środa, 29 lipca 2015

14. Święta

Kolejne dni i tygodnie w zamku mijały bardzo monotonnie: spanie, jedzenie, lekcje, nauka. Przyjaciele mieli co raz mnie czasu dla siebie. Jednak pomału nadchodził grudzień, święta i spotkania z rodziną. Wszyscy nie mogli się tego doczekać, a szczególnie dwie Gryfonki z siódmego roku. Obie od ostatniego meczu odliczały dni do ferii świątecznych, do spotkania z rodziną, przyjaciółki i chłopakami! W końcu nadszedł upragniony grudzień i wielkimi krokami zbliżał się czas wyjazdów. Wszyscy nauczyciele na ostatniej lekcji tego semestru składali uczniom życzenia. Wyjątku nie zrobił także profesor Wenig. Po ostatnim dzwonku w tym semestrze złożył życzenia, po czym poprosił Ginny, by została chwilę po lekcji. Zdziwiona dziewczyna została w klasie, gdy wszyscy wybiegli by spakować swoje kufry.. Stanęła przy biurku profesora i czekała. Nauczyciel uśmiechnął się do niej, podał jej jakąś kopertę i powiedział:
- Masz, schowaj do torby i jak tylko dojedziesz do domu daj to rodzicom, najlepiej tacie
- Dobrze
- Możesz już iść, jeszcze raz Wesołych Świąt!
- Dziękuję, nawzajem, dowiedzenia - powiedziała Ginny i wyszła.
Za drzwiami czekała na nią Hermiona i razem zaczęły iść w stronę wieży Gryffindoru. Kiedy szatynka byłą pewna, że profesor ich nie usłyszy, powiedziała
- Co chciał?
- Dał mi jakiś... list do taty.
Dalszą część drogi pokonały w ciszy.
********
W szkole aurorskiej właśnie rozległ się dzwonek obwieszczający zakończenie ostatnich ćwiczeń w tym semestrze. Jako pierwsi z ogromnej sali wybiegło dwóch chłopaków: wysoki rudzielec i nizszy czarnowłosy okularnik. Czym prędzej wrócili do swojego pokoju, wzięli wcześniej spakowane kufry i wybiegli. Pożegnali się z instruktorami życząc im wesołych świąt i deportowali się za bramą do Nory.
********
Czwórka przyjaciół brnęła przez śnieg na peron by wrócić na święta do domu. Gdy w końcu udało im się dotrzeć do pociągu, usiedli razem w przedziale i zaczęli rozmawiać. Jednak dwie dziewczyny nie mówiły zbyt wiele, tylko słuchały rozmowy pary i myślały o spotkaniu z chłopakami. Już za kilka godzin się zobaczą. To oni zaoferowali, że odbiorą je z peronu. Obie nie mogły się doczekać tych ponad trzech wspólnych tygodni
********
Słońce już dawno schowało się za horyzontem, a na niebie górowały gwiazdy gdy na peron 9 i 3/4 wjechał Express Hogwart, chwilę później uczniowie zaczęli wychodzić na peron i szukać swoich bliskich. W końcu pojawiły się dwie dziewczyny, obie równocześnie zaczęły szukać kogoś w tłumie. W tym momencie podeszli do nich dwaj mężczyźni. Obie pary wpadły sobie w ramiona. Wtuleni szli w stronę przejścia na mugolskie King Cross. Pożegnali się z Luną i Neville'm z którymi mieli się spotkać dopiero na sylwestrze i deportowali się do Nory
*********
Na podwórzu leżało mnóstwo śniegu, a kuchni już trwały przygotowania do świąt , pomimo, że te miały być być dopiero za 5 dni.
Gdy cała czwórka pojawiła się w kuchni pani Weasley oderwała się od pracy by uściskać córkę i Hermionę
- No, no moje kochane! Jak tam szkoła? Siadajcie, na pewno jesteście głodne!
- Mamo... - uśmiechnęła się Ginny
- Siadajcie, siadajcie!
W tym momencie w kuchni pojawili się pan Weasley, George z Angeliną, Percy, Charlie i Bill z Fluer.
- Percy, gdzie masz Audrey? - zapytała pulchna kobieta
- Kazała Cię przeprosić mamo, ale przyjedzie dopiero na święta i ja na drugi dzień jadę do niej.
- No dobrze.
Gdy wszyscy jedli przy wesołych rozmowach, rudowłosa nagle przypomniała sobie o tajemniczej kopercie dla taty, przywołała ją zaklęciem i powiedziała:
- Właśnie tato! Mój profesor od Obrony przed Czarna Marią prosił, żebym Ci to przekazała - wręczyła mu przesyłkę.
Pan Weasley otworzył kopertę i zaczął czytać znajdujący się w niej list. Po chwili powiedział:
- Stary John Wening uczy w Hogwarcie! Na Merlina!
- John? Naprawdę?! - zawołała podekscytowana Molly
- Tak Molly! Ten sam John!
Wszystkie dzieci spojrzały na rodziców  zdumione
- Jaki John? - zapytał w końcu Bill
- John! Mój najlepszy przyjaciel z Hogwartu, druh na naszym slubie i twój chrzestny!
- Wujek Joj?
- Tak Bill! Wujek Joj!
- Czemu my go nie znamy? - zapytał George
- Nie długo po narodzinach Billa wyjechał do Azji, skad tylko wysyłał chrześniakowi prezenty. Wrócił na prośbę McGonagall w lipcu!
- Artur czy on ma jakąś rodzinę?
- Tak ma, żonę, dwie córki i dwóch synów
- To świetnie, zaprosimy ich na święta
Dalsza część kolacji minęła przy opowieściach o młodości państwa Weasley'ów.
Późnym wieczorem wszyscy udali się do swoich pokoi, z małym wyjątkiem. Czwórka przyjaciół siedziała na dwóch łóżkach i opowiadała sobie całe pół roku, wszystko czego nie zawarli w listach. Siedzieli tak bardzo długo, a gdy w końcu postanowili iść spać, ułożyli się na dwóch jednoosobowych łóżkach. Byli za sobą tak stęsknieni, ze dali radę!
********
Kolejne dni mijały na gorączkowych przygotowaniach do świat, a pracy było na prawdę dużo. Dziewczyny piekły i gotowały, a panowie stroili dom. Gdy wszystkie kobiety były w kuchni wesoło rozmawiały, rudowłosa dziewczyna zwróciła się do swojej matki:
-Mamo, ile nas będzie na świętach?
- No my. To jest trzynaście osób - uśmiechnęła się pani Weasley - Andromena z Teddy'm, John z rodzinom i chyba King. W sumie dwadzieścia dwoje
- To super!
W końcu nadeszło jakże przez wszystkich wyczekiwane Boże Narodzenie . Od rana w domu rozbrzmiewały Kolendy. Koło dziesiątej przybył chrześniak Harry'ego ze swoja babcią. Maluch miał już ponad 9 miesięcy i był bardzo słodki. Od razu każda kobieta chciała go wziąć na ręce. Mniej więcej w południe pojawił się profesor z rodziną: żoną Natalią, córkami Kate i Eliza i synami Carl'em, Filipem. Do godziny czternastej zgromadziła się też reszta gości. Wszyscy zasiedli do pysznego obiadu, złożyli sobie życzenia i otworzyli prezenty. Gdy zrobiło się trochę spokojniej Harry i Ron podeszli do Ministra.
- Witaj King! Chcielibyśmy Ci podziękować.
- Cześć chłopcy! Jak tam kurs? Za co?
- Nie oszukuj, dobrze wiemy, ze to dzięki tobie możemy jeździć na mecze do Hogwaru.
- To drobnostka, a wam i dziewczynom należy się trochę luzu.
Wening'owie okazali się być bardzo mili. Eliza byłą w wieku Hermiony i miała spać z dziewczynami w pokoju. Jej brat Filip był o rok starszy i miał "zamieszkać" z chłopakami. Kolejny był Carl, który był w wieku Georga i dostał przydział z nim i Charlie'm, a jego o rok starsza siostra, Kate, była w pokoju z Angeliną. Gdy juz wszyscy byli zmęczeni, udali się do pokoi. Większość jeszcze chwilę rozmawiała, a później udała się w błogą krainę snu.
___________________
Tak, wiem, zrobiła straszny przeskok, ale cóż wybaczcie! Moja wyobraźnia leci już do czasów po szkole, kursie i innych rzeczach :) Także następne 3-4 lata będą opisywane dość krótko, chyba, ze spotkania itp.
I jeszcze jedno! Następny rozdział pojawi się dopiero w sobotę! Wybaczcie! :/
pomimo wszystko mam nadzieje, ze się podobało! Zapraszam do komentowania!

wtorek, 28 lipca 2015

13. Profesor McLanger

W kalendarzu zaczął się już kolejny miesiąc - październik. W szkole aurorskiej zajęcia w pełni, a w Hogwarcie zbliżał się termin pierwszego meczu Quidditcha, tradycyjnie na boisku mieli stanąć najlepsi gracze z Gryffindoru i Slytherinu. Dwa dni przed tym wydarzeniem, w czasie przerwy po obiedzie do pokoju Rona i Harry'ego wszedł Chris, usiadł na krześle i powiedział:
- Jedziecie do Hogwatu na obstawę meczu
Przyjaciele nie mogli w to uwierzyc, nie próbowali ukryć swojej radości.
- Kiedy? - zapytał wyższy z nich
- Jutro i będziecie do niedzieli - uśmiechnął się instruktor
- Do niedzieli?! - zapytał szczęśliwy okularnik
- Tak, ze względu na prośbę Ministra, dostajecie wolny weekend w Hogwarcie i tak będzie na każdy mecz, a przynajmniej na te Gryfonów - znowu uśmiechnął się Chris i wyszedł.
Gdy zostali sami, ze szczęścia rzucili się sobie w ramiona i zaczęli się śmiać
- To co? Niespodzianka dla dziewczyn? - zapytał zielonooki
- No jasne!
Następnego dnia po zajęciach spakowali kilka najważniejszych rzeczy i  deportowali się do Hogsmead, gdzie mieli spać.
********
W sobotni poranek Ginny obudziła się wcześnie i cały czas rozmyślała o meczu. Była szczęśliwa i nastawiona na zwycięstwo,ale tez bała się jak wypadnie i wiedziała, że nowy szukający - jakiś chłopak z piątego roku, bodajże Robert - nie będzie, aż tak dobry jak Harry. Harry... Jakby chciała by był koło niej. Tak za nim tęskniła, chciała, żeby ją przytulił, powiedział, że będzie dobrze, a po meczu przyszedł pocałował jej i pogratulował gry. No cóż, na szczęście jeszcze tylko półtorej miesiąca i się zobaczą. Otrząsnęła się, wstała, wzięła prysznic i ze wszystkimi zeszła na śniadanie. Gdy nadszedł czas aby iść się przygotować, rozstała z Hermioną i z resztą drużyny poszła do szatni. Dosiadając miotły czuła niezwykłe szczęście, a gdy wzbiła się w powietrze zapomniała o wszystkim i zaczęła wbijać gole ślizgonom. To umiała robić na prawdę dobrze. Oprócz tego Cevin który był drugim ścigającym doskonale się z nią dogrywał. Gryfoni mieli wprost niewyobrażalną przewagę! Wygrywali 240:40 gdy szukający przeciwnej drużyny złapał znicza. Ruda była z siebie taka dumna! Żałowała tylko, że Harry tego nie widzi. Gdy podchodziła do lądowania, zauważyła przy trybunach czarną czuprynę i okulary, ale szybko przestała mieć nadzieję
********
Harry z Ronem okrążali stadion, patrząc czy wszystko jest w porządku. Jednak wybraniec nie mógł się powstrzymać od ciągłego patrzenia na Ginny. Szło jej tak wspaniale! Wbijała gol, za golem. Pomimo tego, zę to szukający slizgonów złapał znicza drużyna jej dziewczyny wygrała. Od razu próbował sobie wyobrazić mesz w którym ona tak by wbijała gole, a to on byłby szukającym. Tak zamyślony patrzył na boisko, gdy zauważył, że rudowłosa się mu przygląda. Czym prędzej odwrócił wzrok, przecież miał być niespodzianką! Nie mogła go rozpoznać!
********
Ginny została w szatni najdłużej. Już miała wychodzić gdy usłyszała ciche kroki i nagle ktoś chwycił ją w talii, pocałował w szyję i wyszeptał do ucha
- Gratulację kochanie. Byłaś wspaniała!
Dziewczyna szybko się odwróciła i rzuciła Harry'emu w ramiona
- Harry! Co ty tu robisz? Gdzie Ron?
- Czekają na nas z Hermioną, Luną i Neville'm, chodź.
Gdy wyszli zauważyli, że obie pary czule się obejmują. Jednak rudzielec szybko ich dostrzegł i delikatnie odsunął się od swojej dziewczyny.
- Cześć Siostra! Mistrzowska Gra! Gdzie idziemy - powiedział przytulając ją lekko
- Jest taki ładny dzień, moze chodźmy na błonia - zaproponowała rozmarzonym głosem blondynka
Wszyscy ochoczo ruszyli w stronę wyjścia. Koło wielkiej sali spotkali jednak profesor McLanger, która powiedziała
- Jak dobrze, że was widzę! Ginny, jestem dumna! Cudowna gra! - Uśmiechnęła się radośnie - Nie idziecie na tradycyjną "balangę" do pokoju wspólnego?
- Dziękuję bardzo - zarumieniła się Ginny - takich "balang" przeżyliśmy juz dużo a jest taka ładna pogoda, ze zrezygnowaliśmy
- Ah tak - uśmiechnęła się znowu nauczycielka - Hermiona, wszystko wróciło do normy? Przepraszam, że dopiero teraz pytam.
- Tak dziękuję bardzo, pani profesor.
Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale czy mogę na chwilę porwać Harry'ego i Neville'a?
- Oczywiście - odpowiedzieli wszyscy zgodnie i wskazani chłopcy ruszyli za profesorką, a reszta na błonia.
McLanger poprowadziła ich do swojego gabinetu. Gdy weszli powiedziała
- Zapewne zastanawia się dlaczego akurat was ściągnęłam
-Yhmmm..
-A wiec ta. Jestem...byłam.. najlepszą przyjaciółką waszych waszych mam od czasów Hogwartu. Zresztą, bardzo dobrze, znałam też waszych ojców - uśmiechnęła się czule - Chciałam wam powiedzieć, że wasze mamy były najwspanialszymi kobietami jakie znałam i jestem pewna, że obie byłyby z was bardzo dumne.
- Harry, twoja mama była taka mądra, wesoła i pomocna. Wówczas była najlepszą uczennicą Hogwartu. Wzorowa pani perfekt później zwiazała się z jednym z największych łobuziaków. - uśmiechnęła się ponownie - Twoja mama Neville była bardzo dobrą, uśmiechniętą i przyjacielską dziewczyną. Jednak oboje jesteście podobni do ojców. Neville, zdolny, opanowany, ciut roztargniony, odważny i przyjacielski. Harry jak ojciec lubisz wpadać w kłopoty, zdolny, wysportowany, czuły, zabawny. No cóż, zapewne obaj już nie raz to słyszeliście.
- Ale tak naprawdę nie po to was wezwałam, od kiedy się dowiedziałam, ze będę uczyć w Hogwarcie postanowiłam pozbierać zdjęcia waszych rodziców, bo wiem, ze obaj, macie z tych czasów mało zdjęc, a ty Harry chyba wcale - wręczyła im dwa niewielkie albumu i ponownie się uśmiechnęła.
Chłopcy podziękowali, a okularnik dał znak przyjacielowi, aby poszedł bez niego. Gdy brunet wyszedł z sali młody Potter przemówił
- Przepraszam panią, ale zawsze słyszałem tylko o tacia, a to od Remusa - profesorka spojrzała na niego i uśmiechnęła się tak jakby przypomniała sobie coś miłego - a to od Syriusza. O mamie natomiast, wiem na prawdę nie wiele. Czy mogła by pani? - zapytał nieśmiało
- Oczywiście! - rozpromieniła się profesor Anna - Więc twoja mama była chyba moją najlepszą przyjaciółką. Od samego początku Hogwartu twój tata kochał się w twojej mamie, ale ona nie zwracała na niego uwagi. Wystarczała jej przyjaźń z nami, Severusem, a później też Remusem. Najpięrw z roku na rok twój tata co raz bardziej jej denerwował, aż do szóstej klasy. Wtedy się w nim zakochała, ale nie chciała, żeby ktokolwiek się dowiedział. Jak już wiesz, była najmądrzejszą uczennicą, a twój tata był inteligentnym łobuzem. Zaczęli ze sobą chodzić na siódmym roku. Wiele osób nie mogło w to uwierzyć, a oni byli tacy szczęśliwi. Zaraz po Hogwarcie się zaręczyli i  nie długo po tym wzięli ślub. Oczywiście cały czas działali w Zakonie Feniksa. Chyba nigdy nie zapomnę jak twoja mama dowiedziała się, że jest z tobą w ciąży! Była taka szczęśliwa! Zawsze marzyła o szczęśliwej, dużej rodzinie. Przeprowadzili się do nowego domu w Dolinie Godryka. Lily od razu zaczęła planować twój pokój. Potem, ta wróżba, Peter został strażnikiem tajemnicy i dalej już wiesz.
- Tak dziękuję pani bardzo
- Ależ nie ma za co! To była przyjemność - po raz kolejny profesorka promiennie się uśmiechnęła - A i jeszcze jedno! Razem z Ginny, bardzo mi ich przypominacie. Jesteście tacy szczęśliwi.
- Dziękuję - odpowiedział chłopak i wyszedł
********
Gdy był już przed zamkiem zobaczył, że przyjaciele siedzą nad jeziorem. Podszedł do nich i usiadł koło Ginny
- No nareszcie! Neville nic nam nie chciał bez Ciebie powiedzieć, czego od was chciała pani profesor? - zapytała rudowłosa
- To przyjaciółka z Hogwartu naszych mam - odpowiedział Harry
- No tak! To o wasze mamy jej chodziło, jak mówiła o ciążach przyjaciółek! - krzyknęła szatynka
- Czemu wam mówiła o ciążach swoich przyjaciółek? Chyba nie tak po prostu - powiedział Ron
- No nie tak po prostu... to było tak... - zaczęły opowiadać dziewczyny
Po opowieści wszyscy poszli do zamku i każda para udała się w inną stronę.

poniedziałek, 27 lipca 2015

12. Urodziny

Następnego dnia pierwszą lekcją Gryfonów z siódmego roku była transmutacja. Dziewczyny wstały "ogarnęły" włosy, ubrały się w szaty i zeszły na śniadanie. Gdy miały już pełne brzuchy, razem z Luną i Neville'm udały się pod klasę transmutacji. Nowa nauczycielka już czekała na swoich uczniów w klasie i gdy rozległ się dźwięk dzwonka przemówiła:
- Bardzo miło mi was poznać! Szczególnie, moich podopiecznych z Gryffindoru! Jak widzę, są tu uczniowie których kojarzę "po rodzicach" - spojrzała z uśmiechem na Neville'a - Wiem, że przede mną przez sześć lat mieliście transmutacje z profesor McGonagall i mam nadzieję, że będę przynajmniej w połowie tak dobra jak mistrzyni - nauczycielka uśmiechnęła się promiennie - To co, może żeby was lepiej poznać, sprawdzę obecność
Cała czwórka była zachwycona nową nauczycielką, a ona tez zdawała się ich polubić.
********
Chłopcy, natomiast, wstali, ubrali się w stroję kursantów i zeszli śniadanie. Po posiłku udali się na swój pierwszy wykład, który prowadził niejaki Lukas Niwin. Na wykładzie Harry zdał sobie sprawę ilu śmierciożerców pozostało jeszcze na wykładzie. Po obiedzie udali się na ćwiczenia, które do złudzenia przypominały lekcje Obrony Przed Czarną Magią z Hogwartu za czasów Lupina lub spotkania Gwardii Dumbledore'a.
********
Minęło już kilka dni nauki i nowi nauczyciele okazali się być bardzo mili. Jednak jako, że w tym roku mieli zdawać OWUTEMY już teraz mieli bardzo dużo nauki. Ginny oprócz tego musiała już myśleć o naborach do nowej drużyny Quidditcha
W końcu nadszedł dzień dziewiętnastych urodzin Hermiony, a ponieważ była to sobota, przyjaciele chcieli ją spędzić w Hogsmead. Gdy solenizantka obudziła się w sobotni poranek zauważyła stos prezentów przy swoim łóżku, czego się zupełnie nie spodziewała. Pierwszy był prezent od Rona - prześliczna bransoletka z serduszkiem, książką i kluczykiem. Niżej znajdował się zegarek od Ginny i Harry'ego, nowa książka od Neville'a i Luny, kilka gadżetów od Angeliny i George'a, ubrania od rodziców i słodycze od państwa Weasley'ów. Na samym dole znajdował się liścik
Wszystkiego najlepszego kochanie!
Mam nadzieję, że prezent się spodobał
Do (szybkiego) zobaczenia!
Twój Ron
Po śniadaniu przyjaciele, za zgodą opiekunów swoich domów mieli iść do wioski. Przyjaciółki szykowały się w swoim dormitorium.
- Ginny! Co ty się tak stroisz?
- A co jak spotkam miłość swojego życia? - uśmiechnęła się dziewczyna spinając włosy - a nie! Znowu zapomniałam! Przecież jest na kursie aurorskim!
Obie dziewczyny wybuchły wesołym śmiechem.
Po wycieczce dziewczyny znużone położyły się do łóżek. 
********
Była już końcówka września, Ginny była co raz bardziej zajęta. Nie dość, że z każdym dniem miała co raz więcej nauki, to jeszcze musiała trenować z nową drużyną do zbliżającego się meczu. Jak prawie codziennie siedziała z Hermioną, Luną i Neville'm w bibliotece nad pracą domowa. Nagle Hermiona powiedziała
- Ginny, możemy się przejść? 
- Co? oh.. Teraz? - odpowiedziała rudowłosa
- Tak, teraz
- Ale wypracowanie na zaklęcia...
- Ja już skończyłam, dam Ci przepisać, chodź
- Okeej - odpowiedziała po chwili Ginny, zebrała pergaminy do torby i wyszły.
Gdy były już na błoniach Hermiona w końcu przystanęła i powiedziała 
- Spóźnia mi się...
-Cooo?
- Spóźnia mi się okres
- Co? Merlinie! Hermiono czy myślisz, ze ty...
- Nie wiem, Ginny, nie wiem... mam nadzieję, że nie
- Ktoś musi to sprawdzić!
- Nie pójdę do Skrzydła Szpitalnego, ani do Munga
- Hmm... - zamyśliła się rudowłosa - Profesor McLanger! - krzyknęła Ginny, po chwili, chwyciła przyjaciółkę za rękę i pociągnęła stronę zamku. Zatrzymały się dopiero przed gabinetem profesorki i starsza powiedziała
- I co jej powiem? "Dzień dobry pani profesor, mogła by pani sprawdzić czy wpadłam z chłopakiem?"
- Hermiono, nie mamy wyjścia - odpowiedziała ruda i weszła do gabinetu 
- Dzień dobry dziewczynki, co was do mnie sprowadza? - słyszały ciepły głos profesor Anny
- Dzień dobry, chodzi o to, że ja... znaczy, żee... - zaczęła się plątać szatynka
- Chodzi o to, że przyjaciółka chciałaby sprawdzić czy przypadkiem nie jest w ciąży - wyręczyła ją Ginny
Profesorka uśmiechnęła się wesoło
- I rozumiem, ze Skrzydło Szpitalne i Święty Mung odpadają?
Dziewczyny zatwierdziły kiwnięciem głowy
- Dobrze, w takim razie - kontynuowała McLanger i przetransmutowała jedną z ławek w kozetkę lekarską - połóż się
Obie dziewczyny były dość zdziwione, ale Grenger wykonała polecenie
- Sama sprawdzę, czy ktoś tam siedzi - uśmiechnęła się profesorka - w końcu kiedys chciałam być uzdrowicielką. Ściągnij szatę i podwiń T-shirt.
Przyjaciółki już nawet nie próbowały ukryć zdziwienia
- Czemu jesteście takie zdziwione? 
- No cóż nie spodziewałyśmy się takiej reakcji - odpowiedziała Weasley'ówna
- Ah tak! - zaśmiała się nauczycielka - przecież Hermiona ma już dziewiętnaście lat! To doskonały wiek na planowanie macierzyństwa! Moje dwie przyjaciółki zaszły w ciąże w takim wieku, tylko one były po ślubie i skończyły Hogwart, ale wtedy były inne, cięższe czasy
Uczennice pokiwały głowami
- No moja droga, możesz odetchnąć, tym razem nie jesteś w ciąży
Hermiona odetchnęła z ulgą i razem z Ginny podziękowały pani profesor po czym wyszły.

