poniedziałek, 13 lipca 2015

2. Znowu razem

- Dzień dobry!- odezwał się czarnowłosy chłopak
- Harry, kochaneczku, na pewno jesteś głodny, siadaj, zaraz przygotuję Ci coś do jedzenia - powiedziała Molly - Tyle ostatnio przeżyłeś
- Nie, nie naprawdę dziękuję, nie jestem głodny... - odpowiedział wpatrując się w Ginny
Ona także nie mogła oderwać od niego wzroku. Pani Weasley widząc to powiedziała
- Ginny, kochanie, zupełnie zapomniałam nakarmić kury, mogłabyś to zrobić?
- Yyyy... teraz ja właśnie... - zaczęła córka odwracając wzrok w stronę mamy
- Tak ty córeczko, ale myślę, że przyda Ci się męska pomoc, Harry mógłbyś?
- Tak, oczywiście pani Weasley
Gdy znajdowali się już na podwórku, poza zasięgiem oczu pani Weasley, Ginny rzuciła się Harry'emu w ramiona i zaczęła go całować bez opamiętania. Po chwili odsunęła się i z miłością spojrzała w jego zielone oczy. On delikatnie się uśmiechnął i powiedział
- Mieliśmy nakarmić kury
- No co ty! Zobacz ile mają jedzenia, mama dała nam po prostu chwilę dla siebie
- Tak więc zapraszam panią na spacer
- Z przyjemnością - odparła z uśmiechem
Gdy odeszli już kawałek, Ginny nie pewnie chwyciła Harry'ego za rękę, odwróciła głowę w stronę domu i cichutko powiedziała
- Tęskniłam
Harry chwycił  mocniej jej dłoń, a drugą skierował jej głowę w swoją stronę
- Ja też, nawet nie wiesz jak bardzo. Każdego dnia obserwowałem Cię na mapie, czy jesteś bezpieczna. Zawsze gdy patrzyłem na Rona i Hermionę, tak bardzo mi Ciebie brakowało
- Ty przynajmniej mogłeś sprawdzić, czy żyje, czy jestem bezpieczna, a ja?! Ja codziennie rano myślałam czy jesteś bezpieczny, usypiałam z nadzieją, że żyjesz, że Voldemort Cię nie dopadł - powiedziała Ginny bliska łez
- Już dobrze... Ciii, jestem przy Tobie, cały i zdrowy, i zawszę będę
Ginny spojrzała na niego, a on mocno chwycił ją za rękę na potwierdzenie tych słów. Chwilę później ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie, a ich usta połączyły się w namiętnym pocałunku. Po chwili Ginny powiedziała
- Co teraz?
- Teraz? Wrócimy do Nory, zjemy śniadanie, potem ty pomożesz mamie posprzątać, a ja się spakuję i wyjadę
- Coo?! Wyjedziesz?! Czemu?! Gdzie?! - krzyczała Ginny
- Po tym co się stało nie potrafię przebywać w Norze. Fred zginął przeze mnie.
- Nie! Nie wolno Ci tak mówić! To twoja zasługa, ze inni żyją, a śmierć kogokolwiek jest winą Voldemorta. Nie możesz się obwiniać!
- Ale gdybym oddał się w ręce Voldemorta Fred dalej byłby tutaj, a Teddy nie byłby sierotą
- Ale my żylibyśmy w ciągłym strachu, a ja nie pozbierałabym się po twojej stracie
- No dobrze - poddał się Harry i powolnym krokiem zaczęli wracać w stronę Nory, mocno trzymając się za ręce.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz