północy i od razu poszli spać. 
********
Następnego dnia Ginny obudziła się dość wcześnie i wpadł jej do głowy genialny pomysł. Harry spał w pokoju Billa, tak więc dziewczyna cicho zeszła na dół, otworzyła drzwi i weszła. Jej chłopak spał na wznak, więc rudowłosa usiadła mu okrakiem na torsie, pochyliła się do przodu i czule go pocałowała. Chłopak otworzył oczy i powiedział:
- Musiałaś mnie budzić?
- O ty draniu! - krzyknęła Ginny, wyciągnęła poduszkę spod jego głowy i mocno go uderzyła. Chłopak zaczął się głośno śmiać i zaczął podnosić się do pozycji siedzącej, a dziewczyna nadal go biła. Gdy w końcu ruda siedziała mu na kolanach, mocno chwycił jej ręce i namiętnie pocałował.
********
Gdy zeszli na śniadanie pozostali już tam byli, a Hermiona i Ron byli już ubrani i gotowi do drogi, i zaraz po śniadaniu deportowali się zza bramy.
Po śniadaniu Ginny i Angelina pomagały pani Weasley w kuchni,a Harry i George grali w szachy. Po obiedzie razem zagrali w mini quidditcha, a potem okularnik zabrał swoją kobietę na spacer nad rzekę. Siedzieli wtuleni nad brzegiem i rozmawiali.
- Cho to wspaniała dziewczyna - powiedziała rudowłosa - bardzo ją lubię.
- Wiedziałem, ze się polubicie. To nie mógł być przypadek, że akurat na was zwróciłem uwagę! Po prostu musicie być gdzieś w środku podobne, bo raczej nie z wyglądu - zaśmiał się Harry, za co oberwał kuksańca w bok. 
- A ty nie masz jakiś nowych znajomych na kursie?
- Nie za bardzo, wolę Rona.
- To słodkie, ale ja bym z nim nie wytrzymała - zaśmiała się Ginny - podziwiam Ciebie i Hermione, że wy tak z własnej woli. 
- Ani trochę go nie lubisz?
- Kocham go! Tak jak ty Hermione!
********
Gdy wrócili do Nory był już wieczór, a chwilę po nich pojawili się Ron i Hermiona. Brunetka miała wyraźne ślady łez na policzkach, a Rudzielec wydawał się być szczęśliwy. Ginny nic z tego nie rozumiała. Koło dwudziestej pierwszej, po czułym pożegnaniu, chłopaki musieli wracać do szkoły,a rudowłosa zaciągnęła przyjaciółkę do swojego pokoju, na szczerą rozmowę
- Czemu płakałaś? - zapytała bez ogródek
- Ze wzruszenia. - odpowiedziała Hermiona lekko się uśmiechając.
- Na pewno?
- Tak, po prostu tęskniłam za rodzicami,a oni za mną i przedstawianie chłopaka to też całkiem niezwykła sprawa, szczególnie wzruszająca jeśli twoi rodzice go polubią
- No tak..
- Obiecałam rodzicom, ze będę ich częściej odwiedzać i dotrzymam słowa. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

27. Nowa przyjaciółka?

Następnego dnia gdy Ginny się obudziła było już po dziewiątej i od razu zauważyła że czegoś jej brakuje. Siadła na łóżku i zaczęła się rozglądać po pokoju. "No tak, przecież Hermiona po pierwsze jest już w pracy, a po drugie wczoraj mama przygotowała dla niej pokój Percy'ego, żebyśmy miały wygodniej" uświadomiła sobie po chwili, więc wstała, ubrała szlafrok i zeszła do kuchni, gdzie czekało na nią śniadanie i kartka od mamy.
Pojechałam do Andromeny, także zobaczymy się dopiero jak wrócisz,
Smacznego.
Mama.
 Rudowłosa wesoło się uśmiechnęła i w samotności zjadła pyszne śniadanie. Gdy w końcu miała pełny brzuch była już prawie dziesiąta, więc szybko poszła się ubrać. Ponieważ miała iść na kawę z Cho, strój treningowy wrzuciła do torebki, a ubrała na siebie jasne jeansy, biały T-shirt i narzuciła na to szary, wełniany, rozpinany sweterek z rękawami do łokci. Tak ubrana deportowała się w okolice ich stadionu. Gdy była na miejscy zdała sobie sprawę, że nie ma pojęcia jak dojść do szatni. Na szczęście wtedy pojawiła się Zoe. Podeszła do niej miło się uśmiechając i przytuliła na przywitanie. 
- Cześć Zoe! - uśmiechnęła się Ginny - z nieba mi spadasz! Nie mam pojęcia jak dojść do szatni.
- No to faktycznie - zaśmiała się zawodniczka - Chodź za mną. 
W szatni były już wszystkie pozostałe dziewczyny, Ginny szybko się przebrała, spięła włosy, wzięła miotłę i wyszła na boisko.
Po prawie dwugodzinnym treningu, dziewczyny zmęczone, ale szczęśliwe wróciły do szatni. Każda zajęła jedną kabinę prysznicową. Potem wychodziły w różnej kolejności i znowu Ginny została sama z Cho, która kończyła ubierać koszulę. W końcu gotowe poszły do jednej z pobliskich kawiarni. Gdy zajęły stolik oraz zamówiły kawę i ciastko zaczęły rozmawiać,
- Co tam u Ciebie? - zapytała Cho.
- Bardzo dobrze, jesteśmy z Harry'm i w ogóle wszystko się układa.
- Co tam u Harry'ego? - zapytała szatynka, a Ginny od razu przestała się uśmiechać - Pytam z czystej ciekawości. Kiedyś jednak... byliśmy blisko, ale spokojnie jestem zaręczona.
- To wspaniale! Kiedy ślub?
- No cóż planujemy na lato 2001.
- A z kim jesteś?
- Z Rogerem Daviesem. 
- Nie kojarzę..
- Był kapitanem Krukonów, starszy. Był z Fluer na balu.
- Aaa! Coś zaczynam kojarzyć! To wspaniale!
- Taak, jestem bardzo szczęśliwa - zarumieniła się szatynka - To co u Harry'ego?
- Jest na kursie aurorskim.
- Naprawdę?!
- Tak, już na drugim roku!
- To nie kończył Hogwartu?!
- Nie, woli ratować świat - zaśmiała się rudowłosa - Zresztą znasz go!
- Nie jakoś świetnie, ale skłonności do ratowania świata można dość łatwo zauważyć.
Obie dziewczyny wybuchły głośnym śmiechem.
- A Roger co robi?
- Pracuje w Ministerstwie Magii, w departamencie Magicznych Gier i Sportów.
- Ooo! To tam gdzie Dean! - Cho podniosła brwi z zaciekawieniem "No tak, pewnie wie, że byliśmy parą" pomyślała ruda i powiedziała - Jesteśmy przyjaciółmi, a on ma dziewczynę.
 Dziewczyny znowu wybuchły głośnym śmiechem. 
- Co robiłaś w wakacje?
- No cóż byliśmy z Rogerem w Paryżu, romantyczne, ale dość oczywiste miejsce na oświadczyny. 
Gdy kobiety opanowały kolejny atak śmiechu, Cho zapytała:
- A wy?
- My byliśmy z przyjaciółmi w Hiszpanii.
- Ojej! Ale cudownie!
Dziewczyny zaczęły wspominać wakacje, potem doszły do czasów Hogwartu, aż w końcu i do okresu Armii Dumbledore'a.
- To był dla mnie jeden z najpiękniejszych okresów w życiu. Tylu nowych znajomych i tak dalej..- powiedziała szukająca.
- Co zazdrość robi z człowiekiem - powiedziała zamyślona Ginny.
- Czemu?
- Hm... bardzo Cię wtedy nie lubiłam i to tylko dla tego, że Harry zwrócił na Ciebie uwagę! - Cho znowu się zaśmiała.
- Chyba Cię rozumiem - powiedział po chwili, a Ginny posłała jej pytające spojrzenie - Jak byłam zainteresowana twoim Harry'm i on rozmawiał z Hermioną, to cała gotowałam się z zazdrości i też jej nie lubiłam. 
Dziewczyny znowu wybuchnęły śmiechem, a po chwili Ginny powiedziała:
- To koniecznie musisz ją poznać! Na pewno się polubicie!
- Z przyjemnością - uśmiechnęła się szatynka.
Gdy dziewczyny się rozstały była już prawie szesnasta. Obie były jednak bardzo zadowolone ze spotkania. 
********
Hermiona wróciła do Nory chwilę po Ginny i od razu udała się do pokoju przyjaciółki.
- Cześć jak było? 
- Hej! Super!
- Jak Cho?
-Jest świetna! Bardzo ją polubiłam i.. chce Cię poznać!
- Mnie, dlaczego?
- Bo jak "była" z Harry'm to była o Ciebie zazdrosna, tak jak ja o nią, znaczy no może mniej, ale no chce Cię poznać. 
- A... och... No dobrze, może kiedyś się uda - uśmiechnęła się zmieszana - A co u niej?
- Jest zaręczona z Rogerem Daviesem.
- Davies... pracuje w Ministerstwie!
- Tak, tam gdzie Dean.
- Tak!
- A jak było w pracy?
- Super!
Dziewczyny rozmawiały tak dość długo, obie bardzo tego potrzebowały.  

niedziela, 16 sierpnia 2015

26. Pierwszy trening.

Rudowłosa bardzo długo siedziała na parapecie w swoim pokoju. Pewnie przesiedziałaby tam cały dzień, gdyby nie to, że koło piętnastej drzwi do jej pokoju otworzyły się z lekkim skrzypnięciem i do jej uszu doleciał jeden z najmilszych głosów na świecie.
- Córeczko, pora wstać, zjeść obiad i zacząć się szykować na trening.
- Dzięki mamo, daj mi chwilę.
- Nie. Chodź córeczko. Zostałyśmy same, obiad stygnie, a ja nie chce go jeść sama.
- Dobrze, już idę- Ginny wstała, ubrała na siebie sweterek i razem z mamą zeszła do kuchni, siadły przy stole na przeciwko siebie i zaczęły rozmawiać,
- Mamo, jak ty wytrzymywałaś te wszystkie lata sama?
- Pierwszego roku kiedy poszłaś do Hogwartu, było trudno, popołudniami nie mogłam sobie znaleźć miejsca. Później było już w zasadzie tylko łatwiej. Idzie się przyzwyczaić. Zresztą, kiedyś może sama się przekonasz. - uśmiechnęła się czule pani Weasley.
- Mam nadzieję - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Kochasz go?
- Tak, mamo, przecież wiesz.
- Nie byłam pewna. Jak byłaś młodsza wydawało mi się, że to zwykłe, krótkie zauroczenie, tym bardziej, że później miałaś innych chłopców.
- Taak..., ale do żadnego z nich nic nie czułam.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. Zawsze miałam nadzieje, że będziecie razem.
- Dziękuję mamo - uśmiechnęła się Ginny.
Po chwili dziewczyna spojrzała na zegarek i uświadomiła sobie, że do treningu zostało jej nie wiele ponad półtorej godziny.
- Ja się już pójdę zbierać - powiedziała do mamy i wstała - Dziękuję, było pyszne, jak zawsze.
Gdy weszła do pokoju wyciągnęła swój strój treningowy, ubrała szczęśliwy naszyjnik od Harry'ego, związała włosy w kucyka i z powrotem zeszłą na dół.
- Zdenerwowana? - zapytała Molly widząc jak córka siedzi na krześle w kuchni wpatrując się ślepo przed siebie.
- Mamo i to jak!
- Będzie dobrze, jesteś świetna - kobieta przytuliła córkę.
- A co jak się nie uda? - odpowiedziała Ginny ze strachem w oczach.
- Wszystko się uda - pani Weasley pocałowała czule córkę w czubek głowy - A teraz się zbieraj, lepiej by było, żebyś się nie spóźniła.
********
Ginny była na miejscu przed czasem, więc usiadła na jednej z ławek. Około dziesięć minut przed planowaną godziną treningu pojawiła się trenerka i podeszła do rudowłosej.
- Dzień dobry, panna Weasley prawda?
- Tak, dzień dobry.
- Ja jestem Megan Newis, trenerka Harpii - dziewczyna pierwszy raz miała okazję przyjrzeć się kobiecie. Była kobietą w średnim wieku, z ciemnoblond włosami do ramion, teraz na jej twarzy było już widać ślady czasu, ale z pewnością kiedyś była piękną kobietą. 
- Tak wiem - uśmiechnęła się Ginny.
- Więc dobrze, chodź za mną, widzę, ze jesteś w odpowiednim stroju, tak więc cały czas prosto na boisko, trening zaraz się zacznie. 
Punktualnie o siedemnastej reszta dziewczyn z miotłami pojawiła się na boisku, mierząc ciekawym wzrokiem Ginny i dwie inne dziewczyny. Po około piętnastu minutach rozgrzewki zaczęły się testy na pozycje ścigającej. Jak się okazało, tamte dwie dziewczyny też startowały na tą pozycję. Ginny dalej nie czułą się zbyt pewnie, ale gdy dosiadła miotły poczuła się sporo lepiej. W końcu trenerka wyrzuciła kafla i zaczęły się próby. Pierwszym etapem było trafianie do obręczy, każda z dziewczyn miała do wykonania 10 rzutów. Ginny nie chybiła ani raz, jedna z jej konkurentek, Beth, nie trafiła dwa razy, a trzecia dziewczyna, Elizabeth, trafiła tylko 3 razy i ona już odpadła. Drugą częścią było sprawdzenia jak zgrywają się dwoma pozostałymi ścigającymi. Jako, ze Weasley'ówna była lepsza w pierwszym etapie, miała pierwszeństwo. Już po dwóch podaniach, wiedziała, że doskonale się zgrywa z Dolly i Sarah. Po kilku minutach próbnej gry zeszła z boiska dość pewna siebie, natomiast widząc grę Beth nabierała co raz większej pewności, że uda jej się dostać do drużyny. Gdy jej konkurentka skończyła swoją próbną grę trenerka grzecznie jej podziękowała, a gdy dziewczyny już nie było głośno powiedziała:
- No to mamy nową ścigającą! Ginerwa Weasley! Trenujemy od poniedziałku do piątku od 11. Dziewczyny macie chwilę dla siebie.
Ginny zarumieniła się po uszy,a w jej stronę zaczęły iść pozostałe dziewczyny z drużyny, 
Pierwsza stanęła przed nią śliczna, brunetka, jedna ze ścigających - Dolly
- Byłaś świetna! Gratulacje! 
- Witaj w drużynie! - uśmiechnęła się czarnowłosa Sarah.
- No to każdy mecz jest nasz! Jestem Zoe, obrońca - uśmiechnęła się dziewczyna o ciemno czekoladowych włosach.
- Miło Cię poznać.
- Świetna gra!
- Tak! My jesteśmy pałkarzami. To jest Judy - wskazała na dziewczynę o jasnych blond włosach - a ja to Vera - powiedziała ładna dziewczyna z włosami w kolorze lnu. 
Na końcu stała dobrze znana Ginny czarnowłosa dziewczyna, która poczekała aż pozostałe opuszczą boisko.
- Cześć Ginny Świetna gra! - uśmiechnęła się Cho - Witaj w drużynie.
- Cześć Cho! - powiedziała zdziwiona Ginny - Nie spodziewałam się Ciebie tutaj! Co u Ciebie?
- Dobrze - uśmiechnęła się dziewczyna - może pójdziemy na kawę?
- Przykro mi, dzisiaj nie mam czasu. Może jutro?
- Jasne, to do jutra - uśmiechnęła się Cho i deportowała się do domu. Ginny poszła w jej ślady. 
********
Gdy Ginny wróciła do Nory Hermiona już tam była. Dziewczyna ledwo weszła do kuchni gdy przyjaciółka rzuciła jej się w ramiona i powiedziała:
- Cześć Ginny!
- Witaj Hermiono i jak pierwszy dzień w pracy? 
- Dobrze, nawet bardzo. Miły szef, przyjemna praca - uśmiechnęła się brunetka - A u Ciebie jak?
- Dostałam się! - powiedziała szczęśliwa Ginny.
- Ginny, kochana, to wspaniale! Kiedy masz treningi? Jak drużyna?
- Treningi mam od poniedziałku do piątku o 11, a dziewczyny wydają się być miłe, gra tam też Cho.
- Cho?! Ta sama Cho...?
- Tak, ta sama która całowała się z Harry'm. - W głosie rudowłosej było słychać zazdrość, pomimo tego, że to było tak dawno. 
- I jak? 
- Jutro idę z nią na kawę.
- W zasadzie Harry przyjaźni się z Deanem - zaśmiała się Hermiona za co dostała kuksańca w bok. 
W tym momencie w kuchni pojawiła się pani Weasley.
- O Ginny już jesteś! I jak?
- Dobrze, dostałam się! - powiedziała ruda delikatnie się rumieniąc.
- To wspaniale! - zawołała pani Weasley przytulając córkę,
********
Gdy na zegarze wskazówka pokazywała już prawie dwudziestą Ginny wyjęła swoje dwukierunkowe lusterko i powiedziała:
- Harry?
Po chwili zobaczyła swojego ukochanego który powiedział:
- Witaj Ginny! I jak tam?
- Dostałam się! - dziewczyna dalej była bardzo podekscytowana i prawie to wykrzyczała.
- Tak? To wspaniale! - zawołał Harry - Mówiłem Ci, że dasz radę. 
- Tak, dziękuję! - dziewczyna przesłała mu buziaka - Wiesz kto tam gra? 
- Ty! - zaśmiał się chłopak
- Oprócz mnie - odpowiedziała radosnym śmiechem Ruda, 
- Nie mam pojęcia.
- Cho!
- Cho? - zapytał zdziwiony okularnik - Ta Cho?
- Tak ta sama Cho, jutro idę z nią na kawę.
- To wspaniale! Może się polubicie!
- Może..., a u Ciebie jak?
- U mnie dzisiaj nie było jeszcze zajęć, więc spokojnie.
- To co robiłeś cały dzień?
- Myślałem o Tobie! - uśmiechnął się szarmancko.
Rozmawiali tak jeszcze przez chwilę, po czym bardzo szczęśliwa Ginny, poszła wziąć prysznic i spać. 

sobota, 15 sierpnia 2015

25. Koniec Wakacji

Po weselu Percy'ego przyjaciołom został już niewiele ponad tydzień wolnego. Po wakacjach większość zaczynała nowy rozdział w życiu, więc chcieli dobrze wykorzystać te ostatnie dni. Wiedzieli, że teraz wszystko będzie teraz wszystko może się zmienić więc postanowili spędzić jak najwięcej czasu razem, parami lub całą dziesiątką. W ostatni wolny piątek postanowili rozbić namioty nad rzeką nieopodal Nory. Po grze w Mini Quidditcha rozpalili ognisko, usiedli w kółku i zaczęli rozmawiać.
- Kiedy ostatnio tak siedzieliśmy jeszcze nic nie było wiadomo i tyle mogło się zmienić, a teraz... - zaczęła Luna
- A teraz już za kilka dni nasze drogi nieco się rozejdą i zaczniemy nowy, dorosły rozdział naszego życia... - powiedziała Hanna
- Właśnie - powiedział Harry - Udało wam się zrealizować plany i marzenia, Hanna?
- Mi na szczęście wszystko się udało i 1 zaczynam trzyletni kurs na uzdrowicielkę.
- Wow! trzyletni? - zawołał Ron - Gdzieś słyszałem, że półtora roku.
- Tak, półtora roku jest na siostrę, a ja chce być uzdrowicielką, więc trzy.
- Czyli czeka was rozłąka? - zapytała Ginny
- Niezupełnie, to wygląda trochę tak jak mugolska szkoła. Dostaję plan zajęć na które mam się stawić, a po nich mogę być normalnie w domu. Także będę normalnie mieszkać w domu i spotykać się z Deanem, oczywiście po jego pracy.
- Pracy? Dean udało się? - zapytał Neville.
- Tak, udało się. Też od 1, zaczynam pracę w Ministerstwie Magii w departamencie Magicznych Gier i Sportów. Hermiono, obiło mi się o uszy, że ty też w Ministerstwie.
- Taak... to prawda, będę pracowała w Ministerstwie tylko, że w departamencie Przestrzegania Praw Czarodziejów.
- Wspaniale! - Powiedziała Luna
- Seamus, a ty nie będziesz teraz przypadkiem współpracownikiem taty? - zapytała Ginny.
- Nie, składałem tam papiery, ale niestety się nie udało, będę pracować w Urzędzie Łączności z Mugolami, przynajmniej na razie.
- Czyli przedsiębiorczość nie wypaliła? - zapytała Hermiona
- Niestety nie - powiedziała Parvati - ale dalej szukamy. Jednak na razie dostałam pracę u Madame Malkin.
- To wspaniale, Neville jak u Ciebie? - zapytał Harry.
- Ja od września zaczynam roczny kurs zielarski, a potem się zobaczy - powiedział chłopak.
- To super - powiedziała Parvati - Ginny, czemu nic nie mówisz? Jak u Ciebie?
- No cóż ja... 1 września mam trening kontrolny w drużynie Harpie z Hollyhead. - zawstydziła się dziewczyna.
- Wooow! To wspaniale! - Krzyknęła Parvati
- Na pewno się uda! - Uśmiechnął się Dean.
- Ginny, to świetnie i koniecznie daj znać czy się dostałaś! - krzyknęła Luna.
- Luna, a u Ciebie jak? - zapytał Ron
- Dostałam pracę w Proroku, na razie mała lubryka, głównie z poradami, ale na początek dobre i to.
- No jasne! - powiedziała Ginny.
- Czyli wszystkim się wszystko w miarę udało - podsumowała rozmowę Hermiona puszczając muzykę i ciągnąc Rona do tańca.
Chwilę później na polanie tańczyła już cała dziesiątka, tylko co chwilę zmieniając składy dwójek.
Po tańcach, zmęczeni, ale szczęśliwi udali się do swoich namiotów.
********
Następnego dnia postanowili zrobić sobie wycieczkę do Londynu. Najpierw poszli na Pokątną, dziewczyny kupiły sobie kilka drobiazgów, a później do mugolskiej części miasta. Większość z nich nigdy nie zwiedzała Londynu, więc to na tym postanowili się skupić. Przespacerowali się zwiedzili Big Bena, Buckingham Palace, Muzeum Narodowe i nawet Galerię Sztuki. W końcu, gdy zapadł wieczór, zmęczeni usiedli nad Tamizą. Po pewnym czasie panowie poszli do baru na piwo, a kobiety zostały same.
- Nasze plany na najbliższą przyszłość już są o krok od realizacj, a co z tą dalszą przyszłością? - zapytała Ginny
- Niewielki domek w Hogsmeade, szczęśliwa rodzinka, własna gazeta - rozmarzyła się Luna
- Własna przedsiębiorczość, mieszkanie nad nią, mąż i trójka dzieci - uśmiechnęła się Parvati.
- Ślub, duuża rodzinka, jakieś nieiwelkie lokum - powiedziała Hermiona.
- Niewielki domek, mąż i dzieci - uśmiechnęła się Hanna
- Każda z was mówi "mąż", "rodzina", a ja powiem: Harry - zarumieniła się Ginny - tak, Harry, ślub, dom w Dolinie Godryka, dzieciaki i Hermiona za bratową - zaśmiała się Ginny, na co przyjaciółka się zarumieniła.