niedziela, 26 lipca 2015

11. Do szkół

Rano Harry i Hermiona "wymienili" się pokojami tak, żeby pani Weasley niczego nie zauważyła. Panowie zaoferowali, że to oni przed swoim odjazdem odprowadzą dziewczyny na peron. Tak więc we czwórkę chwycili się za ręce i deportowali się do Londynu. Zaprowadzili kobiety na peron, patrzyli jak siadają w przedziale z Neville'm i Luną, po czym odeszli w stronę Ministerstwa Magii.
********
Dziewczyny siedziały w przedziale z dwójką przyjaciół. Śmiali się, rozmawiali i wspominali wcześniejsze lata. Przyjaciółki zauważyli, ze Neville z Luną często wymieniają czułe spojrzenia, ale nie chciały zaczynać tematu. 
********
Harry i Ron dotarli do Ministerstwa przed czasem, więc usiedli i zjedli kilka smakołyków. Idealnie w południe pojawił się Minister, zabrał grupę przyszłych aurorów i powiedział
- To jest wasz świstoklik - wskazał na leżący na  stoliku pergamin - uaktywni się na podwórze ogromnego, starego, szarego budynku. Przed drzwiami czekał na nich wysoki, umięśniony mężczyzna, który na ich widok wesoło się uśmiechnął
- Witam, was! Budynek za mną, jak zapewne się zresztą domyśliliście, jest szkołą aurorską, w której będziecie się uczyć przez następne trzy lata. Jeśli tu stoicie mamy dwie możliwości: albo dobrze zdaliście OWUTEMY - spojrzał w stronę dość sporej grupy - albo dzielnie walczyliście w Bitwie o Hogwart - tu spojrzał w stronę Harry'ego, Rona i kilku innych osób. - Ewentualnie i jedno i drugie.
- Teraz przydzielę wam pokoje - kontynuował Chris - a wieczorem, na kolacji dowiecie się więcej.
Instruktor zaczął czytać listę osób i każdej wyczytanej parze dawał dwa kluczyki. W końcu wyczytał
- Potter Harry i Weasley Ronald - po czym podarował im dwa klucze do pokoju numer 19. 
W ich dość małym pokoju stały dwa łóżka, stoliki, stół, szafa, fotel i półka na książki. Na prawo od drzwi wejściowych znajdowały się też drzwi do ich łazienki. Obaj od razu wypakowali zdjęcia swoich ukochanych i ułożyli je na etażerkach. 
********
Słońce znajdowało się już bardzo blisko linii horyzontu, a niebo przybierało szarawy odcień, gdy Express Hogwart, zaczął zwalniać i zbliżać się do szkoły. Czwórka przyjaciół przebrała się już w szkolne szaty. Na trzech z nich widniał pomarańczowy znak Gryffindoru, a na jednej niebieski orzeł. Gdy pociąg zatrzymał się na stacji w Hogsmeade, wszyscy uczniowie wyszli z pociagu i rozległ się donośny, jakże dobrze znamy głos
-Pirszoroczni do mnie! - zawołał półolbrzym 
Przyjaciele zmierzali w stronę powozów prowadzonych przez testrale, W powozie blondynka usiadła koło bruneta i mocno chwycili się za ręce. Siedzące na przeciwko dziewczyny promienni się uśmiechnęły i rudowłosa zawołała
-Ej! Przecież się przyjaźnimy! Czemu nam nic nie powiedzieliście?!
- Nie było okazji - powiedziała Krukonka
_ Luna, nie kłam - uśmiechnęła się Hermiona - Urodziny Harry'ego potem Ginny, kilka godzin w pociągu, dalej uważacie, że nie było okazji?
- Tak wyszło - powiedział chłopak
- Neville, nie ma się czego wstydzić! Szczęściem trzeba się chwalić! - powiedziała Ginny - Ja z Harry'm i Ron z Hermioną nie ukrywaliśmy tego, ze jesteśmy razem
- Dobrze, dobrze. Przepraszamy - powiedziała Luna - Tak jesteśmy razem i jesteśmy bardzo szczęśliwi.
Dziewczyny wesoło się uśmiechnęły
- Patrzcie Hogwart! - zawołał Neville - Idealnie odbudowany!
-Woooow! 
Gdy weszli do Wielkiej Sali, zauważyli, że wszystko jest tak samo. Rozstali się z Luną, która siadła koło innych członków swojego domu, a oni udali się w stronę stołu Gryfonów. Przed ucztą pani Spout przyprowadziła nowych uczniów Hogwartu. Gdy, każdy siedział już przy stole swojego domu, na mównicy pojawiła się nowa dyrektorka - profesor McGonagall
- Witam was w Hogwarcie! Proszę przyitajcie brawami dwóch nowych nauczycieli! Pierwszą z nich jest profesor Anna McLanger, która zastąpi mnie na miejscu nauczyciela transmutacji oraz profesor John Wening, który będzie was uczył obrony przed czarną magią. Profesor McLanger, będzie także nowa opiekunką Gryffindoru, a w Slytherinie to miejsce zajmie profesor Slughorn - dyrektorka lekko się uśmiechnęła - A teraz, smacznego!
Stoły ugięły się pod ciężarem jedzenia, a uczniowie zaczęli uczte
********
Harry i Ron wieczorem zasiedli do kolacji w ogromnej szarej stołówce. Gdy wszyscy kursanci, mieli już pełne brzuchy Chris przemówił
- Więc tak, wasz plan dnia będzie dość... hmm... jednolity. O 8 śniadanie od dziewiątej do dwunastej wykłady. O 14:00 obiad, a od piętnastej do osiemnastej ćwiczenia. Kolacja tak jak dzisiaj, o 19:30. Wolne weekendy, co nie oznacza, że zawsze możecie wracać do domu, na pierwszym roku powroty raz w miesiącu. I jeszcze niektórzy z was - spojrzał na Harry'ego i Rona - na wniosek Ministra i dyrektorki Hogwartu, będą obstawiać szkolne mecze Quidditcha. 
- Zapewne, są tu tacy, którzy myślą, że po pokonaniu, przez obecnego tutaj Harry'ego Pottera, Voldemorta, nie ma już zagrożeń,ale niestety się mylicie.W czasie Bitwy o Hogwart nie udało nam się zabić, bądź złapać wszystkich śmierciożerców, a Ci z pewnością bedą chcieli pomścić śmierć swojego "pana". Zagrożenia są oczywiście mniejsze, ale my musimy się trzymać na baczności. 
********
Kochany Harry!
Piszę, ten list, bo już tęsknie!n Tak, bardzo za Tobą tęsknię, Za twoimi rozczochranymi włosami, za ślicznymi zielonymi oczami i za silnymi ramionami, w których czuję się taka bezpieczna!
Ale piszę też, żeby podziękować Ci za wczorajszą noc i powiedzieć co u mnie.
Więc jak u mnie? Normalnie. Jestem w dormitorium z Hermioną. Mamy dwóch nowych nauczycieli: profesor McLanger od transmutacji i profesora Wening'a od OPCM. Profesor McLanger wydaje się być niezwykle miła kobietą i jest też teraz nową opiekunką Gryffindoru. Już jutro będę miała okazję ją lepiej poznać. A i jeszcze jedno! Neville z Luną są razem! To takie cudowne!
Teraz już kończę i zbieram się do spania. Masz uściski od Hermiony, a ty pozdrów ode mnie tego mojego nieznośnego braciszka. Pisz często. Całuję
Twoja,
Kochająca
Ginny
P.S. Rozmowy przez lusterka, od jutra o 20:00 aktualne?

sobota, 25 lipca 2015

10. Powrót do rzeczywistości

Gdy przekraczali furtkę na podwórko Nory wszyscy pomyśleli to samo: "Powrót do rzeczywistości" i każdy z nich miał rację. teraz czekało ich znowu spanie w osobnych pokojach, jakby nigdy nic, prace w ogrodzie i kuchni oraz szykownie się do wyjazdów. Cała czwórka czuła też, że "coś" pomału się kończy. Za tydzień dziewczyny miały wrócić do Hogwartu, same zdane tylko na siebie. Hermiona przejmowała się najbardziej, pierwszy raz będzie tak długo bez chłopaków, a w szczególności bez Rona. Oni zaczną zupełnie nowy rozdział w swoim życiu - kurs aurorski. Każdy czuł, ze już nigdy nie będzie tak samo. Jednak teraz postanowili się nacieszyć tym ostatnim wspólnym tygodniem przed kilku miesięczną rozłąką. Chodzili na długie spacery, robili pikniki, kąpali się w stawie. 30 sierpnia postanowili wybrać się na Pokątną po nowe rzeczy. Chłopaki skoczyli na kremowe, a przyjaciółki kupiły książki, szaty i inne drobiazgi. Tak Weasley'ówna kupiła nowe książki i nową szatę! W końcu Harry ma "co nie co" w swoim skarbcu a ona jest jego "jedyną". Po zakupach wpadli do sklepu Georga i Angeliny. Tak Angelina, jako przyszła zona, została wspólniczką "Magicznych dowcipów Weasley'ów". Po kawie i ciastu wrócili do Nory. Następnego dnia trzeba już było pakować swoje kufry. Ginny z Hermioną do Hogwartu, a ich ukochani na kurs. Wieczorem gdy rudowłosa była sama w pokoju wszedł Harry. Chciał, żeby jego kobieta zapamiętała tą ostatnią noc. Rzucił kilka zaklęć na drzwi, podszedł do Weasley'ówny i pocałował ją namiętnie. Gdy się od siebie oderwali Ginny powiedziała
-Hermiona może tu wejść w każdej chwili
- Nie może z dwóch powodów, po pierwsze dlatego, że z Ronem... zajmują się sobą, a po drugie zamknąłem drzwi zaklęciem.. głównie przed twoją mamą, ale Hermiona też nie wejdzie
Dziewczyna słodko się uśmiechnęła, namiętnie go pocałowała i zdjęła mu koszulkę. On uśmiechnął się i zaczął całować ją najpierw po szyi, a potem schodził co raz niżej i odsłaniając kolejne partie jej ciała pieczętował je pocałunkiem. Ginny przechodziły dreszcze. Po chwili zupełnie nadzy ułożyli się na łóżku, a ich ciała złączyły się w jedno.
********
W tym czasie w sypialni chłopaków Ron i Hermiona namiętnie się całowali. Chwilę później i oni leżeli nadzy na łóżku, prowadząc się do spełnienia.
_______________
Tak wiem, rozdział krótki, ale mam nadzieję, że się spodobał. Następny już będzie sporo dłuższy :) Zachęcam do komentowania! :) 

piątek, 24 lipca 2015

9. Wakacje

Gdy Ginny obudziła się następnego dnia i zauważyła, że na stole leży list. Wstała, ubrała zielonkawą sukienkę i wyszła przed namiot, usiadła na kamieniu nad brzegiem morza i zaczęła czytać list. W tym czasie w namiocie otworzył oczy czarnowłosy chłopak. Poczuł dziwną "pustkę" i zorientował się, ze nie słyszy równego oddechu Ginny i nie czuje jej włosów na jego torsie. Pośpiesznie znalazł okulary, ubrał się w T-shirt i spodenki i wyszedł przed namiot. Gdy znajdował się już na plaży zauważył swoją dziewczynę. Wyglądała pięknie. Jej gołe ramiona częściowo zakrywały rozwiewane przez wiatr rude włosy. Dziewczyna wyglądała jak bogini. Na jej widok chłopakowi przypomniała się wczorajsza noc i uśmiechnął się na to wspomnienie. Podszedł do niej cicho i pocałował ją w odsłoniętą część ramienia. Ruda przechyliła twarz w stronę jego twarzy, a jedną ręką pogłaskała go po policzku. Gdy tak siedzieli, Harry zauważył zwitek papieru w jej dłoni.
-Co tam masz?
- Nic - krzyknęła z uśmiechem dziewczyna i zaczęła ukrywać list
- Kochanek? To co ja Ci już nie wystarczam? 
- Nie! - zaśmiała się dziewczyna i zaczęła uciekać
Harry był jednak szybszy - chwycił ją mocno od tyłu i powiedział
- Nie, ze nie kochanek czy że Ci nie wystarczam?
- I to, i to - zaśmiała się znowu Ginny i pocałowała okularnika. 
Harry jednak nie dawał za wygraną, oderwał się od niej, spojrzał w oczy i zapytał
- Co tam przede mną ukrywasz?
- List
- Od kogo?
- Od McGonagall 
- McGonagall? Czego ta poczciwa kobieta chce od mojej dziewczyny?
- Hmm.. chce, żebym cię zastąpiła na miejscu kapitana drużyny Gryfonów!
- Naprawdę?!
- Tak! - krzyknęła szczęśliwa dziewczyna.
Chłopak wziął ją na ręce, zaczął podrzucać i biegać po całej plaży krzycząc
- Jejku, kochanie, to wspaniale!
Wtedy na plaży pojawili się Ron z Hermioną
- Co się stało? - zapytał rudzielec
- Ginny jest nowym kapitanem drużyny! - powiedział dumny Harry
- Wooow! Ginny! To super! - Krzyknęła Hermiona i przytuliła przyjaciółkę - A teraz chodźcie na śniadanie
Ginny spojrzała na Hermionę zmieszana
- Śniadanie... Hermiono czemu mnie nie zawołałaś?! teraz mi głupio...
- Nie przesadzaj kochana! - zaśmiała się dziewczyna obejmując Rudą - Ty za to dzisiaj zrobisz kolacje, a od jutra gotujemy razem!
- Dobrze, ze mamy szachy i konserwy - zaśmiali się panowie,a dziewczyny zrobiły obrażone miny.
Po pysznym śniadaniu wszyscy poszli się kąpać w oceanie. Po kąpieli Weasley'ówna zaproponowała
- Idziemy do pobliskiego miasteczka?
- Przecież to, nieznane, mugolskie miasto, nie damy sobie rady! - Powiedział jej brat
- Przecież Hermiona i Harry wychowali się u mugoli.
- Właśnie - powiedział Harry
- tak to wspaniały pomysł! - powiedziała szatynka - zjemy tam jakiś obiad.
- A mamy mugolskie pieniądze? - zapytał znowu Ron
- Na szczęście, nie ty tu jesteś od myślenia - zaśmiał sie przyjaciel, poklepał Rona po plecach i potrząsnął mu przed oczami pełną portmonetką
Wyruszyli gdy słońce górowało nad plażą. Szli po mało w stronę Santa Moniki, głośno się śmiejąc i rozmawiając o wszystkim. Gdy doszli do miasteczka była 14. Szli główną promenadą , mijając wielu plażowiczów. Dziewczyny podziwiały sukienki, biżuterię i torby na wystawach sklepowych. Zjedli po ogromnym lodzie z budki i postanowili w końcu iść na obiad. Siedli w niewielkiej pizzerii niedaleko plaży. Zamówili pizze i znowu pogrążuli się w wesołej rozmowie. Po pysznym obiedzie zaczęli wracać na "swoją" plaże. Wieczorem po kolacji kąpali się jeszcze w morzu, Hermiona i Harry uczyli swoich partnerów gry w siatkówkę i wygłupiali się jak dzieci. W końcu gdy na niebie zaczęły się pojawiać pierwsze gwiazdy, usiedli wtuleni nad brzegiem morza. Kolejne dni mijały im wspaniale. Dziewczyny gotowały, chodzili do miasta, robili ogniska, bawili się w wodzie, Harry i Hermiona uczyli Weasley'ów mugolskich gier i byli nawet w Aquaparku (gdzie Ron zastanawiał się jak woda płynie w zjeżdżalniach bez użycia magii, porobił nawet zdjęcia, żeby potem pokazać to tacie)! Ostatniego dnia panowie postanowili sprawić swoim kobietom niespodzianki. Kupili wypatrzone przez nie torby i naszyjniki oraz zarezerwowali dwa stoliki w ekskluzywnej restauracji. Obie były tym zachwycone! Hermiona dostała naszyjnik z sową, a Ginny z delfinkiem. Obie miały z tyłu wygrawerowane imiona ukochanych. Niestety w końcu nadszedł dzień powrotu do Anglii. Spakowali się, pomniejszyli torby, chwycili się za ręce i deportowali się do domu.

czwartek, 23 lipca 2015

8. Kolejna niespodzianka

Kolejne dni sierpnia Harry i Ginny postanowili wykorzystać najlepiej jak potrafią. Chodzili na długie spacery razem z Ronem i Hermioną, robili wypady do mugolskiego miasteczka. Pomagali w domu. Jednak Harry chciał wykorzystać ten czas jakoś "specjalnie". Poprosił panią Weasley by znalazła jakieś zajęcie dla dziewczyn, a on postanowił porozmawiać z przyjacielem.
- Co powiesz na wakacje? - zapytał niższy z chłopców
- Jakie wakacje? - zapytał rudzielec
- Spakujemy siebie oraz dziewczyny i prze teleportujemy się gdzieś do Kalifornii. Rozbijemy na plaży namioty 
- Jeden dla nas, drugi dla was -  uśmiechnął się Weasley
- Jeśli masz mnie już dosyć - zaśmiał się drugi - To co ty na to?
- Świetny pomysł, tylko gdzie pojedziemy?
- Hmm... Myślałem o czymś pod Los Angeles, nie daleko Santa Moniki.
- Jak dla mnie świetnie. Kiedy?
- Jutro
Przyjaciele wracając do domu uzgodnili, że będzie to niespodzianka dla ich "kobiet". Rano gdy dziewczyny jeszcze spały poinformowali o wszystkim panią Wealey. Spakowali namiot oraz swoje ubrania i pojechali do spożywczego w mieście. Gdy wrócili zapakowali to do jednej torby z piłką, szachami i innymi drobiazgami. Wyciągnęli Ginny i Hermionę na spacer, by pani Weasley mogła je spakować. Gdy wrócili, schowali do kieszeni pomniejszone torby, chwycili za ręce dziewczyny i siebie i prze teleportowali się w okolice Santa Moniki. Dziewczyny była bardzo zaskoczone, ale szczęśliwe. W trakcie gdy mężczyźni rozkładali namioty, przyjaciółki zajęły się rzucaniem zaklęć antymugolskich na ich okolice. Gdy wszystko było gotowe, przebrali się w stroje kąpielowe i poszli kąpać się w oceanie. Hermiona i Ginny sprawiały wrażenie najszczęśliwszych kobiet na świecie. Po zjedzeniu kolacji, rozłożyli się na plaży i ruda usiadła okularnikowi na kolanach.
- Kocham Cię i jesteś najwspanialszy - wyszeptała mu do ucha
- Ja Ciebie też kocham - odpowiedział i namiętnie ją pocałował. Gdy się od siebie oderwali zauważyli, że Ron i Hermiona leżą wtuleni obserwując pojawiające się gwiazdy. Gdy zrobiło się zupełnie ciemno i wszyscy byli już znudzeni grą w eksplodującego durnia Ron zapytał:
- To jak śpimy?
Wszyscy sprawiali wrażenie zmieszanych tym pytaniem, jednak po chwili Hermiona się odezwała
- Bądźmy dorośli, jesteśmy na wakacjach i nie widzę tu waszej mamy. Ja śpię z Ronem - powiedziawszy to pocałowała go, a on przyciągnął ją mocniej do siebie.
Harry chwycił Ginny za rękę i zaprowadził do jednego z namiotów. Objął ją w pasie, a ona splotła palce na jego szyi.
- Chyba mamy czas na dokończenie twojego prezentu urodzinowego -  szepnął jej do ucha
- Mhmmm - odpowiedziała rozpinając mu koszulę 

