poniedziałek, 13 lipca 2015

3. Rodzinne śniadanie

Gdy weszli do kuchni, trzymając się za ręce, śniadanie było już gotowe. Pani Weasley krzątała się po kuchni nucąc jakąś piosenkę, gdy zobaczyła ich ściśnięte mocno dłonie, promiennie się uśmiechnęła i powiedziała:
- Siadajcie kochaneczki, reszta na pewno za chwilę się pojawi
Przy ogromnym stole siedział na razie smutny George i pan Weasley. gdy Harry i Ginny usiedli usłyszeli kroki na schodach i chwilę później na progu kuchni ukazali się Ron i Hermiona trzymający się za ręce. Gdy spostrzegli, że rodzina patrzy na ich splecione palce pośpiesznie się od siebie odsunęli i siedli na przeciwko Harry'ego i Ginny. Chwilę później rodzina była już w komplecie i mogli zacząć śniadanie, które przebiegało w niespotykanej jak na dom Weasley'ow ciszy. W końcu wstał pan Weasley, nalał każdemu po trochu kremowego piwa i powiedział:
-Ja chciałbym wznieść toast za obecnego tu Harry'ego Pottera, który uwolnił czarodziei od ich mrocznych dni
Wszyscy się podnieśli, a Harry przemówił:
- To ja chciałbym wznieść toast za wszystkich dzielnie walczących w bitwie o Hogwart, a szczególnie za tych, którzy w niej polegli
W tym momencie po kuchni przebiegł cichu szmer szeptów, a następnie wszyscy wznieśli toast. Po toaście Molly nie pewnie zaczęła wspominać poległych a w szczególności Freda. Harry nie mógł tego wytrzymać, przeprosił Weasley'ów, wstał i szybkim krokiem udał się do pokoju Rona. Gdy już zatrzasnął za sobą drzwi i usiadł na jednym z dwóch łóżek, usłyszał na schodach kroki trójki ludzi, po czym do pokoju weszli Ginny, Hermiona i Ron
- Harry!..- zawołała od progu Weasley'ówna i usiadła obok niego na łóżku 
Ron i Hermiona zajęli miejsca na drugim łóżku i Hermiona zaczęła
- Harry, nie możesz się obwiniać, za to co się stało
- Łatwo Ci mówić, myślę, że nie powinienem się do was przywiązywać, wszyscy bliscy mi ludzie umierają przeze mnie. Moi rodzice zginęli przeze mnie, Syriusz zginął przeze mnie, Dumbledore też zginął poniekąd z mojej winy, Szalonooki zginął przeze mnie i w końcu Fred, Lupin i Tonks zginęli przeze mnie!
- Nikt z wymienionych przez Ciebie ludzi, nie zginął z twojej winy - powiedział spokojnie Ron
- Każde z nich zginęło przez Voldemorta z jego lub jego popleczników ręki, a dzięki Tobie nie będą ginąć kolejni ludzie - oznajmiła spokojnie Hermiona
Ginny przytuliła Harry'ego i w tym momencie otwarły się drzwi, a do pokoju wszedł George. Usiadł na krześle koło łóżka, na przeciwko Harry'ego i zaczął mówić:
- Harry, nikt Cię o nic nie obwinia, jest nam po prostu smutno i ciężko bez Freda, ale nikomu nie przyszło do głowy obwiniać Cię o jego śmierć! Gdyby nie Ty dalej balibyśmy się każdego nadchodzącego dnia i każde mogło by zginąć w dowolnej chwili, a Fred idąc na bitwę miał świadomość, że może z niej nie wrócić
Harry podniósł wzrok na przyjaciół, może faktycznie mają racje, wstał uścisnął Georga i podziękował za wsparcie. George wyszedł, a on spojrzał na splecione dłonie swoich najlepszych przyjaciół i powiedział:
- Nareszcie!
- Tak! - Odpowiedzieli oboje
Harry spojrzał na Ginny i objął ją w pasie na co Hermiona powiedziała uśmiechając się:
- Wy tez, wiedzę, znowu szczęśliwi
- Jak nigdy - odpowiedziała Ginny patrząc z miłością na Harry'ego

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz