W kalendarzu zaczął się już kolejny miesiąc - październik. W szkole aurorskiej zajęcia w pełni, a w Hogwarcie zbliżał się termin pierwszego meczu Quidditcha, tradycyjnie na boisku mieli stanąć najlepsi gracze z Gryffindoru i Slytherinu. Dwa dni przed tym wydarzeniem, w czasie przerwy po obiedzie do pokoju Rona i Harry'ego wszedł Chris, usiadł na krześle i powiedział:
- Jedziecie do Hogwatu na obstawę meczu
Przyjaciele nie mogli w to uwierzyc, nie próbowali ukryć swojej radości.
- Kiedy? - zapytał wyższy z nich
- Jutro i będziecie do niedzieli - uśmiechnął się instruktor
- Do niedzieli?! - zapytał szczęśliwy okularnik
- Tak, ze względu na prośbę Ministra, dostajecie wolny weekend w Hogwarcie i tak będzie na każdy mecz, a przynajmniej na te Gryfonów - znowu uśmiechnął się Chris i wyszedł.
Gdy zostali sami, ze szczęścia rzucili się sobie w ramiona i zaczęli się śmiać
- To co? Niespodzianka dla dziewczyn? - zapytał zielonooki
- No jasne!
Następnego dnia po zajęciach spakowali kilka najważniejszych rzeczy i deportowali się do Hogsmead, gdzie mieli spać.
********
W sobotni poranek Ginny obudziła się wcześnie i cały czas rozmyślała o meczu. Była szczęśliwa i nastawiona na zwycięstwo,ale tez bała się jak wypadnie i wiedziała, że nowy szukający - jakiś chłopak z piątego roku, bodajże Robert - nie będzie, aż tak dobry jak Harry. Harry... Jakby chciała by był koło niej. Tak za nim tęskniła, chciała, żeby ją przytulił, powiedział, że będzie dobrze, a po meczu przyszedł pocałował jej i pogratulował gry. No cóż, na szczęście jeszcze tylko półtorej miesiąca i się zobaczą. Otrząsnęła się, wstała, wzięła prysznic i ze wszystkimi zeszła na śniadanie. Gdy nadszedł czas aby iść się przygotować, rozstała z Hermioną i z resztą drużyny poszła do szatni. Dosiadając miotły czuła niezwykłe szczęście, a gdy wzbiła się w powietrze zapomniała o wszystkim i zaczęła wbijać gole ślizgonom. To umiała robić na prawdę dobrze. Oprócz tego Cevin który był drugim ścigającym doskonale się z nią dogrywał. Gryfoni mieli wprost niewyobrażalną przewagę! Wygrywali 240:40 gdy szukający przeciwnej drużyny złapał znicza. Ruda była z siebie taka dumna! Żałowała tylko, że Harry tego nie widzi. Gdy podchodziła do lądowania, zauważyła przy trybunach czarną czuprynę i okulary, ale szybko przestała mieć nadzieję
********
Harry z Ronem okrążali stadion, patrząc czy wszystko jest w porządku. Jednak wybraniec nie mógł się powstrzymać od ciągłego patrzenia na Ginny. Szło jej tak wspaniale! Wbijała gol, za golem. Pomimo tego, zę to szukający slizgonów złapał znicza drużyna jej dziewczyny wygrała. Od razu próbował sobie wyobrazić mesz w którym ona tak by wbijała gole, a to on byłby szukającym. Tak zamyślony patrzył na boisko, gdy zauważył, że rudowłosa się mu przygląda. Czym prędzej odwrócił wzrok, przecież miał być niespodzianką! Nie mogła go rozpoznać!
********
Ginny została w szatni najdłużej. Już miała wychodzić gdy usłyszała ciche kroki i nagle ktoś chwycił ją w talii, pocałował w szyję i wyszeptał do ucha
- Gratulację kochanie. Byłaś wspaniała!
Dziewczyna szybko się odwróciła i rzuciła Harry'emu w ramiona
- Harry! Co ty tu robisz? Gdzie Ron?
- Czekają na nas z Hermioną, Luną i Neville'm, chodź.
Gdy wyszli zauważyli, że obie pary czule się obejmują. Jednak rudzielec szybko ich dostrzegł i delikatnie odsunął się od swojej dziewczyny.
- Cześć Siostra! Mistrzowska Gra! Gdzie idziemy - powiedział przytulając ją lekko
- Jest taki ładny dzień, moze chodźmy na błonia - zaproponowała rozmarzonym głosem blondynka
Wszyscy ochoczo ruszyli w stronę wyjścia. Koło wielkiej sali spotkali jednak profesor McLanger, która powiedziała
- Jak dobrze, że was widzę! Ginny, jestem dumna! Cudowna gra! - Uśmiechnęła się radośnie - Nie idziecie na tradycyjną "balangę" do pokoju wspólnego?
- Dziękuję bardzo - zarumieniła się Ginny - takich "balang" przeżyliśmy juz dużo a jest taka ładna pogoda, ze zrezygnowaliśmy
- Ah tak - uśmiechnęła się znowu nauczycielka - Hermiona, wszystko wróciło do normy? Przepraszam, że dopiero teraz pytam.
- Tak dziękuję bardzo, pani profesor.
Nie chciałabym wam przeszkadzać, ale czy mogę na chwilę porwać Harry'ego i Neville'a?
- Oczywiście - odpowiedzieli wszyscy zgodnie i wskazani chłopcy ruszyli za profesorką, a reszta na błonia.
McLanger poprowadziła ich do swojego gabinetu. Gdy weszli powiedziała
- Zapewne zastanawia się dlaczego akurat was ściągnęłam
-Yhmmm..
-A wiec ta. Jestem...byłam.. najlepszą przyjaciółką waszych waszych mam od czasów Hogwartu. Zresztą, bardzo dobrze, znałam też waszych ojców - uśmiechnęła się czule - Chciałam wam powiedzieć, że wasze mamy były najwspanialszymi kobietami jakie znałam i jestem pewna, że obie byłyby z was bardzo dumne.
- Harry, twoja mama była taka mądra, wesoła i pomocna. Wówczas była najlepszą uczennicą Hogwartu. Wzorowa pani perfekt później zwiazała się z jednym z największych łobuziaków. - uśmiechnęła się ponownie - Twoja mama Neville była bardzo dobrą, uśmiechniętą i przyjacielską dziewczyną. Jednak oboje jesteście podobni do ojców. Neville, zdolny, opanowany, ciut roztargniony, odważny i przyjacielski. Harry jak ojciec lubisz wpadać w kłopoty, zdolny, wysportowany, czuły, zabawny. No cóż, zapewne obaj już nie raz to słyszeliście.
- Ale tak naprawdę nie po to was wezwałam, od kiedy się dowiedziałam, ze będę uczyć w Hogwarcie postanowiłam pozbierać zdjęcia waszych rodziców, bo wiem, ze obaj, macie z tych czasów mało zdjęc, a ty Harry chyba wcale - wręczyła im dwa niewielkie albumu i ponownie się uśmiechnęła.
Chłopcy podziękowali, a okularnik dał znak przyjacielowi, aby poszedł bez niego. Gdy brunet wyszedł z sali młody Potter przemówił
- Przepraszam panią, ale zawsze słyszałem tylko o tacia, a to od Remusa - profesorka spojrzała na niego i uśmiechnęła się tak jakby przypomniała sobie coś miłego - a to od Syriusza. O mamie natomiast, wiem na prawdę nie wiele. Czy mogła by pani? - zapytał nieśmiało
- Oczywiście! - rozpromieniła się profesor Anna - Więc twoja mama była chyba moją najlepszą przyjaciółką. Od samego początku Hogwartu twój tata kochał się w twojej mamie, ale ona nie zwracała na niego uwagi. Wystarczała jej przyjaźń z nami, Severusem, a później też Remusem. Najpięrw z roku na rok twój tata co raz bardziej jej denerwował, aż do szóstej klasy. Wtedy się w nim zakochała, ale nie chciała, żeby ktokolwiek się dowiedział. Jak już wiesz, była najmądrzejszą uczennicą, a twój tata był inteligentnym łobuzem. Zaczęli ze sobą chodzić na siódmym roku. Wiele osób nie mogło w to uwierzyć, a oni byli tacy szczęśliwi. Zaraz po Hogwarcie się zaręczyli i nie długo po tym wzięli ślub. Oczywiście cały czas działali w Zakonie Feniksa. Chyba nigdy nie zapomnę jak twoja mama dowiedziała się, że jest z tobą w ciąży! Była taka szczęśliwa! Zawsze marzyła o szczęśliwej, dużej rodzinie. Przeprowadzili się do nowego domu w Dolinie Godryka. Lily od razu zaczęła planować twój pokój. Potem, ta wróżba, Peter został strażnikiem tajemnicy i dalej już wiesz.
- Tak dziękuję pani bardzo
- Ależ nie ma za co! To była przyjemność - po raz kolejny profesorka promiennie się uśmiechnęła - A i jeszcze jedno! Razem z Ginny, bardzo mi ich przypominacie. Jesteście tacy szczęśliwi.
- Dziękuję - odpowiedział chłopak i wyszedł
********
Gdy był już przed zamkiem zobaczył, że przyjaciele siedzą nad jeziorem. Podszedł do nich i usiadł koło Ginny
- No nareszcie! Neville nic nam nie chciał bez Ciebie powiedzieć, czego od was chciała pani profesor? - zapytała rudowłosa
- To przyjaciółka z Hogwartu naszych mam - odpowiedział Harry
- No tak! To o wasze mamy jej chodziło, jak mówiła o ciążach przyjaciółek! - krzyknęła szatynka
- Czemu wam mówiła o ciążach swoich przyjaciółek? Chyba nie tak po prostu - powiedział Ron
- No nie tak po prostu... to było tak... - zaczęły opowiadać dziewczyny
Po opowieści wszyscy poszli do zamku i każda para udała się w inną stronę.
Zaczepiste :D Jak każde :) Tylko na końcu mogłaś dodać tą opowieść :3
OdpowiedzUsuńNie chciałam się powtarzać :D Dziękuję, jak zawsze! ;3
UsuńSuper rozdział czekam na kolejny :) :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :*
OdpowiedzUsuń