środa, 22 lipca 2015

7. Pełnoletność Ginny

Kolejne sierpniowe dni mijały im radośnie. Ginny i Hermiona pomagały pani Weasley w kuchni, a Harry z Ronem wykonywali "męskie" prace w domu, a w wolnych spacerowali, grali w szachy i mini Quidditcha. Bill i Fluer pojechali odwiedzić rodzinę dziewczyny we Francji, a George co raz częściej wracał do domu z Angeliną. Jednak zbliżał się 11 sierpnia czyli siedemnaste urodziny Ginny. Na ten dzień rodzina szykowała niezwykłe przyjęcie. Gdy Ginny obudziła się rano zauważyła, że na sąsiednim łóżku nie ma Hermiony, pomimo tego, że było naprawdę wcześnie. Przeciągnęła się na łóżku i w tym momencie do pokoju wszedł czarnowłosy chłopak niosąc w ręce tace
- Dzień dobry kochanie! - powiedział kładąc tacę na łóżku i całując czule Ginny - Wszystkiego najlepszego!
Ginny pośpiesznie zdjęła tacę z łóżka, pociągnęła Harry'ego za koszulkę i namiętnie pocałowała. Harry jedną ręką oparł się o jej łóżko, a drugą podtrzymał jej głowę. Ich usta złączyły się w kolejnym namiętnym pocałunku. Ginny czuła, że dłużej nie wytrzyma, zaczęła rozpinać swoją koszulę nocną. Po rozpięciu kilku guzików swojej koszuli pozbawiła Harry'ego jego koszulki. Gdy on już zamierzał ściągnąć jej koszulę drzwi do pokoju się otworzyły a w nich stanął Ron, a za nim zawstydzona Hermiona. Harry wstał, pośpiesznie ubrał koszulę, a Ginny z równie jak włosy płomiennymi wypiekami zapięła koszulę, wyprostowała się i położyła tacę na swoich kolanach.
- Harry, masz pomóc nam znosić stoły na podwórko - powiedział rudzielec -Ginny, nie zapięłaś sobie jednego guzika.
Harry zaczął wychodzić, a dziewczyna jeszcze bardziej czerwona na twarzy zapięła guzik. Hermiona odwróciła się do nich i bezgłośnie powiedziała:
- Przepraszam
Gdy chłopcy wyszli szatynka siadła na swoim łóżku.
- Przepraszam Cię za niego. Mówiłam mu, że dadzą sobie radę sami z George'm, ale wiesz jaki on jest. A tak w ogóle to wszystkiego najlepszego kochana! - powiedziała i przytuliła Ginny.
- Dziękuję - odpowiedziała solenizantka - A tym się nie przejmuj, przecież nic się nie stało
- No dobrze - powiedziała  przyjaciółka - to ja idę pomóc twojej mamie, a ty spokojnie zjedz i jeśli będziesz miała ochotę zejdź na dół
- Dobrze
Tym czasem na podwórku trzech dorosłych czarodziei przenosiło stoły na podwórze za pomocą różdżek. Gdy skończyli, jeden z nich odszedł w stronę nadchodzącej pięknej mulatki, Ron powiedział do Harry'ego
- Stary, przepraszam Cię za dzisiaj, odbiło mi
- Nie przesadzaj, przecież nic wielkiego się nie stało - odpowiedział okularnik i poklepał najlepszego przyjaciela po ramieniu
Gdy jubilatka schodziła do kuchni usłyszała wesołe rozmowy trzech kobiet, które zapewne szykowały coś na przyjęcie urodzinowe. Dziewczyna ledwo przekroczyła próg kuchni i już podbiegła do niej mama, mocno ją przytuliła i wyszeptała
- Wszystkiego najlepszego, żeby Ci się spełniły wszystkie marzenia
Następnie podeszła do niej przyszła bratowa przytuliła ją i powiedziała
- Wszystkiego najlepszego i samych szczęśliwych dni
Po złożeniu życzeń gospodyni i jej pomocnice wygoniły Ginny do ogrodu. Gdy tylko dziewczyna pojawiła się w ogrodzie podbiegł do niej Harry i objął ją w talii, a ona szepnęła mu do ucha
- Kiedy dokończymy to, co przerwał nam dzisiaj mój braciszek?
Na co Harry pocałował ją w szyję i odpowiedział
- Kiedyś na pewno
Ona odwróciła się do niego przodem, splotła ręce na jego szyi, a on mocno objął ją w pasie. Gdy ich twarze były już blisko siebie usłyszeli głos
- To ja wam teraz nie będę przeszkadzał, Najlepszego siostrzyczko - powiedział Ron, Ginny uśmiechnęła się do niego, po czym zniknął w domu, a ich usta złączyły się w namiętnym pocałunku, który przerwał im trzask teleportacji. Odsunęli się od siebie i tuż za furtką zobaczyli Lunę i Neville'a. Blondynka podbiegła do pary przytuliła obojga i powiedziała 
- Cóż za piękny widok! - chwyciła rękę Neville'a - Wszystkiego najlepszego Ginny!!
- Tak wszystkiego najlepszego - powiedział szatyn.
Harry spojrzał na ich splecione palce, ale oni pośpiesznie je od siebie odsunęli, więc postanowił się nie odzywać.
Resztę popołudnia Ginny spędziła z przyjaciółkami a Harry z chłopakami. 
Gdy słońce było już nisko nad horyzontem goście zaczęli zasiadać do stołów. Po odśpiewaniu "Sto lat" przyszedł czas na prezenty, których była na prawdę dużo; zegarek od rodziców, kilka gadżetów od Georga i Angeliny, miotła od Billa, Fluer i Charliego, sowa od Neville'a i Rona. Pióro, książka i kilka innych szkolnych gadżetów od Percy'ego i jego dziewczyny Audrey, nowa szata wyjściowa od Hermiony i Luny i tajemniczy pakunek od Harry'ego. Cały wieczór upłynął im przy wesołych rozmowach i śmiechu. 
Ginny otworzyła prezent od chłopaka dopiero gdy byłą z dziewczynami w pokoju, a przyjaciółki zasnęły na swoich łóżkach.
W pakunku znajdowało się lusterko oraz liścik
To drugie dwukierunkowe lusterko, pierwsze mam ja. 
Mam nadzieję, że nam się to przyda w czasie rozłąki.
Na zawsze Twój,
Harry
Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, schowała prezent i zasnęła.

wtorek, 21 lipca 2015

6. A co z nami?

Przepraszam, za krótką przerwę, ale... wakacje! Rozdział, dość krótki, ale mam nadzieję, ze sie spodoba! :)
************
Gdy przechodzili przez przytulną, oświetloną południowym słońcem kuchnię, pani Weasley nie protestowała, pomimo, że zbliżała się już pora obiadu. Gdy wyszli na zalane sierpniowym słońcem podwórko Harry objął Ginny, ale ona lekko go odepchnęła. Chłopak spojrzał na nią zdezorientowanym wzrokiem. Rudowłosa dziewczyna nawet na niego nie spojrzała tylko siadła na kamieniu położonym w cieniu kurnika. Okularnik usiadł na drugim z nich i powiedział:
- Jesteś zła?
- Nie skądże - odpowiedziała dalej nie patrząc na Harry'ego
- Kochanie... o co chodzi?
- O to, że najpierw zostawiasz mnie samą, a ty idziesz szukać horkruksów - zaczęła, a Harry już otwierał usta by coś powiedzieć - Nie, nie przerywaj mi! Potem po bitwie, gdy w końcu możemy być razem, ty postanawiasz nie wrócić do Hogwartu, a mnie prosisz, żebym wróciła tam bez ciebie
- Kochanie, rozmawialiśmy już o tym
- Nie skończyłam! - powiedziała zdecydowanie Ginny - A teraz jeszcze okazuje się, ze będę musiała na Ciebie czekać dwa lata, bo kurs aurorski jest trzyletni! - Gdy to powiedziała do jej oczu napłynęły łzy, których nie potrafiła zatrzymać.
Harry wstał, podszedł do niej i mocno ją przytulił
- Kochanie, sam nie wiedziałem, że kurs trawa trzy lata - zaczął mówić - przez pierwszy rok będziemy do siebie pisać i rozmawiać przez dwukierunkowe lusterka. Przez kolejne dwa lata postaram się wracać jak najczęściej na weekendy, a ty podejmiesz jakąś prace. Potem zaczniemy nowe życie, razem.
Ginny w końcu na niego spojrzała, pomyślała, że jemu też z pewnością nie jest łatwo i powiedziała
- Przepraszam, po prostu tyle się ostatnio wydarzyło
- Nic się nie stało - odpowiedział chłopak i namiętnie ją pocałował.
W pewnym momencie w ogrodzie pojawiła się pani Weasley i zawołała
- No, już kochaneczki, obiad na stole
Zakochani pośpiesznie się od siebie odsunęli i zawołali równocześnie
- Idziemy!
************
I jeszcze jedna sprawa! Jeśli czytasz mojego bloga, to proszę skomentuj! :) Dla Ciebie to kilka kliknięć na klawiaturze, a ja wiem, że mam dla kogo pisać, a to dość ważne :)