- Za kilka lat będziemy tak rozmawiać przy kawie, a nasze dzieciaki będą się razem bawić - odezwała się Parvati.
********
Wszyscy rozstali się w sobotę późnym wieczorem, obiecując częste listy i spotkania.
Harry Bardzo chciał spędzić ostatni dzień przed wyjazdem ze swoim chrześniakiem. Tak więc 31 sierpnia razem z Ginny teleportowali się do domu Tonksów i zabrali malca na cały dzień do Nory. Chłopczyk aż piszczał z radości. Gdy tylko byli z powrotem w domu, zabrali go na długi spacer nad rzekę, gdzie nawet weszli z nim do wody. Oprócz tego podrzucali go na rękach, opowiadali historię i budowali zamki z piasku. Gdy wrócili do Nory już czekał na nich gorący obiad. Po posiłku Teddy zrobił się bardzo marudny, więc Ginny wzięła go na górę, przebrała w pidżamę i na dobranoc przeczytała mu "Włochate serce czarodzieja". gdy chłopczyk usnął Harry i Ginny mieli chwilę dla siebie. Jednak malec nie spał długo, a zaraz po przebudzeniu domagał się zabawy. Tak więc Harry i Ron wzięli go na podwórko by mógł polatać na miotełce. Po lataniu razem z ciociami i wujkami układał puzzle. Teddy był bardzo zadowolony, jednak wieczorem pojawiła się jego babcia by zabrać go do domu. Tak minął im ostatni dzień przed ponowną rozłąką. Ostatnią noc spędzili oczywiście razem. 
********
Następnego dnia dziewczyna obudziła się na torsie Harry'ego który już nie spał.
- Dzień dobry - powiedział i krótko ją pocałował - Jak się spało?
- Średnio.
- Czemu?
- Po pierwsze dlatego, że bardzo się stresuje dzisiejszym treningiem.
- Nie masz czym kochanie - powiedział, ponownie ją całując - jesteś wspaniała.
- A co jak się nie dostanę?
- To nic się nie stanie. Będziesz pomagała mamie w domu, a kiedyś będziesz niańczyć nasze dzieci.
- Czyżby jakaś deklaracja? - zapytała podekscytowana namiętnie go całując.
- A po drugie? - zaśmiał się chłopak
- Co po drugie?
- Dlaczego się nie wyspałaś?
- Bo jesteś bardzo niewygodny! - roześmiała się dziewczyna.
- Ja Ci dam! Pomyśl jak ja mam ciężko jak uwalisz się na mojej klacie! - zaśmiał się czarnowłosy uderzając dziewczynę poduszką.
- To nie moja wina, że mój mądry mózg tyle waży! - roześmiała się ponownie dziewczyna i uderzyła Harry'ego poduszką. 
Po chwili w pokoju wybuchła istna bitwa na poduszki. Ginny po oberwaniu w głowę krzyknęła:
- Ałła! To bola...! - ale chłopak zamknął jej usta pocałunkiem.
Gdy zeszli do kuchni na śniadanie, Hermiona i Ron czulę się żegnali "No tak, przecież Hermiona idzie do pracy! Zupełnie zapomniałam" Pomyślała Ginny i spojrzała czule na przyjaciółkę, która wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle.Miała na sobie granatową, ołówkową spódnicę do kolana, pudrową koszulę, granatowy żakiet i niskie szpilki. Włosy miała spięte w schludnego koka i miała lekki makijaż. Wyglądała bardzo elegancko. Gdy pożegnała się wstępnie z Ronem przyszła uściskać Harry'ego, później jeszcze raz pocałowała swojego chłopaka i razem z panem Weasley'em deportowała się do Ministerstwa.
********
Chwilę przed południem gdy Harry i Ron zbierali się do drogi Ginny stała z boku bardzo smutna. Niestety w końcu nadszedł czas ostatecznego pożegnania przed kolejną długą rozłąką. Na tą myśl rudowłosa jak i jej mężczyzna poczuli bolesne ukłucia w sercu. Harry objął Ginny w pasie, namiętnie pocałował i powiedział:
- Będę tęsknić
- Ja bardziej - odpowiedziała i mocno wtuliła się w jego silną pierś.
- Będę dzisiaj trzymał za Ciebie kciuki, dasz radę i  nie zapomnij o dwukierunkowych lusterkach.
- O dwudziestej?
- O dwudziestej. - Odpowiedział i ponownie ją pocałował. 
Potem podszedł do niej Ron, przytulił ją na pożegnanie i życzył powodzenia, chłopcy pożegnali się jeszcze z panią Weasley i wyszli. Ginny posłała jeszcze Harry'emu pocałunek na odległość, a on jej oddał, a później deportowali się do Ministerstwa.
Nora zupełnie opustoszała. Charlie wrócił do Rumuni, Percy na zawsze się wyprowadził, George był w sklepie, Ron i Harry odjechali, a Hermiona i pan Weasley mieli wrócić dopiero wieczorem. Dziewczyna poszła do pokoju by odpocząć przed treningiem. 

piątek, 14 sierpnia 2015

24. Szczęście Percy'ego

Sierpień zbliżał się ku końcowi, a co za tym idzie w Norze robiło się co raz bardziej nerwowo. Już za kilka dni miał się odbyć ślub Percy'ego. Co prawda przygotowań nie było aż tyle co na ślub Billa, bo wesele miało być u Audrey, ale jednak w domu panowała "nerwówka". Percy całymi dniami siedział u swojej narzeczonej i dopinali ostatnie sprawy związane ze ślubem oraz zaczynali urządzać swoją część domu. Postanowili, bowiem, po ślubie zamieszkać u Audrey, bo i tak, jako że dziewczyna była jedynaczką, dom miał być potem na nią przepisany. 
 W dniu ceremonii byłą piękna pogoda. Kobiety w Norze wstały skoro świt aby zdążyć ze wszystkim. Od rana szykowały i przymierzały stroję oraz upinały włosy. Jako najbliższa rodzina pana młodego mieli być na miejscu w południe. Tak więc już po jedenastej kobiety były wystrojone i oczywiście prezentowały się pięknie. 
Pani Weasley miała na sobie zieloną, klasyczną sukienkę za kolano z szarym bolerkiem, a na nogach miała klasyczne niewysokie szpilki. Fluer ubrała zwiewną, niebieską sukienkę za kolano. Angelina miała na sobie kremową kreacje z haftowanymi kwiatuszkami i niskie szpilki pod kolor kreacji. Hermiona ubrała czarną sukienkę na grubszych ramiączkach. Ginny, natomiast ubrała granatową sukienkę do kolan i niewysokie szpilki. 
Gdy rodzina pojawiła się na miejscu wszystko było już gotowe. W ogrodzie, wśród drzew stał piękny łuk weselny, a do niego prowadziła ścieżka pomiędzy dwoma rzędami przystrojonych na biało krzeseł. Na tarasie stały złote, samogrające instrumenty, a w sali znajdował się długi przystrojony na biało-złoto stół oraz kilka mniejszych stolików, na których stały dzbanki na kawę, dodatkowe sztućce i mugolski alkohol. Przed 13 w ogrodzie byli już prawie wszyscy goście, a ceremonia miała się zacząć za parę minut. W pierwszym rzędzie siadzieli rodzice pary młodej, dalej rodzina, a na końcu przyjaciele. W końcu wszyscy usłyszeli marsza weselnego, a z tyłu pojawiła się panna młoda ze swoim ojcem. 
Audrey miała na sobie białą, długą sukienkę odcinaną w pasie. Dół składał się z wielu falban i był dłuższy z tyłu. Góra kreacji była lekko koronkowa. Oprócz tego dziewczyna miała bardzo długi welon, którego część opadał jej na twarz, a w ręce trzymała bukiecik ze złotych róż. 
Po chwili szczęśliwy Percy "odebrał" swoją kobietę z rąk teścia, złożyli sobie uroczystą przysięgę, a ich usta połączyły się w pierwszym, małżeńskim pocałunku. 
Po ceremonii wszyscy goście udali się do sali by wznieść toast za nowożeńców i zjeść obiad. Po posiłku na tarasie zaczęła grać muzyka, a ludzie poderwali się do tańca. Harry i Ginny nie schodzili z parkietu, tańcząc albo ze sobą albo z kimś z rodziny i przyjaciół. Po około dwóch godzinach tańców muzyka ucichła, a wszyscy ponownie zasiedli do stołów.  Po kolejnym daniu przy szóstce przyjaciół pojawiły się Kate i Eliza razem z dwójką nieznajomych mężczyzn. 
- Więc tak to jest mój narzeczony Louise - powiedziała Kate wskazując na wysokiego blondyna - To moi przyjaciele Angelina, Fred, Ginny, Hermiona, Harry i Ron. 
- Tak słyszałem o tym czego dokonała trójka z nich - powiedział uśmiechając się blondyn - Strasznie miło was poznać.
- Planujemy się pobrać w kwietniu przyszłego roku i oczywiście jesteście zaproszeni - powiedziała Kate - teraz jednak, wybaczcie, ale idziemy zaprosić resztę waszej rodzinki.
Gdy odeszli Eliza powiedziała:
- To jest mój chłopak Rupert.
- Ten słynny Rupert? - zaśmiała się Ginny
- Bardzo dużo o tobie słyszałyśmy - powiedziała Hermiona podając mu rękę na wierzchu której brunet złożył pocałunek - oczywiście same dobre rzeczy.
- Tak, ja też o was sporo słyszałem - powiedział obejmując Elizę - Mam nadzieję, ze rzeczy które słyszałyście o mnie były przynajmniej w połowie tak dobre jak te , które ja słyszałem o was. 
Po chwili znowu zaczęła grać muzyka i Rupert zaprosił Ginny do tańca. Więc Harry wziął Hermionę, a Ron Elizę i znowu nie schodzili z parkietu.

Chwilę przed północą znowu ucichła muzyka i zaczęły się przygotowywania do tradycyjnych mugolskich "otrzepin". 
Pierwszą zabawą było rzucanie welonem i muchą. Wszystkie niezamężne kobiety zaczęły się obracać wokół panny młodej, a wszyscy kawalerzy wokół pana młodego. Los chciał, ze welon wpadł w ręce Ginny,a muchę złapał Harry. Potem było jeszcze kilka innych zabaw, po których wszyscy stanęli do toastu, a później na sali pojawił się tort.

Przed pierwszą znowu zagrała muzyka i pary poderwały się do tańca. 
Słońce wstawało już nad horyzontem gdy w domu państwa Rollins zapanowała cisza, a ostatni goście udali się na spoczynek do domów