środa, 15 lipca 2015

5. Znowu osobno?

Szanowny panie Harry Potter
Mamy przyjemność poinformować pana, że od 1 września, będzie pan miał możliwość kontynuowania nauki w Szkole Magii i Hogwart na 7 roku nauki.
Do listu załączamy także listę potrzebnych panu podręczników i przyborów.
Na odpowiedź czekamy do 20 sierpnia bieżącego roku
Dyrektor Szkoły
Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie
Minerwa McGonagall
Wszystkie te listy zawierały mniej wiecej to samo, a ponieważ Neville i Luna i tak mieli zostać dłużej, więc cała szóstka udałą się do pokoju Rona i Harry'ego. Gdy wszyscy usiedli Ginny zaczęła:
- I jak wszyscy wracamy?
- Ja tak - odparła natychmiast Hermiona
- My też - odpowiedział po chwili Neville, patrząc na Lunę, która potwierdziła skinieniem głowy .
- Ron? Harry? A wy? - zapytała rudowłosa dziewczyna 
- Hm... to trudne - odpowiedział jej brat
- Nie wiemy - powiedział Harry
- Jak to nie wiecie?! - krzyknęła Ginny
- Spokojnie Ginny - powiedział okularnik, gładząc ją po głowie - teraz jest już późno, prześpij się, porozmawiamy jutro
Ginny dalej, wyraźnie niezadowolona, wstała i razem z Hermioną i Luną udały się do ich pokoju. Dziewczyny od razu ułożyły się na swoich miejscach do spania lecz Ginny dobrze wiedziała, że czeka ją długa, bezsenna noc. Rano Harry i Ron wyciągnęli swoje kobiety na długi wspólny spacer. Przyjaciele bowiem, już postanowili, ze nie jadą do szkoły, a przynajmniej nie do tej...
- I jak, wracacie, prawda? - zapytała Ginny
- Nie, nie wracamy - odpowiedzieli razem
- Wy wrócicie, skończycie naukę, a my z Ronem pójdziemy na kurs aurorski - kontynuował Harry
- Nigdzie bez Ciebie nie wracam! - Krzyknęła Ginny
- Kochanie - powiedział Harry, odciągając ją dalej od przyjaciół, Hermiona od razu zrozumiała i powiedziała
- Ron myślę, ze musimy poważnie porozmawiać, na osobności - i odeszli w stronę domu
- Kochanie - kontynuował Harry gdy zostali sami - damy radę!
- Nie nie damy rady! - krzyknęła Ginny - nie przeżyję kolejnego rozstania z Tobą!
- Będziemy pisać, rozmawiać przez dwukierunkowe lusterka i możliwie najczęściej się spotykać, damy radę kotku!
- Harry...
- Ginny, proszę zrób to dla mnie
- Dobrze - poddała się dziewczyna, a on objął ją mocno i namiętnie pocałował.
Po powrocie do Nory okazało się, ze czeka na nich kolejna niespodzianka. W kuchni, bowiem, siedział Shacklebolt Kingsley.
- Witajcie! Harry przepraszam, że mnie wczoraj nie było - przywitał się - sprawy służbowe.
- Witam i gratuluje panie ministrze!
- Oh dziękuję! - odpowiedział -Ginny, rozumiem, że nie chcesz rozstawać się z Harrym, ale możesz nas na chwilę zostawić?
- Oczywiście - odpowiedziała zaczerwieniona
- Chodź Harry, mam z wami do pogadania
- W salonie czekał już Ron 
- Więc tak - Zaczął King - wracacie do Hogwartu?
- Nie - odpowiedzieli zgodnie
- To ułatwia sprawę - odpowiedział - chcielibyście być aurorami?
- TAK!
- Świetnie - zaśmiał się Minister - jesteście gotowi od września zacząć trzyletni kurs aurorski? 
- Trzyletni? - zapytał Harry
- Oczywiście z przerwami, miesiąc w grudniu, kwietniu, wakacje i niektóre weekendy
- Tak jestem gotowy - odpowiedział Harry 
- Ron? - zapytał King
- Ja również 
- Świetnie! - ucieszył się Shacklebolt - wytłumaczcie to dziewczynom i nacieszcie się tym ostatnim miesiącem
- Tak jest! - zaśmiali się
Gdy Minister deportował się za furtką w pokoju pojawiły się dziewczyny
- Macie nam coś do powiedzenia? - zapytała Hermiona
- Tak, ale wy i tak wszystko wiecie - uśmiechnął sie Harry, na co dziewczyny zrobiły pytające miny, chłopak roześmiał się - za dobrze was znam, uszy dalekiego zasięgu działają bez zarzutu prawda? 
Obie zaczerwieniły się po uszy
- To nie taak... - zaczęły równocześnie
- Dobra, dobra nie tłumaczcie się, przecież nie jesteśmy źli - odpowiedział śmiejąc się Harry
Dziewczyny odetchnęły z ulgą
- No może troszeczkę - odpowiedzieli przyjaciele i jak na sygnał objęli swoje dziewczyny i pocałowali czule w czoło
Dziewczyny wybuchły śmiechem, jednak Ginny bardzo szybko spoważniała - odsunęła się od Harry'ego i spojrzała na niego wymownie. On chwycił ją za rękę, zerknął na Rona i Hermionę, którzy byli tak zajęci sobą, że nie zauważyli gdy Harry i Ginny się wymknęli.

wtorek, 14 lipca 2015

4. Niespodzianka

Następne dni w Norze przebiegały normalnie. George spędzał więcej czasu w sklepie z Angeliną. Percy pracował w Ministerstwie, a w domu tylko spał. Bill i Fluer wpadali często na kolacje. Hermiona i Ron spędzali dużo czasu we dwoje, a Harry i Ginny mieli czas na długie spacery, rozmowy i czułe gesty. Było im tak dobrze, ze nawet nie zorientowali się kiedy upłynął pierwszy miesiąc letniej sielanki. Na ostatni dzień lipca rodzina Weasley'ów szykowała niespodziankę. Harry tego dnia obudził się dość wcześnie. Cały dzień spędził pracowicie, bowiem pani Weasley wynajdowała dla niego co raz to nowe prace w domu. Dopiero po obiedzie dostał wolne i zabrał Ginny na spacer. Dziewczyna była jednak bardzo tajemnicza - mało mówiła, co było do niej bardzo nie podobne, co chwilę patrzyła w stronę domu. Pomimo, że było to ciepłe letnie popołudnie w pewnym momencie oznajmiła
- Harry, jest mi zimno, moglibyśmy wracać do Nory?
- Oczywiście - odpowiedział czarodziej i objął ją w talii
Gdy przekroczyli bramę Ginny zaczęła się uważnie rozglądać po podwórku. Gdy Harry to zauważył zapytał:
- Czego tak szukasz kochanie?
- Jaaa? - zapytała zmieszana Ginny - kompletnie niczego, coś mi się przewidziało, chodźmy już do domu
- No dobrze - odpowiedział i pocałował ją w policzek

Gdy Harry już chciał otworzyć boczne drzwi, prowadzące do kuchni usłyszał za sobą kroki. Z przyzwyczajenia szybko wyciągnął różdżkę, odwrócił się i chciał zasłonić Ginny swoim ciałem. W tym momencie zobaczył grupę swoich przyjaciół do których w momencie dołączyła Ginny i wszyscy zaczęli śpiewać Harry'emu "Sto lat". Po odśpiewaniu udali się do naszykowanego w ogrodzie stołu, gdzie czekały na nich różne pyszności przygotowane przez panią Weasley i dziewczyny, a w śród nich ogromny tort w kształcie złotego znicza. Obok stołu leżał także ogromny stos prezentów. Przy stole oprócz członków rodziny Weasley'ów zasiedli również: Angelina, Neville, Luna, Dean, Hanna, Lee Jordan, pani Tonks z chrześniakiem Harry'ego, Hagrid oraz nieznana mu dziewczyna, jak się później dowiedział dziewczyna Percy'ego - Audrey. Harry w paczkach znalazł, książki, ubrania, słodycze, gadżety z "Magicznych Weasley'ów" oraz zegarek z wygrawerowanym od wewnątrz 
Dla Harrego, z najlepszymi życzeniami, kochająca Ginny.
Wszyscy śmiali się i rozmawiali, kiedy wstał George z Angeliną mocno trzymając się za ręce i rudzielec przemówił:
- Chciałbym wszystkich poinformować, a w szczególności was, kochani rodzicem, że ostatnio oświadczyłem się Angelinie i zostałem przyjęty. Ślub planujemy na wakacje za dwa lata.
Wszyscy zaczęli bić brawo, a wzruszona pani Weasley podeszłą do pary i uściskała syna i przyszłą synową. Wszyscy powrócili do wesołych rozmów o wszystkim, gdy przyleciały sowy i położyly liściki między innymi koło Harry'ego, Ginny, Rona, Hermiony, Nevilla i Luny