czwartek, 13 sierpnia 2015

23. Niespodziewany list i mały gość

Czwórka przyjaciół wróciła do Nory, gdzie czekał ich kolejny powrót do rzeczywistości. Po przywitaniu się z rodziną i obiecaniu, że zaraz zejdą na obiad, poszli do swoich pokoi by się rozpakować. Gdy dziewczyny weszły do pokoju spotkała je mała niespodzianka. Na stoliku leżały koperty. Przyjaciółki spojrzały po sobie, podbiegły do stolika, wzięły list zaadresowany do siebie . Tak jak się spodziewały były to listy z Hogwartu z wynikami OWUTEMÓW. Pośpiesznie rozdarły koperty i zaczęły czytać. Po chwili, szczęśliwe podniosły na siebie wzrok i równocześnie zapytały:
- I jak? - po czym wybuchnęły śmiechem, pierwsza opanowała się Hermiona i powiedziała:
- Dobrze, W z Obrony przed czarną magią, Numerologii i Starożytnych Runów, reszta P. Mam nadzieję, ze do Ministerstwa starczy,a ty?
-W miarę, W z Obrony, Z z Historii Magii, a reszta P.
- To świetnie, a ten list? - dziewczyna podała jej jeszcze jeden list zaadresowany do Ginny.
- To do mnie? - zapytała zdziwiona rudowłosa, rozerwała kopertę i zaczęła czytać.
Szanowna Panna Ginerwa Weasley
Z największą przyjemnością, chciałabym panią zawiadomić panią,
że jest pani brana od uwagę na pozycję ścigającej w drużynie Harpie z Hollyhead
Bardzo by było miło zobaczyć panią na treningu kontrolnym,
który odbędzie się 1 września o godzinie 17:00
Z poważaniem
trenerka,
Megan Newis
Dziewczyna aż podskoczyła z radości i pobiegła w stronę pokoju chłopaków. Gdy tylko przekroczyła próg pokoju zaczęła krzyczeć
- Dostałam list od trenerki Harpii! Mam się stawić na trening kontrolny 1 września!
Obaj słysząc to wstali z łóżek.
- Moja siostra będzie sławna? Wspaniale! - powiedział rudzielec przytulając Ginny.
- Tak się cieszę kochanie - powiedział Harry i pocałował dziewczynę.
W tym momencie do pokoju weszła Hermiona
- Co się stało?
- Ginny będzie ścigającą Harpii! - powiedział dumny okularnik
- Ginny? To wspaniale! - krzyknęła Hermiona i przytuliła rudowłosą. W tym momencie na progu pojawili się George z Angeliną
- Czy mnie słuch nie myli? Moja siostra zawodowym graczem Quidditcha?!
- Gratulacje kochana! - zawołała Angelina przytulając przyszłą szwagierkę.
- Obiad - rozległ się z dołu głos pani Weasley i wszyscy zeszli do kuchni.
- Co tam się działo? - zapytał pan Weasley
- Ginny będzie grać w Harpiach! - zawołał Ron
- Córeczko, to prawda? - zapytała Molly
- Na razie dostałam zaproszenie na trening kontro...
- To wspaniale! - krzyknął Bill
- No, no siostra! - powiedział Charlie
- Brawo Ginny - dodał Percy
- Córeczko, jesteśmy tacy dumni! - powiedział Artur przytulając swoją jedyną córkę
Przez cały obiad wszyscy rozmawiali o Owutemach i przyszłości Ginny, Hermiony, Rona i Harry'ego.
*******
Kilka dni później były urodziny Ginny, jednak jubilatka powiedziała, aby nie szykować przyjęcia. Tak więc tego dnia po prostu miała więcej czasu dla siebie, który oczywiście wykorzystała z Harry'm nad rzeką. Wieczorem całą rodziną zasiedli do kolacji w czasie której zaśpiewali młodej Weasley'ównie "Sto lat" i zjedli tort upieczony przez Panią Domu. Po kolacji siedzieli na tarasie i rozmawiali o wszystkim i o niczym. Jak to rodzina. Nagle przy furtce pojawiła się starsza kobieta trzymająca małego chłopca. Pani Weasley szybko wstała i podeszła do niezapowiedzianego gościa.
- Oh, Molly! Dobry wieczór, przepraszam, ze niepokoję, ale moja kuzynka zachorowała i obiecałam, że przyjadę jej pomóc, a nie mogę wziąć małego. Czy mógłby tu zostać kilka dni?
- Ależ oczywiście, tylko zostaw mi jakieś potrzebne rzeczy - powiedziała biorąc Teddy'ego na ręce. 
- Tu masz wszystko - Andromena wskazała na pomniejszoną torbę - pieluszki, butelkę, kocyk, ubrania, zabawki, a nawet wózeczek, łóżeczko i krzesełko.
- No to sobie damy radę prawda? - zaszczebiotała do malucha.
- Dziękuję
-Nie ma za co! Może wejdziesz na herbatę
- Niestety nie mogę, trzymajcie się! - powiedziała i deportowała się za furtką
********
Od następnego dnia Teddy miał idealną opiekę. Pani Weasley zajmowała się nim jak babcia: karmiła go, przewijała, uspokajała i usypiała. Pan Weasley wczuł się w rolę "dziadka" i bujał maluszka na huśtawce, którą kupili gdy ich dzieci były jeszcze małe. Angelina i George dbali o to, żeby młody Lupin nie miał czasu na nudę, w każdej wolnej chwili bawiąc się z nim klockami na kocyku. Ron i Hermiona czytali mu bajki i bawili się maskotkami. Harry i Ginny zabierali go na długie spacery nad rzekę i latali z nim na miotełce, a gdy pojawili się Bill i Fluer mały bawił się z wujkiem w samolot, a z ciocią w różne zabawy na jej kolanach.
Gdy po czterech dniach wróciła jego babcia malec nie chciał opuszczać Nory. Pomimo płaczu pani Tonks zabrała go do domu, a mieszkańcy Nory obiecali go często odwiedzać. 

Dziękuję!

Wczoraj wybiło 1000 wyświetleń! Dziękuję wam za to bardzo! Chciałam z tej okazji napisać extra rozdział, ale przyznam się szczerze, nie mam na razie pomysłu ;/ Także, jeśli jest coś na temat tej historii czego chcielibyście się dowiedzieć (nie wylatujmy w przyszłość, ale np o innych postaciach) To piszcie, możne akurat uda mi się wymyślić coś na ten temat. Jeszcze raz bardzo wam dziękuję za 1000 wyświetleń! 
<3 ^^ ;3 :*