poniedziałek, 13 lipca 2015

3. Rodzinne śniadanie

Gdy weszli do kuchni, trzymając się za ręce, śniadanie było już gotowe. Pani Weasley krzątała się po kuchni nucąc jakąś piosenkę, gdy zobaczyła ich ściśnięte mocno dłonie, promiennie się uśmiechnęła i powiedziała:
- Siadajcie kochaneczki, reszta na pewno za chwilę się pojawi
Przy ogromnym stole siedział na razie smutny George i pan Weasley. gdy Harry i Ginny usiedli usłyszeli kroki na schodach i chwilę później na progu kuchni ukazali się Ron i Hermiona trzymający się za ręce. Gdy spostrzegli, że rodzina patrzy na ich splecione palce pośpiesznie się od siebie odsunęli i siedli na przeciwko Harry'ego i Ginny. Chwilę później rodzina była już w komplecie i mogli zacząć śniadanie, które przebiegało w niespotykanej jak na dom Weasley'ow ciszy. W końcu wstał pan Weasley, nalał każdemu po trochu kremowego piwa i powiedział:
-Ja chciałbym wznieść toast za obecnego tu Harry'ego Pottera, który uwolnił czarodziei od ich mrocznych dni
Wszyscy się podnieśli, a Harry przemówił:
- To ja chciałbym wznieść toast za wszystkich dzielnie walczących w bitwie o Hogwart, a szczególnie za tych, którzy w niej polegli
W tym momencie po kuchni przebiegł cichu szmer szeptów, a następnie wszyscy wznieśli toast. Po toaście Molly nie pewnie zaczęła wspominać poległych a w szczególności Freda. Harry nie mógł tego wytrzymać, przeprosił Weasley'ów, wstał i szybkim krokiem udał się do pokoju Rona. Gdy już zatrzasnął za sobą drzwi i usiadł na jednym z dwóch łóżek, usłyszał na schodach kroki trójki ludzi, po czym do pokoju weszli Ginny, Hermiona i Ron
- Harry!..- zawołała od progu Weasley'ówna i usiadła obok niego na łóżku 
Ron i Hermiona zajęli miejsca na drugim łóżku i Hermiona zaczęła
- Harry, nie możesz się obwiniać, za to co się stało
- Łatwo Ci mówić, myślę, że nie powinienem się do was przywiązywać, wszyscy bliscy mi ludzie umierają przeze mnie. Moi rodzice zginęli przeze mnie, Syriusz zginął przeze mnie, Dumbledore też zginął poniekąd z mojej winy, Szalonooki zginął przeze mnie i w końcu Fred, Lupin i Tonks zginęli przeze mnie!
- Nikt z wymienionych przez Ciebie ludzi, nie zginął z twojej winy - powiedział spokojnie Ron
- Każde z nich zginęło przez Voldemorta z jego lub jego popleczników ręki, a dzięki Tobie nie będą ginąć kolejni ludzie - oznajmiła spokojnie Hermiona
Ginny przytuliła Harry'ego i w tym momencie otwarły się drzwi, a do pokoju wszedł George. Usiadł na krześle koło łóżka, na przeciwko Harry'ego i zaczął mówić:
- Harry, nikt Cię o nic nie obwinia, jest nam po prostu smutno i ciężko bez Freda, ale nikomu nie przyszło do głowy obwiniać Cię o jego śmierć! Gdyby nie Ty dalej balibyśmy się każdego nadchodzącego dnia i każde mogło by zginąć w dowolnej chwili, a Fred idąc na bitwę miał świadomość, że może z niej nie wrócić
Harry podniósł wzrok na przyjaciół, może faktycznie mają racje, wstał uścisnął Georga i podziękował za wsparcie. George wyszedł, a on spojrzał na splecione dłonie swoich najlepszych przyjaciół i powiedział:
- Nareszcie!
- Tak! - Odpowiedzieli oboje
Harry spojrzał na Ginny i objął ją w pasie na co Hermiona powiedziała uśmiechając się:
- Wy tez, wiedzę, znowu szczęśliwi
- Jak nigdy - odpowiedziała Ginny patrząc z miłością na Harry'ego

2. Znowu razem

- Dzień dobry!- odezwał się czarnowłosy chłopak
- Harry, kochaneczku, na pewno jesteś głodny, siadaj, zaraz przygotuję Ci coś do jedzenia - powiedziała Molly - Tyle ostatnio przeżyłeś
- Nie, nie naprawdę dziękuję, nie jestem głodny... - odpowiedział wpatrując się w Ginny
Ona także nie mogła oderwać od niego wzroku. Pani Weasley widząc to powiedziała
- Ginny, kochanie, zupełnie zapomniałam nakarmić kury, mogłabyś to zrobić?
- Yyyy... teraz ja właśnie... - zaczęła córka odwracając wzrok w stronę mamy
- Tak ty córeczko, ale myślę, że przyda Ci się męska pomoc, Harry mógłbyś?
- Tak, oczywiście pani Weasley
Gdy znajdowali się już na podwórku, poza zasięgiem oczu pani Weasley, Ginny rzuciła się Harry'emu w ramiona i zaczęła go całować bez opamiętania. Po chwili odsunęła się i z miłością spojrzała w jego zielone oczy. On delikatnie się uśmiechnął i powiedział
- Mieliśmy nakarmić kury
- No co ty! Zobacz ile mają jedzenia, mama dała nam po prostu chwilę dla siebie
- Tak więc zapraszam panią na spacer
- Z przyjemnością - odparła z uśmiechem
Gdy odeszli już kawałek, Ginny nie pewnie chwyciła Harry'ego za rękę, odwróciła głowę w stronę domu i cichutko powiedziała
- Tęskniłam
Harry chwycił  mocniej jej dłoń, a drugą skierował jej głowę w swoją stronę
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo. Każdego dnia obserwowałem Cię na mapie, czy jesteś bezpieczna. Zawsze gdy patrzyłem na Rona i Hermionę, tak bardzo mi Ciebie brakowało
- Ty przynajmniej mogłeś sprawdzić, czy żyje, czy jestem bezpieczna, a ja?! Ja codziennie rano myślałam czy jesteś bezpieczny, usypiałam z nadzieją, że żyjesz, że Voldemort Cię nie dopadł - powiedziała Ginny bliska łez
- Już dobrze... Ciii, jestem przy Tobie, cały i zdrowy, i zawszę będę
Ginny spojrzała na niego, a on mocno chwycił ją za rękę na potwierdzenie tych słów. Chwilę później ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie, a ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Po chwili Ginny powiedziała
- Co teraz?
- Teraz? Wrócimy do Nory, zjemy śniadanie, potem ty pomożesz mamie posprzątać, a ja się spakuję i wyjadę
- Coo?! Wyjedziesz?! Czemu?! Gdzie?! - krzyczała Ginny
- Po tym co się stało nie potrafię przebywać w Norze. Fred zginął przeze mnie.
- Nie! Nie wolno Ci tak mówić! To twoja zasługa, ze inni żyją, a śmierć kogokolwiek jest winą Voldemorta. Nie możesz się obwiniać!
- Ale gdybym oddał się w ręce Voldemorta Fred dalej byłby tutaj, a Teddy nie byłby sierotą
- Ale my żylibyśmy w ciągłym strachu, a ja nie pozbierałabym się po twojej stracie
- No dobrze - poddał się Harry i powolnym krokiem zaczęli wracać w stronę Nory, mocno trzymając się za ręce.

1. Po Bitwie

Słońce pomału wstawało nad wzgórzami, a w wysokim, przypominającym wieże domu już świeciło się światło. W kuchni siedziała pulchna rudowłosa kobieta wraz ze swoją równie rudą córką. Obie były bliskie płaczu i żadna nie wiedziała czy napływające do oczu łzy są oznaką smutku czy radości
- Mamo, tyle się ostatnio wydarzyło, nie potrafię sobie tego wszystkiego poskładać: jestem taka szczęśliwa, ze Harry jest cały i zdrowy, ze Voldemort nie żyje, ale nie potrafię sobie wyobrazić życia bez spokojnego Lupina, niezdarnej i zawsze roześmianej Dory i bez najwspanialszego Fred! - odezwała się młodsza z kobiet

- Doskonale Cię rozumiem córciu,nie wyobrażam sobie świąt bez psikusów chłopców, a wiem, że George po śmierci Freda nigdy już nie będzie taki sam - odrzekła Molly
W tym momencie zaskrzypiały schody i w kuchni pojawił się zapłakany George. Matka wstała bez słowa i przytuliła syna, głaszcząc go czule po głowie

- Wiem synku, ze jest Ci ciężko, ciężej niż nam wszystkim, ale nie wolno się załamywać trzeba żyć dalej - szeptała synowi do ucha - Nie możesz się tak zamartwiać, są ludzie którzy Cię bardzo potrzebują, na przykład Angelina
George delikatnie się odsunął i spojrzał na matkę, jego oczy nagle nabrały blasku i stał się radośniejszy
- Skąd wiesz o Angelinie? - zapytał
- Mamy po prostu wiedzą takie rzeczy - uśmiechnęła sie Molly patrząc wymownie na Ginny
W tym momencie ponownie zaskrzypiały schody i w progu kuchni pojawił się Harry. 

niedziela, 12 lipca 2015

Prolog

Gdy po bitwie, wszyscy byli już w domu i w końcu mogli odetchnąć do Ginny dotarło to co wydarzyło się w ciągu ostatnich kilku godzin. Harry leży w łóżku w pokoju Rona, Teddy śpi u babci i już więcej nie zobaczy swoich rodziców, a jednego łóżko w pokoju bliźniaków stoi puste.... Ale z drugiej strony, poległo też dużo śmierciożerców i ich "szef" Voldemort. Co prawda cena za szczęście świata czarodzieji była wysoka, ale warto było. Teraz nadchodzą jej szczęśliwe dni, przy boku Harry'ego. Czy nic nie zakłóci ich szczęścia?