środa, 12 sierpnia 2015

22. Podbój Hiszpanii!

Na dzień przed wakacjami czwórki mieszkańców Nory, w domu panowało nie złe zamieszanie. Ginny i Hermiona zaczęły pakowanie, a robiły to za siebie i swoich chłopaków, gdyż Ci twierdzili, że mają jeszcze czas. Oprócz tego dość często pojawiał się ktoś z ekipy o coś dopytując lub by czegoś się dowiedzieć. Późnym wieczorem cztery walizki leżały przygotowane do podróży, a dziewczyny w końcu poszły spać. Następnego dnia po śniadaniu pojawiła się reszta przyjaciół i teleportowali się w okolice Barcelony, do wynajętego domu. 
Ich kwatera była dość duża. Mieli ogromny salon z aneksem kuchennym, pięć sypiali, taras, ganek i dwa balkony. Było po prostu idealnie. Pierwszego dnia przebrali się w stroje kąpielowe i poszli na plaże, po kąpielach i grze w siatkówkę, zeszli z plaży do miasteczka by coś zjeść. Po pizzy postanowili przejść się po miejscowości. Późnym wieczorem zrobili sobie grilla i siedzieli do późna. 
Następnego dnia postanowili iść na basen na cały dzień. Wieczorem dziewczyny siedziały przy ognisku, a panowie odbijali piłkę z boku. Każdą dziewczynę nurtował jeden temat, ale żadna nie miała odwagi go zacząć, więc puściły mugolskie radio. W pewnym momencie speakerka w radiu powiedziała "Według najnowszych danych, już co trzecia piętnastolatka nie jest dziewicą".
Wszystkie dziewczyny popatrzyły po sobie, a Ginny powiedziała
- My nie mamy piętnaście lat, jesteśmy w stałych związkach i chyba się przyjaźnimy, możemy sobie powiedzieć.
- Ja nie jestem - odezwała się Hermiona - zresztą Ginny, Luna i kilka innych osób o tym wie. Nie jestem czysta od zeszłych wakacji.
- Tak jak ja. - odezwała się znowu rudowłosa.
- Ja od świąt - powiedziała Luna - od Bożego Narodzenia.
- Ja od... ostatniej nocy - powiedziała Hanna
- Tak jak ja - zawtórowała jej Parvati. 
- No i wszystko jasne - zaśmiała się Hermiona - to dlatego Dean i Seamus koniecznie chcieli mieć 5 sypialni.
Wszystkie wybuchły śmiechem. 
W tym czasie chłopcy rozmawiali podobnie, tylko, że oni wiedzieli o planach Deana i Thomasa.
- Przepraszamy za bezpośredniość chłopaki - zaczął Harry
- Ale, udało się? - dokończył Ron
- Tak! - odpowiedzieli oboje szczęśliwi. 
Następne dni mijały im na wesołych zabawach, grach i kąpielach w morzu lub basenach. Bawili się wprost wspaniale. Nadszedł dzień urodzin Neville'a, a dzień później Harry'ego. Na noc z 30 na 31 lipca przyjaciele szykowali wspaniałą niespodziankę. Po basenie Ginny i Luna wyciągnęły swoich facetów na długi spacer. W czasie gdy obie pary spacerowały brzegiem morza na ich kwaterze działy się niezłe rzeczy. Dziewczyny robiły dwa torty, ciasteczka i przekąski, a mężczyźni przywieszali transparent i balony. Przyjaciele wrócili ze spaceru około dwudziestej drugiej. Gdy tylko weszli pozostali zaczęli śpiewać "Sto lat", od razu dołączyły do nich Ginny i Luna, a po chwili Harry. Nad ich głowami wisiał ogromny transparent z napisem "Wszystkiego Najlepszego Neville!". Dziewczyny przyniosły pierwszy tort z dziewiętnastoma świeczkami. Neville zdmuchnął świeczki i wszyscy siedli do stołu jedząc tort i rozmawiając. Gdy wybiła północ wszyscy znowu wstali i zaczęli śpiewać "Sto lat", a na transparencie imię zmieniło się na "Harry". Przed jubilatem stała jego kobieta z tortem, także z dziewiętnastoma świeczkami. Gdy wszyscy zjedli po drugim kawałku ciasta w domu rozległa się muzyka i wszyscy poderwali się do tańca. Tańczyli tak do trzeciej, po czym znużeni poszli spać. 
Na dwa dni przed powrotem do domu przyjaciele postanowili pojechać do Barcelony. Wyjechali wcześnie rano i cały dzień spędzili w mieście. Zwiedzali różne zabytki, byli na obiedzie i kąpali się w morzu. W jednym barze, gdzie chłopaki pili piwo, spotkali czwórkę młodych czarodziei. Były to dwie pary z Włoch. Miriam z Augusto i Elena z Denisem. Wszyscy mieli wynajęty domek w tym samem miasteczku co Anglicy. Umówili się, że następnego dnia pójdą największą dyskotekę do Barcelony.
Następnego dnia panowie cały dzień mieli spokój, do pewnego czasu oczywiście. Najpierw dziewczyny szukały odpowiednich stroi, potem je przymierzały. Pomimo licznych zachęt ze strony Włoszek przyjaciółki ubrały się w skromne sukienki przed kolano. Włoszki natomiast ubrały się dość... wyzywająco. Miriam miała na sobie kamizelkę odsłaniającą to i owo i miniówkę, a Elena ubrała tak okrojone spodenki, ze na wierchu miała ponad pół pośladków,a na górę bluzkę bez ramiączek, z bardzo dużym dekoltem. Obie założyły bardzo wysokie szpilki i zrobiły sobie bardzo mocny makijaż. Gdy wychodzili Augustyno powiedział do chłopaków:
- Schowajcie honor do kieszeni, niektóre są sporo lepsze. Idziemy się zabawić
Przyjaciele zrozumieli o co mu chodziło dopiero na dyskotece. Ich kobiety wyglądały tu jak szare myszki. Do Eleny od razu przystawił się jakiś facet, a Denis zdawał się tego nie widzieć. Sam podszedł do jakiejś dziewczyny w prześwitującej koszuli pod którą nie było bielizny i miniówce. Ich znajomi z Włoch zaraz gdzieś zniknęli, każdy z kimś nowym, a ekipa postanowiła wrócić do domu.
Następnego dnia niestety nadszedł dzień powrotu do domu. Spakowali swoje rzeczy i grupakami deportowali się, każdy do swojego domu.